Hej! Przepraszam, że zrobiłam taką długą przerwę, ale miałam za dużo na głowie... :/ I nie miałam czesku.. Wiecie koniec porucza się zbliża...
/Eh... Nie przedłużając o to kolejny rozdział...
-----------------------------------------------
- Co?! – zapytała zdziwiona, jakby nie wiedziała o co mi
chodzi.
- No ty i Tony.. – wyjaśniłem – Czemu mi nie
powiedziałaś?
Ola zamrugała.
- Czekaj, ja i Tony? – zaśmiała się – My nie jesteśmy
razem… - pokręciła głową.
- Jak to… - powiedziałem zbity z tropu – Ale widziałem
was.. Przed próbą, przytulaliście się i teraz.. To wyglądało jak…
- Jak zwykłe koleżeństwo! – przerwała mi – Wtedy
spotkaliśmy się przez przypadek.. A teraz pomagał mi.. – spoważniała.
- W czym? – zapytałem.
- W niczym ważnym...
- Czemu mnie nie poprosiłaś o pomoc? Przecież to ja
jestem twoim przyjacielem.
- Odkąd jest Emma, nie masz dla mnie czasu.. – przyznała
– Poza tym i tak byś mi nie pomógł… - wyszeptała pod nosem, pewna że nie
słyszę.
Jak to, nie mam
czasu? Przecież widzimy… Widzimy się codziennie, ale zawsze jest Emma. Kurczę..
Ale zemnie koszmarny przyjaciel… Tylko czemu Ona uważa, że bym jej nie pomógł?!
Przecież ja dla niej wszystko zrobię!
- Czemu uważasz, że nie pomógł bym ci? Przecież jesteś
moją przyjaciółką. I nikt, nawet Emma tego nie zmieni. – wyjaśniłem.
Nic nie
odpowiedziała.
- A w tedy jak spotkałaś Ton’ego, to czemu byłaś tak.. No
nie wiem dziwna.. Niby smutna, ale jednocześnie wściekła? – zapytałem.
- Pokłóciłam się z mamą. – odpowiedział.
Coś nie bardzo
przekonały mnie jej słowa.. Umiem rozpoznać kiedy kłami. Czemu nie chce mi
powiedzieć prawdy? Nie będę naciskał..
- Aha.. Mam nadzieje, że już wszystko w porządku. –
udałem, że jej wieże.
- Tak.. Już prawie.. – uśmiechnęła się.
- To dobrze.. To, może pójdziemy do mnie i obejrzymy
jakiś film? – zaproponowałem.
- Wiesz.. Teraz nie bardzo mogę.. Właściwie, to muszę już
iść.
- W takim razie, cześć! – pożegnałem się.
- Cześć! – powiedziała i poszła w kierunku swojego domu.
Coś jest nie
tak… Najpierw mówi, że nie mam dla niej czasu.. A teraz sama się wymiguje.
Muszę pogadać z Tonym!
Szybko wróciłem
do domu i zacząłem rozglądać się po całym domu.
- Mamo, wiesz gdzie Tony? – zapytałem wchodząc do salonu.
-A nie ma go w pokoju?
- Nie.. – wymamrotałem.
- To nie wiem.. Może w ogrodzi?
- No tak! Dzięki! – rzuciłem przez ramię i pobiegłem do
ogrodu.
Mama miała
racje! Był w ogrodzie i konwersował z kimś przez telefon. Jednak gdy tylko mnie
zobaczył, rozłączył się.
- Hej. Sorry za to wcześniej.. – przeprosiłem.
- Spoko, przyzwyczaiłem się do twoich wybuchów..
- To super… Zaraz? – właśnie dotarły do mnie jego słowa –
Jakich wybuchów?!
- Oj, ty już dobrze wiesz.. Czasem jesteś gorszy od
dziewczyny z okresem.. – zaśmiał się.
- Pf.. – wydąłem usta – Wcale, że nie! – tupnąłem nogą.
- Ooo.. Dzidzia się obraziła.. – powiedział robiąc z ust
dzióbek.
Spojrzałem na
niego gniewnie.
- Gdyby mój wzrok zabijał, leżał byś trupem. –
oświadczyłem mu.
- Słodki jesteś. – stwierdził i zaczął się śmiać.
- Z czego tak rechoczesz?
Ale on mnie
wpienia! Za każdym razem, musi się z czegoś śmiać! Nie mogę uwierzyć, że uważałem
go za swój wzór! Że chciałem być taki jak On?!
- Możesz się przestać śmiać. – poprosiłem – Musimy
pogadać.
Spoważniał.
- A o czy? – zapytał, przyglądając mi się uważnie.
Westchnąłem.
- O Oli.. – wymamrotałem – Coś ją trapi, a ja chciałbym
jej pomóc. Tylko, że nie chce mi nic powiedzieć. – wyrzuciłem z siebie.
- Skoro nie chce ci powiedzie, to znaczy, że musi mieć powód.
- Nie ufa mi już? – zwątpiłem.
- Nie, na pewno nie.. – zapewnił.
- Z kąt możesz być taki pewny? Ty coś wiesz! Powiedz! – zażądałem.
- Ja nic nie wiem..
- Kłamiesz! Powiedziała mi, że ci się zwierzał! –
naskoczyłem na niego.
- OK. Zwierzał mi się.. – uspokoił mnie p-, ale nie mogę
ci powiedzieć bo obiecałem.
- Co? Czemu miał by ukrywać coś przede mną…
- Otwórz oczy! – rozkazał.
Już chciałem
zapytać o co mu chodzi, gdy zadzwonił mi telefon.. To OLA! Szybko odebrałem.