Przepraszam, że dawno nic nie wstawiała, ale nie miałam anie weny, ani głowy do pisania... Eh.. Dobra mam teraz trochę wolnego więc jutro na 100% pojawi się kolejna część...
_________________________________
- Wróciła! – krzyknąłem
radośnie.
Ola przyjrzała mi się badawczo. Patrzyła na
mnie jak na walniętego. Zanim jej cokolwiek wyjaśnię, muszę najpierw zapisać tą
melodię. Nie powtórzę swojego błędu.. Odstawiłem gitarę i wyjąłem telefon. Ola
cały czas przyglądała się moim poczynaniom. W notatkach zapisałem nuty. W
końcu! Byłem z siebie dumny.
Spojrzałem na Olę i zacząłem jej wszystko
wyjaśniać:
- Widzisz, wczoraj zagrałem tą
melodię i ona strasznie mi się spodobała. Niestety nie zdążyłem jej zapisać.
Zdołowało mnie to trochę, ale wreszcie ją sobie przypomniałem! – na moich
ustach malował się wielki uśmiech, od ucha, do ucha.
- Aaaa, teraz rozumiem twoją
złość na gitarę. – zaśmiała się.
- Ta.. Może potraktowałem ją
trochę za ostro..
- Troszeczkę.. – zaczęliśmy
się śmiać – A wracając do melodii.. Jest naprawdę bardzo ładna.
- Wiem.. Dlatego mi tak na
niej zależało. Poza tym, skomponował ją mistrz, dlatego musiał być taka piękna!
- Tak. – zachichotała – Bardzo
skromny mistrz..
- A żebyś wiedziała! – i znowu
zaczęliśmy się śmiać, a wszyscy ludzie w parku zaczęli się na nas gapić.
Wróciła moja Ola! W końcu gadaliśmy
normalnie. Bez żadnych nieporozumień i jakiegoś dziwnego zachowania. Może
rozwiązała swój problem?
- Ale je nigdzie nie
wyjeżdżałam… - odpowiedziała zbita z tropu.
- Wiem… Ale wcześniej
zachowywałaś się dziwnie.. Nie jak moja przyjaciółka…. – stwierdziłem smutno –
Teraz zachowujesz się normalnie. – i znów uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Nie zachowywałam się
dziwnie. – zaprotestowała.
- Owszem zachowywałaś! Byłaś
jakaś przygnębiona, ciągle gdzieś znikałaś, a jak już się pojawiłaś to mówiłaś,
że nie masz czasu i szłaś do domu.
- Zauważyłeś.. – spojrzała mi
w oczy.
- No jasne.. – złapałem ją za
rękę - Przecież jesteś moją przyjaciółką..
Jej kąciki ust lekko się uniosły.
- Abraham, bo wiesz..
- Przepraszam cię, ale muszę
odebrać. – przerwałem jej czując wibrujący telefon – Hej, Emma! – przywitałem się
i odszedłem kawałek od Oli.
- Hej. Masz morze plany na
dziś? – zapytała.
- Nie… A co, masz może jakąś
propozycję dla mnie?
- Co powiesz na piknik?
- Mmmm.. Brzmi fajnie. A o
której?
- No nie wiem… O osiemnastej? –
zaproponowała.
- Ok, będę czekać pod twoim
domem.
- Dobrze. To do zobaczenie.
- Do zobaczenia… - rozłączyłem
się.
Kiedy się odwróciłem Oli nie było.
Rozejrzałem się. W oddali zauważyła Ją, szybko ruszyłem w jej kierunku.
- Olaaa… – złapałem ją za
ramię – Czemy… ty… idziesz… ? – zapytałem zasapany.
- Nie chciałem ci przeszkadzać
w rozmowie…
Wziąłem głęboki wdech.
- Przecież ty nigdy nie przeszkadzasz.
- Ale ja już muszę…
- Nic nie musisz! – przerwałem
jej i chwyciłem ją za rękę – Chodź! – rozkazałem.
- Gdzie? – zapytała idąc za
mną.
- Na spacer! – wyszczerzyłem się
– Dawno już nie straszyliśmy kaczek!
- Ty straszyłeś…
- Dobra, ja dawno nie
straszyłem, a ty dawno na mnie nie krzyczałaś za to! – znów wyszczerzyłem się
do niej.
Ola westchnęła.
- No dobra..
- Jej! – krzyknąłem triumfalnie.
Ola usiadła niedaleko stawu, a ja
podszedłem bliżej i straszyłem kaczki. I nie, nie puszczałem kaczek, tylko je straszyłem!
Może to dręczenie zwierząt.. Ale właściwie to nic im nie robiłem.. Po prostu przeganiałem
je z lądu do wody.
- Ola.. A czy ty przypadkiem
nie chciałeś mi czegoś powiedzieć? – przypomniało mi się.
- Nie.. – mruknęła.
- Jak nie, jak tak. –
zmierzyłem ją wzrokiem.
- To już nie ważne… - machnęła
ręką.
- Mów, albo.. – rozejrzałem się
– Albo, rzucę cię na pożarcie kaczkom!
- Pf… Blefujesz…
- A założymy się.. – podszedłem
bliżej.
Ola zaczęła wstawać.
- Co ty.. – nie dokończyła, bo
zacząłem biec w jej kierunku, a ona zaczęła uciekać z krzykiem – Aaaa… Abraham
zostaw mnie! – wrzeszczała, chowając się za krzakami.
- Mów! – powtarzałem.
Nie miałem zamiaru się poddać! W końcu ją dopadłem.
WIKTORIA! Złapałem ją w pasie i zaciągnąłem bliżej stawu.
- Abraham, puszczaj! –
szamotała się.
- Dobra. – powiedziałem z
uśmiechem i puściłem ją.
Chyba nie przemyślała tej prośby, bo gdy ją
puściłem Ona wdała do wody.
- Teraz popływasz… -zacząłem
się śmiać.
- To nie śmieszne… -
powiedziała ze smutkiem.
No dobra.. To może było trochę chamskie.. W
końcu teraz jest cała mokra. Spojrzałem na nią. Siedziała biedula do połowy zanurzona
w wodzie.
- No dobra, przeprasza.. –
podałem jej rękę.
Dziewczyna podniosła na mnie wzrok, po czym
chwyciła mnie za rękę. Tyle, że zamiast wstać pociągnęła mnie i…. I teraz oboje
siedzieliśmy w stawie…
- Zadowolona…
- Tak. – tym razem to Ona wyszczerzyła
się.
- Eh…
- Było nie zaczynać.. –
powiedziała wstając.
- Bo to, niby ja zacząłem?! – oburzyłem
się.
- No a kto?
Parsknąłem i również wstałem.
- Jak ja teraz się z Emmą spotkam…
- kurczę, nie przemyślałem tego.
- Przebierzesz się….
- Ale mamy się spotkać za
niecałą godzinę..
- Damy radę! – Ola złapała
mnie za rękę.
- Choć, trzeba cię na randkę
wyszykować! – powiedziała i podciągnęła mnie za sobą.
Super mega wooow ,nie umiem pisać komentarzy :p) dziękuje misia
OdpowiedzUsuńNo po prostu czaaddoo czekam na nexta Kc miśka jesteś Wielka super jeszcze raz wielkie Kc zastanawiam się czm tam wyżej jest moje imię? Nwm Wiktoria tam było napisane. Nwm no nic Kc miśka :)
OdpowiedzUsuńOoo... Dziękuję.😊
UsuńWyżej to znaczy gdzie?
Mega mega czadoo :)
OdpowiedzUsuńW opowiadaniu :)
OdpowiedzUsuńDziwne.. Czytałam te opowiadanie 2 razy i nie znalazłam... :/ Możesz powiedzieć dokładnie w którym momencie? :/
UsuńNie miałem zamiaru się poddać! Wiktoria! W końcu dopadłem. Złapałem ją w pasie i pociągnąłem bliżej stawu.
OdpowiedzUsuńTu misia w tym wragmencie zamiast Wiktoria powinno być Ola chyba, ale nie przejmuj się ja się nie gniewam za ten błąd :)
OdpowiedzUsuńTo nie błąd, XD po prostu ,,Wiktoria" miała oznaczać zwycięstwo... Wiesz jak ktoś krzyczy z radości, że wygrał... Np. jak Abraham dopadł Olę, to krzykną w duchu ,,wiktoria" bo udało mu się ją w końcu dopaść... :D
UsuńAAA czyli moje imię hah super 😀
OdpowiedzUsuń