Jak obiecałam dziś kolejna część imaginu ;) Mam nadzieję , że się wam spodoba :D No tak, ale zanim inagin to....
Przecież dziś jest ważne śnięto!
Więc moje drogie panie:
Życzę Wam abyście odnalazły:
w ciszy
swoje myśli i marzenia,
w
bliskich Wam osobach siłę i piękno stworzenia,
w
otaczającym świecie radość istnienia,
w
kolorach, smakach i zapachach wielkość natchnienia,
oraz wielką miłość!
.... A teraz możemy iść dalej. ;)
Lekcja minęła strasznie szybko. Zanim się obejrzałem
wychodziłem już z klasy. Na szczęście była to godzina wychowawcza więc mogliśmy
omówić nasz plan co do Ángeli.
Pożegnałem się z Fede i zacząłem szukać mej
wybranki… Rozejrzałem się po korytarzu…
- O
hej. – uśmiechnąłem się do niej.
-
Cześć. – odwzajemniła uśmiech – Widziałam jak dyskutujesz o czymś z Fede, coś
się stało? – zapytała niewinnie.
- Nieee…
- machnąłem ręką – Rozmawialiśmy o meczu. – skłamałem.
- Aha…
Najwyraźniej uwierzyła.
-
Słuchaj, mam pomysł może skoczymy dziś do kina? – uśmiechnąłem się łobuzersko.
- No w
sumie, czemu nie. A o której?
- A
kiedy masz czas? – podsunąłem się bliżej.
Oooj taak! Jestem dobry w te klocki!
- O
szesnastej. – zaproponowała.
-
Jasne. Film możesz wybrać jaki chcesz. – puściłem jej oczko.
Zachichotała. Bingo!
-
Idziemy na lekcję? – złapałem ją za rękę.
- Ehe… -
kiwnęła głową.
I ruszyliśmy w stronę klasy od matematyki, a
cała szkoła patrzyła się na nas. Widać
było zadowolenie na twarzy Ángeli. Zapewne myśli, że to ona rozdaje karty… To
się jeszcze zdziwi!
****
Na
kolejnej przerwie, siedzieliśmy razem i trzymaliśmy się za ręce. Szeptałem jej słodkie słówka,
nawet raz pocałowałem w policzek. Łatwa
jest. Osoba trzecia mogła by pomyśleć, że jest z nas urocza zakochana para.
Ale to tylko pozory… Naprawdę miałem ją gdzieś, owszem jej słodka buźka mogła mnie
zmylić, ale tylko na chwilę. Już raz poznałem taką wyrachowaną osóbkę i szybko
ustawiłem ją do pionu. Z Ángelą pójdzie mi równie łatwo. A przynajmniej mam taką nadzieję… Nie chcę jej zranić czy coś. Choć zasługuje na to! Nie zniżę się jednak,
do jej poziomu i nie zranię jej. Ale czy
taka osoba w ogóle jest zdolna do czegoś takiego jak ,,miłość”? Przecież by
kogoś kochać trzeba mieć serce, a nie głaz…
Każda kolejna przerwa wyglądała tak samo. Aż
do długiej przerwy. Zgłodnieliśmy więc postanowiliśmy udać się do sklepiku.
Droga prowadziła koło biblioteki i przechodząc zauważyłem Fede. Zatrzymałem się
więc i zajrzałem do środka. Siedział tam Fede razem z Wiktorią. Najwyraźniej
próbowała mu cos wyjaśnić, ale ten matoł i tak nic nie kumał. Mimo wszystko na
jego twarzy malował się wilki banan. Wiktoria pierwszy raz od dość długiego
czasu normalnie z nim rozmawiała. Wiem, że to dla niego bardzo ważne. Życzę mu
by się w końcu pogodzili. Widać że Wiki ma dobre serce i powinna z czasem mu
wybaczyć. Dalej sądzę iż ta dwója była ze
sobą bliżej niż normalni przyjaciele. Ale co ja tam wiem…
Z moich rozmydleń wyrwał mnie głos Ángeli.
- Eh…
- Coś
nie tak. – spojrzałem na nią.
Dziewczyna westchnęła
- Nie
rozumiem jak taki ktoś jak Fede, może rozmawiać z takim zerem jak ona. –
spojrzał na Wiktorię – A już myślałam, że się ogarną. – pokręciła głową.
- Nie rozumiem
czemu tak o niej mówisz.
Spojrzała na mnie i wzięła mnie za rękę.
-
Mówiłam ci kochanie, że to zwykły kujon. Ona nic nie znaczy w tej szkole. –
uśmiechnęła się sztucznie – Jeśli Fede znów stracił rozum to lepiej się z nim
nie zadawać.
- Znowu?
– zapytałem.
Ciekawy jestem jaka jest jej wersja
wydarzeń. Nie żebym uwierzył w jakieś jej
słowo…
- Tak.
Kiedyś się z nią zadawał. Na szczęście zaopiekowałam się Nim i opamiętał się. –
westchnęła – Potem nie bardzo miałam dla niego czas… Oddaliliśmy się od siebie.
I te coś najwyraźniej znów się nie niego rzuciło. Biedak… - posmutniała.
Cóż aktorka to z niej świetna! Prawie jej uniżyłem…
PRAWIE!
- To wy
byliście razem? – udałem zaskoczenie.
Nie chwaląc się zemnie też jest niezły aktor!
- Oh
nie! – zaprzeczyła – Byliśmy tylko dobrymi przyjaciółmi. – Doprawdy?
Z biblioteki dobiegały głośne śmiechy, więc
oboje zajrzeliśmy do środka. Wiktoria i Federico najwyraźniej nieźle się bawili.
Może już odzyskał Jej sympatię? Ángela
była wyraźnie zniesmaczona tym widokiem.
- Ale
ty jej nie lubisz. –stwierdziłem.
- Nie
lubisz to mało powiedziane… - prychnęła.
W tedy w mojej głowie zapaliła się lampka. Chyba powinienem zmodyfikować trochę mój
plan. Spojrzałem na rozbawioną Wiktorię. Muszę zacząć zdobywać teraz jej sympatię.
Po prostu mowe mi odjeło czaderskie wręcz misia cudowne kc Dziekuje za życzenia tb również życzę miłosci i spełnienia marzeń rozdział boski kc jeszcze raz misia czekam na nastepny ;). Hahah Abe chce moją sympatie zdobyć ciekawe ? I tak jestem za tym by tej Ángeli nosa utrzeć kc ;)
OdpowiedzUsuń