Nowy konkurs?
Hej. Postanowiłam zorganizować <jeśli chcecie> nowy konkurs, którego główną nagrodą będzie płyta Abrahama : ,,Are You Ready?" <W poprzednim konkursie musiałam zmienić nagrodę, więc mi ta płyta została>. Będzie on polegać na tym, że opublikuje piętnaście pytań dotyczących życia Abrahama i bloga, osoba która odpowie, prawidłowo na największą ilość pytań, wygra. Będzie na to dokładnie 42 godziny.. Odpowiedzi, będzie trzeba wysłać na mojego mejla. Teraz pytanie do WAS:
Byli byście zainteresowani takim konkursem?
Piszcie w komentarzu. co o tym sądzicie ;)
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
WYNIKI!
Decyzja była bardzo trudna... Jednak myślę, że decyzja jaką podjęłam była słuszna :)
Wszytki prace były bardzo piękne :D Żeby dłużej nie trzymać was w niepewność:
Miejsce I: Dolor
Miejcie II: Naty Celeban
Miejsce III: Sylvia
Gratuluję ;) Uzasadnienie mojej decyzji jest takie, że Dolor urzekła mnie swoim, jegrze trudnym tematem. Jej historyjka była najsmutniejsza, ale mi takie opowiadania się bardzo podobają :D Wspaniale były opisane Emocje, Abrahama i te jego wspomnienia.. Spodobało mi się również, te pytania do bohaterki...
Naty, twoje opowiadanie, też było bardzo ciekawe ;) Pomysł był fajny :D Jak można zmuszać kogoś do miłości?! Dobrze, że Abraham spotkał, prawdziwą miłość! :D Najciekawszy i zarazem najstraszniejszy, był sen Abrahama... Oby nigdy coś takiego się nie wydarzyło!
Sylvio, nie przejmuj się, twój imagin też był dobry ;) Niestety ktoś, musiał przegrać, żeby wygrać mógł ktoś :( Mam nadzieję, że się nie poddasz i dalej będziesz pisać ;)
Każda z was miała swój własny oryginalny pomysł :D Bardzo fajnie, że jesteście takie kreatywne! :D
Jeszcze raz wam gratuluję!
Jeśli chodzi o nagrody, skontaktuję się z wami przez email ;)
Pozdrawiam <3
-------------------------------------------
Etap II
Tym razem to ja wybieram zwycięzce, mimo wszystko chciała bym, poznać wasze zdanie o konkursowych pracach... Jak je ocieniacie? I według WAS który imagin zasługuje na wyróżnienie? :D Piszcie w komentarzach ;)
A oto prace uczestniczek:
1.Sylvia - ,,Wielka miłość"
-Dałbym wszystko, żeby tu z tobą zostać…- może zabrzmiało to
jak scena z jakiegoś banalnego romansidła, ale właśnie to teraz czułem. Dałbym
wszystko, żeby zostać tu z nią… Ale ona mnie kocha i wie, że kocham śpiewać i
właśnie dlatego stara się ukryć swoje uczucia. Jednak swoich oczu nie oszuka.
Widać było, że walczy z łzami i jak na razie wygrywa tą walkę. – Nie dam sobie
tam bez ciebie rady.
-Dasz radę, mówię ci, dasz. Pamiętaj, że cię kocham i wiem,
że ty kochasz mnie, ale mam poważną konkurentkę, a mianowicie muzykę, no i
muszę się z nią trochę tobą dzielić, no nie... i teraz jest jej kolej.-
uśmiechnęła się przez łzy.- Ale to tylko miesiąc, damy radę.
-Aż miesiąc… - Magda pocałowała mnie, zapewne chciała żebym
się zamknął, bo nie pomagałem w naszym rozstaniu. Za chwilę jadę na miesięczną trasę koncertową
w Stanach i ostanie wspólne chwile na lotnisku marnuję na marudzenie.- Nie wiem
co bym bez ciebie zrobił.
-Też nie wiem co byś beze mnie zrobił.- roześmiała się.
Zawsze wiedziała jak mnie pocieszyć przed wyjazdem. Kochałem śpiewać i swoich
fanów, ale tego nie dało się porównać z miłością do niej.
-No gołąbeczki, musicie się już żegnać, bo samolot nie
będzie na nas czekać.- powiedział Jack, mój przyjaciel i perkusista w jednym. Najchętniej
wziąłbym Magdę ze sobą, niestety jej rodzice nie zgodzili się na miesięczny
odpoczynek od szkoły… Pocałowałem ją jeszcze raz, chciałem, aby ta chwila nigdy
się nie skończyła, ale młody musiał ją zepsuć.
-Aż się wzruszyłem…- udał, że wyciera łzę o moją koszulę.- a
teraz idziemy.- pociągnął mnie za rękę.
-Paaa kochanie. Będę tęsknić.
-Papa zadzwoń jak wylądujecie.
Przez całą drogę myślałem tylko o Magdzie i ciągle o niej
gadałem, ale Jack chyba mnie nie słuchał.
-Wiesz co stary? Chciałbym się zakochać w kimś tak, jak ty w
Magdzie..
-To ty mnie słuchałeś!? – zapytałem zszokowany.
-No…
-Ja nie wiem czy bym wytrzymał jakbyś mi opowiadał przez…-
spojrzałem na zegarek- przez 2 godziny
-Taaa… Sam nie wiem jak to wytrzymałem.- roześmialiśmy się.
Resztę drogi przegadaliśmy o grach i o tym co czeka na nas w
stanach, tysiące pięknych fanek, duuużo koncertów i imprez, może nie będzie aż
tak źle?
Gdy wylądowaliśmy od razu zadzwoniłem do Magdy.
-Cześć kotek
-Heeej. Już się za tobą stęskniłem…
-Pomyśl co będzie za miesiąc
-Weź mnie nie dołuj…
-Hahahahaha
-Ciebie to cieszy?
-Tak. Zawsze gdy gdzieś wyjeżdżasz to dopiero zdaję sobie
sprawę jak mocno mnie kochasz i ciągle mi o tym mówisz, więc w sumie lubię jak
wyjeżdżasz, a jeszcze bardziej lubię ten dzień w którym wracasz….
-Też go lubię- automatycznie na twarzy pojawił mi się
uśmiech.
Gadaliśmy ze sobą tak długo, aż musiałem iść na próbę.
Po koncercie gadaliśmy przez skype. I tak mijały kolejne
dni, trzeba było rano wstać, wziąć szybki prysznic, ogarnąć się, zjeść śniadanie,
dzwoniłem do Magdy, później próba, mały wypad na miasto, obiad, próba, kolacja,
koncert i znów gadałem z Magdą, a później wypad na małą imprezkę z Jack’iem.
***
Dziś ma się odbyć ostatni koncert. Gdy zjadłem śniadanie
chwyciłem po komórkę i wybrałem numer Madzi. Dzwoniłem, ale ona nie odbierała…
Dziwne… Zawsze o tej porze czekała już na telefon ode mnie. Może coś się stało?
Powiedziałem o swoich obawach Jack’owi. Ten wyśmiał mnie i stwierdził, że
panikuję oraz zabrał mi komórkę, żebym dał jej spokój. Według niego może po
prostu była zajęta… Ale ja nadal
przejmowałem się tym, że ona nie odbiera. Na próbie w ogólnie nie mogłem się
skupić, nie mogłem wejść w te dźwięki, które nigdy nie sprawiały mi żadnych
kłopotów. Producenci i menagerowie byli na mnie mega wściekli, a ja nic nie
mogłem na to poradzić. Cały dzień spędziliśmy na próbie, a mi i tak nic nie
wychodziło.
W końcu nadeszła pora koncertu.
-Abraham, nie wiem co się z tobą dzieje, ale proszę, nie
zawiedź nas… Ten koncert jest najważniejszy. Na widowni siedzi jeden z
największych producentów, jeśli mu się spodoba podpisze z nami kontrakt… Może
ta wiadomość da ci do myślenia i w końcu skupisz się na śpiewaniu, a nie na
dziewczynie.
-Ale…
-Tak wciąż to samo gadasz, ona nie odbiera, może ma dosyć
twojego marudzenia!?
-Tsaa…- menager wypchał mnie na scenę.
-Heey- powiedziałem nieco nieśmiało rozglądając się po
widowni poszukując tego wielkiego producenta. Nagle sylwetka jakiejś dziewczyny
przykuła moją uwagę. Albo mi się wydawało, albo… tak to była ONA! To dlatego
nie odbierała telefonów…
Gdy zaczęła się piosenka wszystkie dźwięki zaśpiewane przeze
mnie brzmiały tak jak brzmieć powinny i wszystkie piosenki śpiewałem właśnie
dla Niej.
-To będzie już niestety ostatnia piosenka…- powiedziałem.-
Będzie nią Te voy Amar. Ale zanim ją
zaśpiewam chciałbym tu zaprosić kogoś wyjątkowego- spojrzałem na NIĄ, mimo że
na widowni był cały tłum pięknych dziewczyn, ja widziałem tylko ją.- Magda
chodź do nas. –Gdy weszła na scenę przytuliłem ją mocno i pocałowałem. –
Chciałbym oficjalnie przedstawić wam moją dziewczynę.
Jedni zaczęli buczeć, a inni klaskali i cieszyli się moją
miłością razem ze mną, od razu było widać którzy są prawdziwymi Abrahamers i
była ich na szczęście większość. Później zaśpiewałem ostatnią piosenkę, dalej
nie spuszczając wzroku z Madzi.
Gdy zszedłem ze sceny menagerowie byli na mnie bardzo
wściekli, umawialiśmy się, że nie będę ujawniać swojego związku z Magdą. Gdy za
kulisy wszedł jakiś niski facet , można powiedzieć, że nawet bardzo niski,
nagle wszyscy zamilkli.
-To ten wielki producent? –szepnąłem do menagera.
-Tak.
-Aaaa... –razem z Magdą, powstrzymywaliśmy się od śmiechu…
ten producent był naprawdę wieeelkiii
-I jak się podobał koncert? –zapytał Jack.
-Przepraszam za Abrahama, nie powinien był przedstawiać
Magdy na koncercie….
-Wręcz przeciwnie! To było coś cudownego! Przez cały koncert
Abraham śpiewał tylko i wyłącznie dla niej, to było słychać i widać… I później
jak ją zaprosił na scenę… Jesteś wielką szczęściarą, że masz takiego chłopaka-
zwrócił się do Magdy, a ta mnie od razu mocno przytuliła.
-Czyli podobało się?- zapytałem.
-Tak. Zaraz podpiszemy umowę, jeżeli będziesz chciał.
-Jasne, że chce.
Podpisałem umowę na trasę po Hiszpanii, która ma się
niedługo odbyć. Później pogadaliśmy jeszcze z tym producentem, okazało się, że
jest równym ziomkiem.
2."Jeśli nie mogę cię mieć..." by Dolor.
To było tak dawno. Trzy lata. Tysiąc dziewięćdziesiąt pięć
dni temu. Minęło sporo czasu, ale ja nadal pamiętam. Pamiętam twoje piękne,
niebieskie oczy, wyrażające tak dużo, długie, brązowe włosy, którymi zawsze lubiłem
się bawić, blade policzki, szczupłą sylwetkę, delikatne dłonie i uśmiech.
Uśmiechałaś się najpiękniej na świecie, wiesz? Malinowe usta, śnieżnobiałe
zęby... Do dziś nie istnieje nic piękniejszego od twojego szczerego uśmiechu,
którym potrafiłaś zarazić każdego. Gdy się śmiałaś, razem z tobą cały świat. To
było piękne.
Nie myśl, że pociągałaś mnie tylko fizycznie. Poza cechami
wyglądu pamiętam również twój wspaniały charakter. Nigdy nie poznałem bardziej
życzliwej osoby od ciebie. Byłaś miła, pomocna, przyjacielska. Zawsze
potrafiłaś wesprzeć i doradzić. Pamiętam też twój krytyczny głos, którego
używałaś tylko i wyłącznie w stosunku do siebie. Mnie zawsze powtarzałaś, że
cudownie śpiewam, piszę genialne piosenki... Jednak sobie nie potrafiłaś powiedzieć
"Jestem w tym dobra.". Denerwowało mnie to. Nawet bardzo. Przecież
byłaś zdolna! Tańczyłaś milion razy lepiej, niż ja. Ruchami ciała potrafiłaś
przekazać wszystko. Lubiłem cię oglądać. Robiąc to, za każdym razem miałem
ochotę płakać ze wzruszenia. Jednak nigdy ci tego nie mówiłem. Uznałabyś mnie
za mięczaka, a tego przecież nie chciałem. Pamiętam jeszcze... muzyka. Byłaś
uzależniona od słuchania muzyki. Ty i słuchawki to duet nierozłączny. Często
tak bardzo wsłuchiwałaś się w dźwięki, że zapominałaś o wszystkim. Traciłaś
poczucie czasu, nie wiedziałaś, gdzie jesteś. Bawiło mnie to. Gdy chciałem,
żebyś już do mnie wróciła, całowałem cię. W usta. Bardzo namiętnie, a za razem
delikatnie. Potem przytulałem cię i szeptałem, że jesteś dla mnie najważniejsza
na świecie. Bo byłaś.
Pomimo upływu czasu nadal nie mogę uwierzyć, że ciebie już
ze mną nie ma. Często zadaję ci pytania, opowiadam historie, piszę sms-y. Nawet
dzwonię, żeby powiedzieć coś miłego. A potem płaczę. Wiesz dlaczego? Bo
tęsknię. Każdego dnia. Każdej nocy. W każdej godzinie, minucie i sekundzie
mojego życia. Nie mam już serca. Odeszło razem z tobą.
Wiesz co powiedział mi psycholog, u którego byłem? Że czas
leczy rany. Nieprawda! Czas nie leczy ran! Mnie nawet nie pomaga się do nich
przyzwyczaić! Każdego dnia cierpię tak samo! Albo nawet bardziej! Wszystko
kojarzy mi się z tobą... Patrząc w telewizor, mam przed oczami nasze wspólne
maratony filmowe. Idąc przez park widzę nas, trzymających się za ręce lub
jeżdżących razem na rolkach. Kupując w sklepie mrożony szpinak, uśmiecham się
na samą myśl o twojej skrzywionej minie oraz radości, gdy wkładałem go z
powrotem do zamrażalki i wyjmowałem warzywa na patelnię. Spędzając czas w
ogródku mojej mamy, widzę ciebie, wąchającą czerwone róże, które tak lubiłaś.
Dużo tego. Wiesz co? Cierpię, ale jestem szczęśliwy. Przynajmniej mam
stuprocentową pewność, że nigdy nie złamię obietnicy, którą ci złożyłem...
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Lubię sobie je
przypominać i analizować. Wtedy wydawało się, że nie zostaniemy nawet
przyjaciółmi. A... ty to pamiętasz?
"- To jest Abraham Mateo. Od dziś będzie chodził do
waszej klasy - oznajmiła nauczycielka. - Mam nadzieję, że będziecie traktować
go, jak przyjaciela.
Uśmiechnąłem się lekko i podniosłem głowę. Zauważyłem dwadzieścia
par oczu, które wpatrywały się we mnie z widocznym zainteresowaniem. Tylko
jedna uparcie próbowała nie zwracać uwagi. Piękne, niebieskie oczy usiłowały
skupić się na książce do matematyki.
Już wtedy wiedziałem, że będę zabiegał o twoje względy. Dlaczego?
Sam nie wiem. Może dlatego, że byłaś inna? Wszyscy patrzyli na mnie i liczyli
na bliższy kontakt. W końcu byłem sławny. Kto nie chciałby przyjaźnić się ze
znanym piosenkarzem? Ty. Ty nie chciałaś. To była jedna z miliarda rzeczy,
które mi się w tobie spodobały.
- Mogę tu usiąść? - zapytałem, podchodząc do twojej ławki.
Nie odpowiedziałaś. Uznałem to za zgodę. Zająłem więc
miejsce obok ciebie i wyjąłem z plecaka swoje książki. Cały czas próbowałem
złapać z tobą kontakt wzrokowy. Jednak ty zawzięcie tego unikałaś.
- Przestań się na mnie gapić - szepnęłaś ze złością.
- To niemożliwe. Za bardzo przyciągasz wzrok."
Długo musiałem cię do siebie przekonywać. Cały czas uparcie
twierdziłaś, że jestem gwiazdorem, który myśli tylko o sobie. Innymi słowy
okropnym egoistą ze zdecydowanie za wysoką samooceną. Milion razy próbowałem
wmówić ci, że się mylisz. Co prawda miałaś moje słowa za nic, jednak nie
rezygnowałem. Jakaś magiczna siła wręcz pchała mnie w twoją stronę. Tak bardzo
mi na tobie zależało...
Pamiętasz, jak umówiliśmy się na pierwsze spotkanie? Byłem
wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Co prawda na początku bałem się,
że nie przyjmiesz mojego zaproszenia. Na szczęście nie miałem racji. Moja
determinacja cię przekonała.
"- Natalia, poczekaj! - krzyczałem.
- Mateo, ile razy mam ci powtarzać, żebyś się ode mnie
odwalił?!
- Ile chcesz. - Posłałem ci uśmiech. - Posłuchaj, mam dla
ciebie propozycję.
- Jaką? - Przewróciłaś oczami. - Tylko szybko, bo mi się
spieszy.
- Ty i ja, dziś wieczorem, impreza.
- Zapomnij. Nigdzie się z tobą nie wybieram.
Już chciałaś odejść. Jednak nie mogłem ci na to pozwolić.
Chwyciłem cię za rękę. Odwróciłaś się w moją stronę i... nasze spojrzenia.
Popatrzyłaś mi prosto w oczy. Jedna z najpiękniejszych chwil. Mogłaby trwać
wiecznie.
Twoje policzki lekko poczerwieniały. Wyrwałaś dłoń z mojego
uścisku i spuściłaś wzrok. Uśmiechnąłem się, po czym podszedłem bliżej. Tak
blisko, że słyszałem bicie twojego serca.
- Zgódź się - szepnąłem. - Obiecuję, że nie pożałujesz. Daj
mi szansę Naty.
- Dobrze - odpowiedziałaś po chwili.
- Bądź gotowa na osiemnastą. Przyjadę po ciebie."
Ta randka również została przeze mnie zapamiętana. Cały
wieczór starałem się zarobić w twoich oczach jak najwięcej. Pamiętasz piosenkę,
którą ci zadedykowałem? Pisałem ją z myślą o tobie. Chciałem być dla ciebie
takim perfekcyjnym dżentelmenem, o jakim śpiewałem w "Old school". I
wiesz co? Chyba mi się udało. Następnego dnia bezproblemowo wyciągnąłem cię na
koktajl. Potem długo spacerowaliśmy po parku. Lubiłem cię poznawać. Odkrywać
nowe fakty dotyczące twojej osoby. To stało się moim kolejnym hobby.
Pamiętasz, co stało się miesiąc później? Tak. Wtedy, pod
szafką numer 22 po raz pierwszy cię pocałowałem. To kolejna najpiękniejsza
chwila w moim życiu. Oczywiście zanim zdobyłem się na ten krok, miałem milion
obaw i wątpliwości. Wiesz czemu? Bałem się, że nie odwzajemnisz pocałunku, a
potem wyśmiejesz moje uczucia. Byłem idiotą. Jak mogłem tak myśleć?! Przecież
ty nigdy z nikogo się nie nabijałaś! Byłaś niczym... aniołek. Mój mały, śliczny
aniołek.
"- Natalia, ja... Chcę, żebyś coś wiedziała. Jesteś...
- jąkałem się.
Nie mogłem znaleźć odpowiednich słów. Chciałem, żeby moje
pytanie dotyczące związku było romantyczne, ale stresowałem się tak bardzo, że
nie umiałem sklecić sensownego zdania.
- Jestem? - zapytałaś z lekkim uśmiechem, cały czas patrząc
mi w oczy.
- Jesteś... No, ten... Ech... Najwspanialszą osobą, którą
poznałem w całym swoim życiu. Nigdy nikt nie zawrócił mi w głowie aż tak, jak
ty. Nie mam pojęcia, jak to zrobiłaś. Po prostu... przy tobie cały świat
przestaje dla mnie istnieć. Jesteś moim słońcem, gwiazdą, aniołkiem, wszystkim.
Czy... Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją... moim sercem?
Po tym jakże długim, "bardzo składnym" monologu
spuściłem wzrok. Cholernie bałem się twojej reakcji. Przecież mogłem usłyszeć
dosłownie wszystko. Ty jednak zaskoczyłaś mnie najbardziej na świecie. Uniosłaś
lekko mój podbródek, po czym złączyłaś nasze usta w długim namiętnym
pocałunku."
Po tym wydarzeniu spotykaliśmy się codziennie. Każdego ranka
przychodziłem pod dwój dom, a po zajęciach cię odprowadzałem. Wszystkie starsze
panie, które były twoimi sąsiadkami, zaczęły mnie kojarzyć. Pamiętasz? Bardo
bawiły nas ich spojrzenia i szepty. W sumie nigdy nie liczyło się to, co myśleli
inni. Najważniejsi byliśmy my. Nasza miłość. Tak piękna, tak cudowna. Wieczna.
Pamiętasz te dzień, w którym wszystko zaczęło się psuć? Ja
tak i to szczegółowo. Jak zwykle przyszedłem rano pod twój dom. Miałem ci tyle
rzeczy do opowiedzenia. Gdy wyszłaś z budynku, podszedłem do ciebie z otwartymi
ramionami. Miałem nadzieję, że jak zwykle się w nie wtulisz. Jednak ty tego nie
zrobiłaś. Ze spuszczoną głową, szybkim krokiem wyminęłaś mnie. Byłem
zszokowany. Od razu odwróciłem się i pobiegłem za tobą. Wołałem cię, jednak nie
reagowałaś. Zamiast zwolnić, przyspieszyłaś kroku. W tamtej chwili myślałem, że
pęknie mi serce. Nie miałem zielonego pojęcia, jaki był powód twojego
zachowania. Zrobiłem coś nie tak? A może po prostu ci się znudziłem?
Następnego dnia również przyszedłem pod twój dom. Tym razem
kupiłem dla ciebie bukiet czerwonych róż. Stałem pod drzwiami przez dwie
godziny. Dopiero po tak długim czasie dom opuścił twój brat. Powiedział mi, że
nie idziesz do szkoły, a ja powinienem stąd spadać. Nie lubił mnie... Pamiętasz
co wtedy zrobiłem? Napisałem ci wiadomość. O tym, że przyjdę po zajęciach, bo
bardzo tęsknię i cię kocham. A bukiet? Zostawiłem pod drzwiami.
Przyszedłem, ale ciebie nie było w domu. Twój
"wspaniały" braciszek kazał mi się wynosić i powiedział, że już mnie
nie kochasz. Nie uwierzyłem mu. To kompletnie do ciebie nie pasowało. Gdyby
twoja miłość do mnie naprawdę umarła, powiedziałabyś mi o tym. Nie zrobiłaś
tego. Coś musiało się stać. Chciałem za wszelką cenę dowiedzieć się, dlaczego
mnie unikasz. Musiałem to zrobić. Tak bardzo mi na tobie zależało...
Przez cały miesiąc nie chodziłaś do szkoły. Każdego dnia
przychodziłem pod twój dom i czekałem. Chciałem się z tobą spotkać i
porozmawiać. Niestety nie miałem szczęścia. Za każdym razem spotykałem twojego
braciszka. Byłem wtedy najbardziej pechowym człowiekiem na świecie. Doskonale
pamiętam nasze sprzeczki pod drzwiami waszego domu. Chociaż... szczerze mówiąc
wolałbym o nich zapomnieć.
"- Ona cię nie kocha kretynie! Rozumiesz to?! - zapytał
z poirytowaniem. - Czy mam ci przeliterować?!
- Przeliteruj. - Uśmiechnąłem się sztucznie. - A jak już
skończysz, wpuść mnie do tego domu. Chcę pogadać z Naty.
- Ale ona nie chce z tobą gadać. Kiedy w końcu to do ciebie
dotrze?
- Nigdy... - szepnąłem. - Wpuść mnie.
- Nie ma mowy. Spadaj stąd, bo jeszcze w mordę dostaniesz.
- Wpuść mnie - powtórzyłem głośniej.
- Serio jesteś tak głupi, czy tylko udajesz?
- Udaję. Wpuść mnie.
- Nie wpuszczę cię.
- Masz mnie wpuścić!
- Nie!"
Przerwałaś tą kłótnię. Wyszłaś z domu i zaprosiłaś mnie do
środka. Wyglądałaś tak... inaczej. Twoje policzki były blade, oczy zmęczone. Na
dodatek schudłaś kilka kilogramów. Byłem przerażony. Naprawdę bardzo się o
ciebie martwiłem. Mimo wszystko nadal byłaś moim słoneczkiem.
"- Przepraszam cię Abraham - powiedziałaś, a twoje oczy
napełniły się łzami. - Naprawdę tego nie chciałam.
Podszedłem bliżej i mocno cię przytuliłem. Doskonale
wiedziałem czego potrzebujesz. Wsparcia i miłości. A na świecie nie było osoby,
która mogłaby dać ci tego więcej, niż ja.
- Spokojnie kochana, nie gniewam się - szeptałem, głaskając
cię po głowie. - Ale musisz mi coś wytłumaczyć.
Popatrzyłem na ciebie z uśmiechem i ująłem twoje dłonie.
Były lodowate. Trochę mnie to przeraziło, ale nie chciałem ci tego mówić.
- Dlaczego nie chodziłaś do szkoły? I mnie unikałaś?
- Bo... Ja... - jąkałaś się.
- Natalia. - Posłałem ci uśmiech. - Pamiętaj, że mi możesz
powiedzieć wszystko.
- Jestem chora.
- Chora? - zapytałem ze zdziwieniem. - Dlatego mnie
unikałaś?
- Myślałam, że im szybciej się rozstaniemy, tym lepiej...
Nie chcę, żebyś cierpiał, gdy mnie już... nie będzie.
- Nie będzie? Natalia... Co to znaczy?
- Bo... Jestem chora na nowotwór. Mam białaczkę."
"Mam białaczkę.". Dwa słowa, które zniszczyły całe
moje życie. Wiesz co miałem ochotę zrobić? Rozpłakać się, niczym małe dziecko i
oskarżać wszystkich o niesprawiedliwość. Bałem się. Bałem się najbardziej na
świecie. Przecież byłaś piękna, mądra, zdolna... Dlaczego akurat ciebie musiało
spotkać coś tak okropnego? Gdybym mógł, od razu bym się z tobą zamienił.
Oddałbym wszystko, abyś wyzdrowiała. Wszystko! Sławę, pieniądze, wygląd, serce!
Nie cofnąłbym się przed niczym. Czy naprawdę prosiłem o tak wiele? Chciałem
tylko, żeby moja księżniczka była zdrowa i miała szczęśliwe życie...
Od naszej rozmowy minęły trzy dni. Po zajęciach przyszedłem
do ciebie z ogromnym misiem i twoją ulubioną czekoladą. Chciałem chociaż trochę
poprawić ci humor. Drzwi otworzył mi twój tata. Gdy powiedział, że rano
straciłaś przytomność i zabrali cię do szpitala, bez słowa pobiegłem w kierunku
budynku. Musiałem się z tobą zobaczyć. Wiedziałem, że bardzo potrzebujesz
wsparcia. Chciałem dać ci go jak najwięcej, chociaż sam zaczynałem tracić siły.
Mało spałem, prawie nic nie jadłem, unikałem rozmów z ludźmi, nie chodziłem na
próby. Jednak w tamtej chwili to było nieważne! Liczyłaś się jedynie ty...
"- Jak się czujesz kochanie? - zapytałem z troską.
- Dobrze - powiedziałaś niepewnie, lekko się uśmiechając.
Wiedziałem, że kłamiesz. Po prostu nie chciałaś, żebym się
martwił. Nawet leżąc na szpitalnym łóżku myślałaś o innych. Mój aniołek...
- A ostatnie badania? Kiedy będą wyniki?
- Dzisiaj. Mam nadzieję, że...
- Nie miej nadziei. Na pewno są znakomite. - Ująłem twoją
dłoń. - Już niedługo opuścisz ten szpital, a wtedy zabiorę cię do wesołego
miasteczka."
Odwiedzałem cię codziennie. Często wagarowałem i olewałem
obowiązki związane z karierą po to, żeby móc dłużej z tobą posiedzieć. Gdybym
cofnął czas, z pewnością robiłbym to samo. Ani trochę tego nie żałuję.
Przynajmniej mogłem być przy tobie i wspierać.
Niestety leczenie nie przynosiło oczekiwanych rezultatów.
Czułaś się coraz gorzej...
"- Walcz kochanie... Walcz - mówiłem."
Słyszałem rozmowę lekarza z twoimi rodzicami. Mówił im, że
jest bardzo źle...
"- Nie poddawaj się słoneczko. Nie rób tego. -
szeptałem."
A wiesz co pamiętam
najlepiej? Nasze pożegnanie. Było... piękne. Pomimo tego, że wcale nie chciałem
się z tobą rozstawać. Nie chciałem? To mało powiedziane. Czułem, że umieram.
Cząstka mnie odeszła razem z tobą, zostawiając ogromną dziurę i bezgraniczną
pustkę. Nikt nigdy nie będzie w stanie mi jej zapełnić. Byłaś moim jedynym
słońcem.
Gdybym mógł, oddałbym za ciebie życie bez najmniejszego
zawahania. Byłaś przecież młoda, piękna, zdolna. Miałaś wiele planów na życie
oraz miliard marzeń, które z wielką chęcią pomagałem ci realizować. Ale cóż z
tego, skoro nie było ci dane cieszyć się życiem?
"- Abraham... boję się. - Po twoim policzku spłynęła
łza, którą szybko otarłem.
- Nie bój się Naty. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
- Ale ja nie chcę umierać. Nie chcę, rozumiesz?!
- Spokojnie kochanie. - Ująłem twoje dłonie. - Razem to
przetrwamy. Zaufaj mi.
- Możesz mi coś obiecać? - zapytałaś po chwili.
- Oczywiście kwiatuszku. A co?
- Że nigdy o mnie nie zapomnisz.
- Przysięgam Naty. Przysięgam na wszystko. Zawsze będziesz w
moim sercu.
- Abraham, ja... Miałam być z tobą na zawsze. Kocham cię.
Przepraszam.
Zamknęłaś oczy. Pochyliłem się nad tobą i połączyłem nasze
usta w pocałunku. Odwzajemniłaś go. Tą piękną i magiczną chwilę pamiętam
najlepiej. Każdy szczegół do dziś żyje w mojej głowie...
To był nasz ostatni pocałunek. A oczu już nigdy więcej nie
otworzyłaś. Tak skończyła się nasza bajka, która miała trwać wiecznie.
- Nic nie szkodzi gwiazdeczko. Śpij dobrze -
wyszeptałem."
A teraz? Każdą wolną godzinę spędzam na cmentarzu. Stał się
moim drugim domem. W końcu gdzie ty, tam i ja.
- Kocham cię Naty. I choćby świat miał się skończyć, nie
przestanę - wyszeptałem, ocierając rękawem koszuli mokre od łez oczy.
"Jeśli nie mogę cię mieć, nie chcę nikogo, nie chcę
nikogo."
~Abraham
Mateo - "If i can't have you"
3.Naty Celeban ,,To tylko sen"
18:45
-Następna! -krzyknąłem już chyba 15 jak nie 20 raz. Mam
dość. Żadna z tych dziewczyn nie jest dobrą tanczerką. Jeszcze tylko jedna..i
koniec. Na szczęśćie.
-Cześć -usłyszałem melodyjny głos, więc podniosłem wzrok do
góry.
-Hej- odpowiedziałem i spojrzałem z powrotem na kartkę, w
celu poznania jej imienie. -Naty Blanco, tak?
-We własnej osobie -Uśmiechnęła się. Jejku najładniejszy
uśmiech jaki widziałem. -Mogę zacząć?
-Tak, jasne. Jaka piosenka?
-Seniorita lub Get the phone jak wolisz. -wzruszyła
ramionami. Zaśmiałem się.
-No to zaczynaj. -powiedziałem oraz włączyłem jej Seniorite.
Zaczęła tańczyć w rytm muzyki. Była..świetna. Jako jedyna, co potrafi pokazać.
-Byłaś Genialna! -pochwaliłem ją, gdy już przestała.
-Dziękuje. -zarumieniła się. Podszedłem do niej z uśmiechem.
-Witaj w zespole mała.
-Na prawdę? -kiwnąłem głową, a ona mnie przytuliła. Oddałem
uścik. -Dziękuje.
-Przeszkadzam? -usłyszałem głos mojej
"dziewczyny". Po co ona tu przyszła?
-Eee nie, przepraszam. Poniosło mnie. -Nat oderwała się ode
mnie. -Ja muszę iść. Do zobacznia jutro na próbie.
-Cześć. Do jutra. -krzyknąłem gry była już przy wyjśćiu.
Wyszła..
-Co ty odstawiasz?
-Nic -mruknąłem i zacząłem zbierać kartki ze zgłoszeń.
-Jak to nic?! Jesteś ze mną!
-Eliz to nie jest prawdziwy związek. Nic do ciebie nie
czuje, dobrze o tym wiesz. westchnąłem i przejechałem palcami po grzywce.
-Ale nie masz prawa zarywać do innych!
-Nie zarywam! A po pierwsze nie powinno Cię to interesować!
-Ugh..! Mam Cię dość!
-Z wzajemnością! -zabrałem plecak i ruszyłem w stronę drzwi.
-Wracaj tu!
-Pa! -pomachałem jej nie patrząć na nią.
Kierunek dom. Wyszedłem na dwór i założyłem okulary przeciw
słoneczne. Jestem świadomy, że Eliz jest tylko dla kasy i sławy.
-Abraham! -odwróciłem się w stonę głosu.
-Hej Nat. Dawno się nie widzieliśmy -uśmiechnąłem się do
niej. Nie odwzajemniła. -Coś się stało?
-Chciałam Cię przeprosić, że pokłóciłeś się z dziewczyną.
-Nie przejmuj się. -machnąłem ręką -To nie prawdziwy
związek.
-Dlaczego? -spytała marszcząć brwi -Nie powinnam pytać sorki.
-Chcesz się przejść?
-Nie powinnam, a jeśli twoja dzie..-przerwałeâm jej zakrywając jej usta, ręką.
-Chcodź, nie marudź -zacząłem iść w stronę parku -Naty.
-Idę, idę.
Spojrzałem na nią, kiedy była już obok mnie.
-Zawsze taki jesteś?
-Jaki?
-Poważny -odparła, a ja zacząłem się śmiać -No co?
-Ja poważny? HAHAH -Śmiałem się w niebo głosy.
-No tak.
-Mała, nie znasz mnie jeszcze -mrugnąłem do niej. Miała coś
powiedzieć, ale przerwał jej telefon -Dostałaś sms'a
-Wiem -wyjęła telefon ze spodni i odczytała wiadomość.
Spojrzała na mnie, a potem zaczęła się rozglądać.
-Co jest Nat> -spytałem zaniepokojnoy jej zachowaniem
-Nic, ja muszę iść. Pa Abi
-Pa Nats -uśmiechnąłem się. Odzwajemniła go i odbiegła w
stronę parkingu. Pip. Teraz odezał się mój sprzęd. Wiadomość od Eliz.
Od Panna Grymas: KONIEC Z NAMI! -Uśmiechnąłem się szeroko.
Do Panna Grymas: Ok, pa.
Od Panna Grymas: Kurczę, nie ten numer. -wyszczerzyłem oczy.
Mi nie pozwala zarywać do inncyh, chociaż tego nie robię, a sama się puszcza.
Do Panna Grymas: Żegnam, nie pisze do mnie ;p
A końcu wolny! Jakbym nie mógł z nią wcześćniej zerwać. W
sumie nir mogłem. Sponsor będzie zły. O WILKU MOWA!
-Halo? -przyłożyłem telefon do ucha.
-Ty i Eliz. Jutro u mnie w biurze. -usłyszałem jego surowy
głos z drugiej strony -Grabicie sobie.
-Mam 17lat! -oburzyłem się -Tamta ma jakieś problemy.
Oskarża mnie o coś czego nie zrobiłem! -wrzasnąłem i zobaczyłem Nat, która
wsiada do auta jakiegoś chłopaka oraz chce pocałować go w policzek, ale on się
odsówa. Czyli dlatego się spieła? Teraz ja zniszczyłem jej związek? O
cholera..Ona ma łzy w oczach i wysiada z auta. Ten chłopak za nią krzyczy al
ona nie reaguje. On odjerzdża. Zostawił ją.
-Abraham jesteś? -obudził mnie głos sponsora.
-Odzwonie.
_Dobrze. -rozłączył się, a ja schowałem telefon z powrotem
do kieszeni. Nie spuszczałem z Naty wzroku. Isiadła na ławce i zakryła twarz
dłońmi. Szedłem w jej stronę. Usiadłem obok niej blisko. Podniosła na mnie
wzrok.
-Widziałeś? -spytała zakrywając czerwony policzek
-Nie wszystko -Szepnąłem i podniosłem jej podbródek tak, że
mogłem zobaczyć ślad na policzku. -Uderzył cię?
ie odpowiedziała, ale z jej oczu poleciały łzy, które
starłem
-Nie płacz mała.
-To boli -zaczęła bardziej płakać. Przytuliłem ją do siebie
mocno.
-Wszystok będzie dobrze.
-Oby -wybełkotała i oderwała się ode mnie. -Dziękuje.
-Jak coś to moje ramionasą zawsze otwarte dla Ciebie
-pstryknąłem ją w nos. Zaśmiała się.
Wstałem z ławki.
-Madam -wyciągnąłem do niej rękę, którą niepewnie ujeła.
Pociągłem ją do góry i wtedy zaczął padać deszcz. -Lubisz tańczyć prawda?
-Tak -uśmiechnęła się, a ja zacząłem tańczyć razem z nią.
Tak dokładnie starałem się ją jakoś namówić, ale się opierała -Ludzie się
patrzą.
-Zaufaj mi. -wyszczerzyłem się natomiast ona westchneła i
dała się prowadzić. Obróciłem ją dwa razy i od razu miała uśmiech na twarzy.
Tańczyliśmy, śmialiśmy się jakbyśmy się zanli długo,a zanmy się nie cały dzień.
Moja grzywa była cała mokra jak jej włosy i nasze ubrania. Przyciągłem ją i
lekko pochyliłem do tyłu. Ludzie zaczeli buć brawo, ale to nie koniec.
Podniosłem ją i obkręciłem do okoła. Gdy skończyliśmy nasze twarze były blisko
siebie.
-Całuj! -krzyczeli ludzie spod zadaszeniami. Spojrzałem na
Nat, a jej twarz poczerwieniała. Zbliżyłem się do jej ust. -Całuj! - Złączyłem
nasze usta w namiętnym pocałunku. Oddała go, więc go pogłębiłem. Jej ręce
znalazły się w moich mokrywch włosach, a moje na jej biodrach. Przyciągłem ją.
Tłum zaczął bić brawo. Najlepeszy dzień ever.
*Następny Dzień*
-Co to ma być? -Jor rzucił mi pod nos gazetę.
-Papier jak widze.
-"Abraham Mateo i jego nowa dziewczyna?"
-przeczytał nagłówek i spojrzał na mnie spodełba -Masz mi coś do powiedzenia?
Miałeś być z Eliz!
-Nie chce! To moje uczucia i mogę być z kim chce! Nie
będziesz wybierać a mnie! -Krzyknąłem wstając z miejsca. Jemu prawie oczy
wypadły z orbity.
-Masz racje -westchnął -Idź.
Kiwnąłem głową i wyszedłem.
-Co tak długo? -zapytał Niall, kirdy nyłem na sali
-Zasiedziałem się. Wszyscy gotowi?
-Nie ma twojej dziewczyny -zauważył Jorge. Żeby się nie
zdziwił, że to jego siostra. _ A tak w ogóle kto to? -spytał z bananem na
twarzy.
-Naty Blanco. -powiedziałem i czekałem na jego reakcje.
Gwałtownie się na mnie rzucił.
-Zaraz cię dorwe! -krzyknął i miał już mnie uderzyć ale
Niall go złapał i spróbował upokoić. Po 3 minutach był już "normalny"
-Cześć? -Usłyszeliśmy głos Naty i wszystkie oczy w tym moje
skierowały się na nią.
-Dzień Doberek Kochanie. -zacząłem i podszedłem do nie
owijając ręką jej talie -Co tam słychać.
-Dobrze?
-Hej siostrzyczko
-O Jorge to ty. -przygryzła dolną wargę. -Abraham możemy
porozmawiać?
-Jasne księżniczko. -szepnąłem i ruszyliśmy w kierunku
korytarza.
-Czemu nazywasz mnie kochaniem albo księżniczką? -spytała
gdy byliśmy już dalej od inncyh.
-Jesteś moją dziewczyną przecież -zmarszczyłem brwi, a ona
się lekko skrzywiła.
-Nie spytałeś się mnie. Tylko pocałowałeś, o tutaj -pokazała
palcem na usta z lekkim uśmiechem.
-A chciałabyć być moją girl?
-Nie wiem, spytaj - Wyszczerzyliśmy się w swoją stronę.
-A więcj.. Natali Blanco czy uczyniłabyć mi ten zaszczyt i
została moim aniołkiem? -uklęknąłem przed nią
-Tak -powiedziała i rzuciła mi się na szyję. Wstałem i
obkręciłem ją w koło.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też. Tylko mnie nie zrań proszę.
-Masz to jak w banku kotku. -zaśmiała się, a ja opuściłem ją
na dół i objąłem twarz dłońmi. Pocałowałem ją.
*Koniec próby*
-Świetnie! -uśmiechnąłem się. Spojrzałem na Nat. -Do
zobaczenia wam, a ty kochanie zostań chwilę.
-Uuu coś przeskrobała -dodał Niall, za co oberwał od Nikoli.
-Kotku bolało.
-Trzymajcie się! -pomachali nam i poszli do szatni.
-To..-zaczęła -..Coś zrobiłam?
-Oj dużo.. -uśmiechnąłem się i zacząłem ją łaskotać. Po
chwili siedziałem na niej okrakiem i dalej wykonywałam tą czynność.
-I'm ready now hear you scream my namwe -szepnąłem i widziałem
śie ię spieła. Coraz bardziej mi się podoba. Mały zboczuszek. Przybliżyłem usta
do jej ucha -So much fun for you and me.
-Złaź! -powiedziała, a ja wykonałem jej prośbę -od kiedy
jesteś taki zboczony?
-Od 14 roku życie -wyszczerzyłem się i następnie ją przytuliłem.
-Chodż odwiozę Cię.
-No spoko? -uniosła brew i się zaśmiała.
*15 minut później*
-Panie przodem -otworzyłem jej drzwi do samochodu.
-Dziękuje Abriś. -usiadła, a ja zamknąłem za nią drzwi.
Obszedłem auto i usiadłem z strony kierowcy. Spojrzeliśmy po sobie. Nachyliłem
się nad nią. Złączyliśmy ponownie nasze wargi. Lekko ją przygryzłem. Jeszcze
nie wiedziałem co nas czeka...
*Narrator*
Następnego Dnia w gazecie pojawił się artykuł o śmiertelnym
wypadku. Zginęły trzy osoby, a w tym Abraham i Naty, POlicja jeszcze nie zna
przyczyn tego zdarzenia. Jedną podejrzaną jest Eliz, była dziewczyna
piosenkarze. Prawdopodobie obciała im chaamulce. Obie rodziny są załamane. Będą
cholernie tęskknić za Abrahamem i Naty, cholernie mocno.
*Abraham, teraźniejszość*
-Aaaa! -krzyknąłem i otworzyłem oczy. O Boże to tylko sen!
Jak dobrze.
-Abraham Ci się stało? -spytała Naty siadając obok mnie i
łapiąc mnie za rękę.
-Miałem zły sen, chociaż zapowiadał się fajnie. -spojrzałem
na nię i mocno ją przytuliłem. -Kocham Cię, kochanie, kochanie moje.
-Ja Ciebie też Abraham. -powiedziała i pogłaskała mnie po
policzku. -Chodźmy spać. Jest 2 w nocy.
-Masz racje. -pocałowałem ją w czoło i ułożyliśmy się
wygodnie. Przysunąłem ją bliżej siebie. Jak dobrze, że to tylko głupi sen...
-------------------------------------------
-Następna! -krzyknąłem już chyba 15 jak nie 20 raz. Mam
dość. Żadna z tych dziewczyn nie jest dobrą tanczerką. Jeszcze tylko jedna..i
koniec. Na szczęśćie.
-Cześć -usłyszałem melodyjny głos, więc podniosłem wzrok do
góry.
-Hej- odpowiedziałem i spojrzałem z powrotem na kartkę, w
celu poznania jej imienie. -Naty Blanco, tak?
-We własnej osobie -Uśmiechnęła się. Jejku najładniejszy
uśmiech jaki widziałem. -Mogę zacząć?
-Tak, jasne. Jaka piosenka?
-Seniorita lub Get the phone jak wolisz. -wzruszyła
ramionami. Zaśmiałem się.
-No to zaczynaj. -powiedziałem oraz włączyłem jej Seniorite.
Zaczęła tańczyć w rytm muzyki. Była..świetna. Jako jedyna, co potrafi pokazać.
-Byłaś Genialna! -pochwaliłem ją, gdy już przestała.
-Dziękuje. -zarumieniła się. Podszedłem do niej z uśmiechem.
-Witaj w zespole mała.
-Na prawdę? -kiwnąłem głową, a ona mnie przytuliła. Oddałem
uścik. -Dziękuje.
-Przeszkadzam? -usłyszałem głos mojej
"dziewczyny". Po co ona tu przyszła?
-Eee nie, przepraszam. Poniosło mnie. -Nat oderwała się ode
mnie. -Ja muszę iść. Do zobacznia jutro na próbie.
-Cześć. Do jutra. -krzyknąłem gry była już przy wyjśćiu.
Wyszła..
-Co ty odstawiasz?
-Nic -mruknąłem i zacząłem zbierać kartki ze zgłoszeń.
-Jak to nic?! Jesteś ze mną!
-Eliz to nie jest prawdziwy związek. Nic do ciebie nie
czuje, dobrze o tym wiesz. westchnąłem i przejechałem palcami po grzywce.
-Ale nie masz prawa zarywać do innych!
-Nie zarywam! A po pierwsze nie powinno Cię to interesować!
-Ugh..! Mam Cię dość!
-Z wzajemnością! -zabrałem plecak i ruszyłem w stronę drzwi.
-Wracaj tu!
-Pa! -pomachałem jej nie patrząć na nią.
Kierunek dom. Wyszedłem na dwór i założyłem okulary przeciw
słoneczne. Jestem świadomy, że Eliz jest tylko dla kasy i sławy.
-Abraham! -odwróciłem się w stonę głosu.
-Hej Nat. Dawno się nie widzieliśmy -uśmiechnąłem się do
niej. Nie odwzajemniła. -Coś się stało?
-Chciałam Cię przeprosić, że pokłóciłeś się z dziewczyną.
-Nie przejmuj się. -machnąłem ręką -To nie prawdziwy
związek.
-Dlaczego? -spytała marszcząć brwi -Nie powinnam pytać sorki.
-Chcesz się przejść?
-Nie powinnam, a jeśli twoja dzie..-przerwałeâm jej zakrywając jej usta, ręką.
-Chcodź, nie marudź -zacząłem iść w stronę parku -Naty.
-Idę, idę.
Spojrzałem na nią, kiedy była już obok mnie.
-Zawsze taki jesteś?
-Jaki?
-Poważny -odparła, a ja zacząłem się śmiać -No co?
-Ja poważny? HAHAH -Śmiałem się w niebo głosy.
-No tak.
-Mała, nie znasz mnie jeszcze -mrugnąłem do niej. Miała coś
powiedzieć, ale przerwał jej telefon -Dostałaś sms'a
-Wiem -wyjęła telefon ze spodni i odczytała wiadomość.
Spojrzała na mnie, a potem zaczęła się rozglądać.
-Co jest Nat> -spytałem zaniepokojnoy jej zachowaniem
-Nic, ja muszę iść. Pa Abi
-Pa Nats -uśmiechnąłem się. Odzwajemniła go i odbiegła w
stronę parkingu. Pip. Teraz odezał się mój sprzęd. Wiadomość od Eliz.
Od Panna Grymas: KONIEC Z NAMI! -Uśmiechnąłem się szeroko.
Do Panna Grymas: Ok, pa.
Od Panna Grymas: Kurczę, nie ten numer. -wyszczerzyłem oczy.
Mi nie pozwala zarywać do inncyh, chociaż tego nie robię, a sama się puszcza.
Do Panna Grymas: Żegnam, nie pisze do mnie ;p
A końcu wolny! Jakbym nie mógł z nią wcześćniej zerwać. W
sumie nir mogłem. Sponsor będzie zły. O WILKU MOWA!
-Halo? -przyłożyłem telefon do ucha.
-Ty i Eliz. Jutro u mnie w biurze. -usłyszałem jego surowy
głos z drugiej strony -Grabicie sobie.
-Mam 17lat! -oburzyłem się -Tamta ma jakieś problemy.
Oskarża mnie o coś czego nie zrobiłem! -wrzasnąłem i zobaczyłem Nat, która
wsiada do auta jakiegoś chłopaka oraz chce pocałować go w policzek, ale on się
odsówa. Czyli dlatego się spieła? Teraz ja zniszczyłem jej związek? O
cholera..Ona ma łzy w oczach i wysiada z auta. Ten chłopak za nią krzyczy al
ona nie reaguje. On odjerzdża. Zostawił ją.
-Abraham jesteś? -obudził mnie głos sponsora.
-Odzwonie.
_Dobrze. -rozłączył się, a ja schowałem telefon z powrotem
do kieszeni. Nie spuszczałem z Naty wzroku. Isiadła na ławce i zakryła twarz
dłońmi. Szedłem w jej stronę. Usiadłem obok niej blisko. Podniosła na mnie
wzrok.
-Widziałeś? -spytała zakrywając czerwony policzek
-Nie wszystko -Szepnąłem i podniosłem jej podbródek tak, że
mogłem zobaczyć ślad na policzku. -Uderzył cię?
ie odpowiedziała, ale z jej oczu poleciały łzy, które
starłem
-Nie płacz mała.
-To boli -zaczęła bardziej płakać. Przytuliłem ją do siebie
mocno.
-Wszystok będzie dobrze.
-Oby -wybełkotała i oderwała się ode mnie. -Dziękuje.
-Jak coś to moje ramionasą zawsze otwarte dla Ciebie
-pstryknąłem ją w nos. Zaśmiała się.
Wstałem z ławki.
-Madam -wyciągnąłem do niej rękę, którą niepewnie ujeła.
Pociągłem ją do góry i wtedy zaczął padać deszcz. -Lubisz tańczyć prawda?
-Tak -uśmiechnęła się, a ja zacząłem tańczyć razem z nią.
Tak dokładnie starałem się ją jakoś namówić, ale się opierała -Ludzie się
patrzą.
-Zaufaj mi. -wyszczerzyłem się natomiast ona westchneła i
dała się prowadzić. Obróciłem ją dwa razy i od razu miała uśmiech na twarzy.
Tańczyliśmy, śmialiśmy się jakbyśmy się zanli długo,a zanmy się nie cały dzień.
Moja grzywa była cała mokra jak jej włosy i nasze ubrania. Przyciągłem ją i
lekko pochyliłem do tyłu. Ludzie zaczeli buć brawo, ale to nie koniec.
Podniosłem ją i obkręciłem do okoła. Gdy skończyliśmy nasze twarze były blisko
siebie.
-Całuj! -krzyczeli ludzie spod zadaszeniami. Spojrzałem na
Nat, a jej twarz poczerwieniała. Zbliżyłem się do jej ust. -Całuj! - Złączyłem
nasze usta w namiętnym pocałunku. Oddała go, więc go pogłębiłem. Jej ręce
znalazły się w moich mokrywch włosach, a moje na jej biodrach. Przyciągłem ją.
Tłum zaczął bić brawo. Najlepeszy dzień ever.
*Następny Dzień*
-Co to ma być? -Jor rzucił mi pod nos gazetę.
-Papier jak widze.
-"Abraham Mateo i jego nowa dziewczyna?"
-przeczytał nagłówek i spojrzał na mnie spodełba -Masz mi coś do powiedzenia?
Miałeś być z Eliz!
-Nie chce! To moje uczucia i mogę być z kim chce! Nie
będziesz wybierać a mnie! -Krzyknąłem wstając z miejsca. Jemu prawie oczy
wypadły z orbity.
-Masz racje -westchnął -Idź.
Kiwnąłem głową i wyszedłem.
-Co tak długo? -zapytał Niall, kirdy nyłem na sali
-Zasiedziałem się. Wszyscy gotowi?
-Nie ma twojej dziewczyny -zauważył Jorge. Żeby się nie
zdziwił, że to jego siostra. _ A tak w ogóle kto to? -spytał z bananem na
twarzy.
-Naty Blanco. -powiedziałem i czekałem na jego reakcje.
Gwałtownie się na mnie rzucił.
-Zaraz cię dorwe! -krzyknął i miał już mnie uderzyć ale
Niall go złapał i spróbował upokoić. Po 3 minutach był już "normalny"
-Cześć? -Usłyszeliśmy głos Naty i wszystkie oczy w tym moje
skierowały się na nią.
-Dzień Doberek Kochanie. -zacząłem i podszedłem do nie
owijając ręką jej talie -Co tam słychać.
-Dobrze?
-Hej siostrzyczko
-O Jorge to ty. -przygryzła dolną wargę. -Abraham możemy
porozmawiać?
-Jasne księżniczko. -szepnąłem i ruszyliśmy w kierunku
korytarza.
-Czemu nazywasz mnie kochaniem albo księżniczką? -spytała
gdy byliśmy już dalej od inncyh.
-Jesteś moją dziewczyną przecież -zmarszczyłem brwi, a ona
się lekko skrzywiła.
-Nie spytałeś się mnie. Tylko pocałowałeś, o tutaj -pokazała
palcem na usta z lekkim uśmiechem.
-A chciałabyć być moją girl?
-Nie wiem, spytaj - Wyszczerzyliśmy się w swoją stronę.
-A więcj.. Natali Blanco czy uczyniłabyć mi ten zaszczyt i
została moim aniołkiem? -uklęknąłem przed nią
-Tak -powiedziała i rzuciła mi się na szyję. Wstałem i
obkręciłem ją w koło.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też. Tylko mnie nie zrań proszę.
-Masz to jak w banku kotku. -zaśmiała się, a ja opuściłem ją
na dół i objąłem twarz dłońmi. Pocałowałem ją.
*Koniec próby*
-Świetnie! -uśmiechnąłem się. Spojrzałem na Nat. -Do
zobaczenia wam, a ty kochanie zostań chwilę.
-Uuu coś przeskrobała -dodał Niall, za co oberwał od Nikoli.
-Kotku bolało.
-Trzymajcie się! -pomachali nam i poszli do szatni.
-To..-zaczęła -..Coś zrobiłam?
-Oj dużo.. -uśmiechnąłem się i zacząłem ją łaskotać. Po
chwili siedziałem na niej okrakiem i dalej wykonywałam tą czynność.
-I'm ready now hear you scream my namwe -szepnąłem i widziałem
śie ię spieła. Coraz bardziej mi się podoba. Mały zboczuszek. Przybliżyłem usta
do jej ucha -So much fun for you and me.
-Złaź! -powiedziała, a ja wykonałem jej prośbę -od kiedy
jesteś taki zboczony?
-Od 14 roku życie -wyszczerzyłem się i następnie ją przytuliłem.
-Chodż odwiozę Cię.
-No spoko? -uniosła brew i się zaśmiała.
*15 minut później*
-Panie przodem -otworzyłem jej drzwi do samochodu.
-Dziękuje Abriś. -usiadła, a ja zamknąłem za nią drzwi.
Obszedłem auto i usiadłem z strony kierowcy. Spojrzeliśmy po sobie. Nachyliłem
się nad nią. Złączyliśmy ponownie nasze wargi. Lekko ją przygryzłem. Jeszcze
nie wiedziałem co nas czeka...
*Narrator*
Następnego Dnia w gazecie pojawił się artykuł o śmiertelnym
wypadku. Zginęły trzy osoby, a w tym Abraham i Naty, POlicja jeszcze nie zna
przyczyn tego zdarzenia. Jedną podejrzaną jest Eliz, była dziewczyna
piosenkarze. Prawdopodobie obciała im chaamulce. Obie rodziny są załamane. Będą
cholernie tęskknić za Abrahamem i Naty, cholernie mocno.
*Abraham, teraźniejszość*
-Aaaa! -krzyknąłem i otworzyłem oczy. O Boże to tylko sen!
Jak dobrze.
-Abraham Ci się stało? -spytała Naty siadając obok mnie i
łapiąc mnie za rękę.
-Miałem zły sen, chociaż zapowiadał się fajnie. -spojrzałem
na nię i mocno ją przytuliłem. -Kocham Cię, kochanie, kochanie moje.
-Ja Ciebie też Abraham. -powiedziała i pogłaskała mnie po
policzku. -Chodźmy spać. Jest 2 w nocy.
-Masz racje. -pocałowałem ją w czoło i ułożyliśmy się
wygodnie. Przysunąłem ją bliżej siebie. Jak dobrze, że to tylko głupi sen...
-------------------------------------------
Hej! Etap I zakończony! ;)
Gratuluję Dolor, która według WAS zrobiła najładniejsze tło ;) <Pamiętajcie, wszystkie tła były świetnie ;)> Jednak WYBRALIŚCIE pracę Dolor ;)Dolor - 11 głosów (55%)
Naty Celeban - 8 głosów (40%)
Sylvia - 1 głos (5%)
OK, tak jak mówiłam tło zostanie, tłem bloga ;)..
A teraz życzę wam powodzenia w Etapie II, gdzie wszystko się rozstrzygnie ;*
(Przepraszam, że tak późno, ale zajęcia mi się przedłożyły :/ )
--------------------------------------------
Hej! Etap I czas zacząć! O to konkursowe prace:
1.Dolor:
2.Naty Celeban:
3.Sylvia:
Szkoda, że tak mało osób wzięło udział w konkursie :( Więc automatycznie wszystkie przechodzicie do Etapu II ;) Mimo wszystko głosowanie na najładniejsze tło się odbędzie ;)
Życzę powodzenia ;)
---------------------------------------------------------
Jest was już tutaj dość sporo, więc postanowiłam zorganizować konkurs ;)Konkurs składa się z dwóch etapów:
Etap I:
Polega na przerobieniu zdjęć z Abrahamem, w taki sposób, by powstało tło odwzorowujące charakter bloga. :) Tło powinno składać się z co najmniej trzech zdjęć ;) Możecie je obrabiać, przerabiać jak chcecie ;)
- Z pośród wszystkich prac, to WY wybierzecie cztery prace, a ich właściciele przejdą do następnego etapu. ;) Tło z największą ilością waszych głosów, zostanie tłem bloga :)
Etap II:
Należy napisać opowiadanie w którym Abraham jest głównym bohaterem ;) Gatunek opowiadanie może być dowolny ;)- Tym razem to JA wybiorę osoby, które zajmą pierwsze trzy miejsca. < Gdybym miała problem z ocenieniem prac, poproszę WAS o pomoc ;) >
Przebieg:
- Prace do Etapu I, należy wysyłać od 12.11.2015r. do 22.11.2015r (godzina 15.30).
- Prace pojawią się na blogu 22.11.2015r. o godzinie 16.00, czas na głosowanie będzie do 23.11.2015r. do godziny 19.00.
- Oficjalne ogłoszenie wyników 23.11.2015r. o 19.15.
- Prace do Etapu II, należy przesyłać od 24.11.2015r. do 04.12.2015r. (godzina 24.00).
- Ogłoszenie ostatecznych wyników nastąpi 08.12.2015r. o godzinie 16.00.
Niezbędne informacje:
- Pracę należy wysyłać na adres: violettacpa@wp.pl,
- W raz z pracą należy podać imię, nazwisko, wiek oraz adres zamieszkania <te informacje są potrzebne tylko i wyłącznie dla mnie nie będę ich nigdzie publikować>,
- Jeśli osoba przyśle pracę parę minut po czasie, może być jeszcze zakwalifikowana ;)
- Jakiekolwiek pytania proszę zadawać pod tym postem ;)
NAGRODY
Miejsce I
Najnowszy album Abrahama Mateo : ,,Are You ready?"
Miejsce II
Wisiorek
Miejsce III
Niespodzianka
Życzę powodzenia!
!UWAGA!
Biorąc udział w konkursie zgadzacie się na publikowanie waszych prac na tym blogu
oraz przetwarzanie waszych danych osobowych
A gdyby ktoś już miał ten album, to możesz zmienić nagrodę za pierwsze miejsce na inną, np. "Who I AM"??? Bo moja kol chciała wziąć udział, ale płytę już zamówiła.....
OdpowiedzUsuńWidzisz bo ja już mam tą płytę za miejsce I i trudno mi zmienić nagrodę :/
OdpowiedzUsuńZróbmy tak, jeśli twoja koleżanka wygra, lub będzie więcej takich osób zastanowię się... Być może będzie możliwość wyboru płyty... Zobaczę jak to się dalej potoczy....
Zastanowię się *_*
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się :D
OdpowiedzUsuńWypisałam sobie dużo za i przeciw
Ale xD Biorę udział ♡
:D
UsuńO luju XD moje najgorsze xD :D
OdpowiedzUsuńGłosuje na Naty Celeban
OdpowiedzUsuńGłosuje się w ankiecie ;)
UsuńDolor
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to ty powinnaś wybrać nagłówek na bloga. Ten, który najbardziej podoba się tobie!
OdpowiedzUsuńMi wszystkie się mega podobają *.* Nie umiała bym zdecydować -.-
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMożesz przedłużyć etap 2?
OdpowiedzUsuńNie wyrobie się :(((
Dobrze ;)
UsuńGłosuję na Naty.
OdpowiedzUsuńNaty najlepsze opowiadanie ;) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDolor <33 :3
OdpowiedzUsuńglosuje na naty
OdpowiedzUsuńA co się stanie jeżeli dziewczyna która wygra będzie mieć już płytę "Are you ready?" :))))
OdpowiedzUsuńNo nie wiem... Najwyżej będzie miała dwie płyty XD albo dam jej nagrodę zastępczą.. :/
UsuńNagrodę zastępczą, czyli.....?? ;))
UsuńJeszcze niewiem XD
UsuńAaaaa tak się cieszę ! ;D
OdpowiedzUsuń2 miejsce woow *_*
Myślałam że będę mieć 3 xD ;D
Gratulacje innym dziewczynom!!! <33