Hey!
Jeśli macie jakieś pytania, lub prośby o posta na jakiś temat, piszcie na mojego mejla : violettacpa@wp.pl lub pytajcie na asku: KLIK
Pozdrawiam i życzę miłego czytania ;)
_____________________________________________
- Nie….
– powiedziała rozbawiona – Tylko cię wkręcam.
Odetchnąłem z ulgą.
- To
dobrze…
- Nie ucieszył
byś się na mój widok? – zapytała.
- Nie,
no… Cieszył bym się. Tylko wiesz… Jest już późno… Poza tym prasa cały czas nie
daje mi spokoju. Jeszcze by wymyślili jakąś historie.
- Mnie
by to nie przeszkadzało. – rozłączyła się.
Dziwne… Co się stało? Zazwyczaj to ja rzucam
słuchawką…
Po chwili dostałem SMS. Przeczytałem go:
,,Sorry,
to przez mamę. Zobaczymy się jutro :*. / Ángela.”
No i sprawa załatwiona… Wiedziałem, że nie
rozłączyła by się tak nagle… Widać, że ma do mnie słabość.
Położyłem telefon i poszedłem do łazienki.
****
Dziś wstałem wcześniej niż powinienem. Nie
byłem zmęczony, więc przygotowałem się do szkoły i zająłem się grą. Próbowałem
skomponować coś nowego, niestety nie miałem weny… Zazwyczaj melodia sama
przychodzi, ostatnio jednak mam ,,zawieszke”. Mama twierdzi, że to z przemęczenia…
A tata, że się wypaliłem i muszę poszukać inspiracji… Zapewne obie wersje mają
ziarnko prawdy.
Zanim się obejrzałem musiałem wychodzić do
szkoły. Odstawiłem gitarę, chwyciłem za plecak i
wyszedłem z domu. Dziś do
szkoły odwoziła mnie mama. Uparła się więc nie mogłem jej odmówić. Podróż
minęła nam w milczeniu, dopiero pod szkołą mama życzyła mi powodzenia i
odjechała.
Na szczęście tym razem, nikt się na mnie
nie rzucał i spokojnie mogłem iść do szkoły. Dziennikarzy, też nigdzie nie było…
Cóż życie mnie nauczyło, że nie wolno ICH ignorować. Najprawdopodobniej to
tylko cisza, przed burzą i zaraz wypełzną z pod jakichś krzaków…
- Hej! –
krzyknął Federico.
Mimowolnie podskoczyłem.
- Hej. –
przywitałem się.
- Oj..
Sorry. Nie chciałem cię przestraszyć. – zaśmiał się.
Prychnąłem.
- Nie przestraszyłeś
mnie.
-
Jaaasne… - powiedział sarkastycznie.
- Eh..
Dobra mów lepiej, gdzie wczoraj zniknąłeś?
-
Musiałem pomóc przygotować gazetkę szkolną. – wyjaśnił.
- Serio?
Musisz mnie w to wkręcić. – poprosiłem.
- Serio
interesuje cię gazetka szkolna? – spytał.
-
Jasne, że nie… Interesuje mnie zwolnienie z lekcji. – wyszczerzyłem się.
- Aaaa…
- zaśmiał się – Tak dobrze to nie ma… Z lekcji zwalniają nas najwyżej, raz na
dwa miesiące.
-
Serio?
- Noo..
Zazwyczaj zostajemy po lekcjach i…
- Dobra
rozmyśliłem się. – przerwałem mu.
- Co
nagle zmieniałeś zdanie?
- Wiesz
te ,,po lekcjach”… Jakoś do mnie nie przemawia…
Fede zaczął się śmiać… Nagle przestał, a na
jego twarzy nie było śladu po uśmiechu. Patrzył się gdzieś za mnie. Odwróciłem
się wiec. Zobaczyłem Wiktorię. Parzyła się na nas, chodź jakby się tak dobrze przyjrzeć,
to raczej na Fede. Pokręciła głową, odwróciła się i poszła. Hmm… Najwyraźniej
nie tylko ja narobiłem jej kłopotów.
-
Wyjaśnisz mi o co chodzi? – zapytałem.
- Co? –
zapytał.
-
Halo?! Ziemia do Fede! – pstryknąłem mu palcami przed oczami - Pytałem się o co chodzi.
- Aaaa…
O nic. – machnął ręką.
- Taa..
Właśnie widziałem. – zagrodziłem mu drogę, tak by nie mógł uciec – Mów! –
rozkazałem.
- No
więc… - zaczął, niestety zadzwonił dzwonek na lekcję.
- Masz
szczęście, ale na następnej przerwie pasz wszystko wyśpiewać! – rozkazałem.
- Ok. –przewrócił
oczami i poszliśmy do kasy.
Matma minęła dość, szybko. Właściwie, to za
bardzo nie słuchałem nauczycielki. Byłem zajęty rozmienianiem zachowania Fede i
Wiki.
Wychodząc z klasy od razu zgarnąłem Fede.
- Mów!
- Bo… No…
Ja… - stękał.
- Mam ci
pomóc? – uniosłem pięść do góry.
Spojrzał na mnie wrogo.
- I co
zbijesz mnie? – usnuł jednał brew do góry.
- Nie… Ale
i tak masz powiedzieć! No mów! Proszę...
- Eh… No
dobra. Bo gdy zacząłem chodzić do tej szkoły, nikt nie wiedział, że mój ojciec
to dyrektor. No i nie byłem zbyt lubiany w szkole. Tylko Wiki się ze mną przyjaźniła.
Naprawdę była z niej świetna przyjaciółka…
- Była? – wtrąciłem.
- Taaa..
Schrzaniłem to… Właściwie nie pamiętam jak, ale wydało się, że dyrek to mój
ojciec. Najpierw to zraziło do mnie ludzi jeszcze bardziej, lecz potem zaczęli
mnie zauważać. A zwłaszcza taka jedna dziewczyna… - posmutniał – Zawróciła mi w
głowie i olałem Wiktorię. Bo Ona niby nie należała do tych lubianych. – zrobił cudzysłów
palcami przy ostatnim wyrazie - Wiem… To było chamskie. Niestety zrozumiałem to
za późno i straciłem Ją na zawsze. Próbowałem ją przepraszać, ale wszystko na
marne. Nigdy mi nie wybaczy.
- Czy ty…
- Nie. –
przerwał, wiedząc o co chcę zaprać –Po prostu ona przyjaźniła się ze mną za to
jaki jestem, a nie kim jestem i jako jedyna nic nigdy ode mnie nie chciała.
- Rozumiem…
- poklepałem go po ramieniu.
- Kim była
ta dziewczyna? – zapytałem.
- To nie dziewczyna,
tylko żmija! – powiedział przez zęby – A ty….
Genialny 😉 Czekam na nexta ☺
OdpowiedzUsuńPo prostu cudo w 100℅ a szkoda, że Fede tak posmutniał najgorsze jest to , że tą żmija jest ta Angela a Ab się z nią przyja dni mam nadzieje, że w końcu ją oleje. Kc rozdział cudeńko :) ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjaźni*
OdpowiedzUsuńJestem! <3
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że to część jest SUPER! :3 Po prostu CUDOWNA, GENIALNA, FENOMENALNA! :*
Piszesz super laska! Masz talent! ^^
Mam nadzieję, że ta idiotka odwali się od Abrahama... Jest głupia! Grrr...
Trochę szkoda mi Fede. Ale w sumie sam zawalił... Mam nadzieję, że Wiki jednak mu wybaczy ^^
Mam dla ciebie propozycję... Może tak... Stwórz zakładkę "Zamówienia"? Będzie ci łatwiej, wszystko będziesz mieć w jednym miejscu, o niczym nie zapomnisz *.* Kiedyś pisałam bloga z imaginami i to bardzo ułatwiło mi życie!
I w ogóle dzięki temu, nowi czytelnicy będą wiedzieć. że przyjmujesz zamówienia! <3
Dobra...
Mam nadzieję, że kolejny będzie niebawem! :3
Już nie mogę się doczekać! Pisz szybko ^-^
Kocham! Mocno! <3
Oh.. dziękuję :D Miło mi czytając takie komentarze <3 Od razu jest lepszy zapał do pisania :)
UsuńDziękuję również, za pomysł z tą zakładką ;) na pewno mi się coś takiego przyda :)