27 stycznia 2016

,,Co bym bez ciebie zrobił?" - dedyk dla Olcigg23

Hej!!
   Przepraszam, za tak długą nieobecność, ale najpierw nie miałam czasu, a potem... :/ A potem złapałam takiego lenia, że nie chciało mi się... Wiem leń ze mnie :( Przepraszam... Mam nadzieję, że mi wybaczycie. bo od dziś postaram się codziennie dodawać nowy imagin. 
+ W zakładce ,,Konkurs" pojawiła się nowa informacja, zainteresowani klikają TU!
------------------------------------------------
   Biegliśmy tak szybko, że gdy dotarliśmy do mojego domu byliśmy prawie susi, ale też strasznie brudni.. Ukradkiem weszliśmy do domu, bo gdyby mama zobaczyła by mnie w tym stanie… Oj nie wpuściła by mnie do domu.. Weszliśmy do mojego pokoju  i od razu zdjąłem brudną koszulkę, a Ola otworzyła moją szafę.
- No dobra, to jaki charakter ma wasza randka? – zapytała, przeglądając półki z ubraniami.
- Co? – zapytałem głupio.
   Dziewczyna przewróciła oczami.
- Co będziecie robić?
- Aaa, to mów od razu! Mamy mieć piknik w parku.
- Aha… - mruknęła i po chwili krzyknęła – Mam!
   Z mojej szafy wyjęła dżinsy i pomarańczowy podkoszulek, a następnie rzuciła we mnie ciuchami. Na szczęście mam koci refleks i złapałem ubrania. Przyjrzałem się im…
- Jesteś pewna? – zapytałem nie do końca przekonany do jej wyboru.
- Tak, ubieraj się! – poleciła.
   Cóż, Ola miała dobry gust, więc nie pozostało mi nic innego jak posłuchać się Jej. Poszedłem do łazienki, zdjąłem resztę brudnych ciuchów, wziąłem prysznic i ubrałem się w czyste ubrania. Wychodząc dostałem w twarz czarną bluzą.
- Jeszcze to! – krzyknęła Ola.

- Ałła..
- Było złapać. – zaśmiała się.
- Eh… - założyłem bluzę – I jak? – zapytałem.
- Hm… Obróć się. – wykonałem jej polecenie – Perfecta! – powiedziała z uśmiechem.
   Podszedłem do lustra. Fakt, nie było źle.. Lubiłem te ubrania, są bardzo wygodne. Idealnie się nadają.
- Nie wolno, zapominać o twoim znaku rozpoznawczym. – podeszła i założyła mi czapkę z daszkiem na głowę – Świetnie. – wyszczerzyła się.
- Dzięki Ola! Co ja bym bez ciebie zrobił?
- Zginął byś! – krzyknęła ponownie szczerząc się.
- Pewnie tak.. – powiedziałem i mocno ją przytuliłem.
    Kiedy wypuściłem ją z objęć, spojrzeliśmy sobie w oczy. Dziwnie uczucie… Abraham masz dziewczynę! Szybko się otrząsnąłem, wtedy zauważyłem, że  Ola wciąż jest brudna.
- A co z tobą? – zapytałem.
   Spojrzała na mnie pytająco, kiedy pokazałem ręką na jej ubrania, wtedy się skapnęła o co mi chodzi.
- Pójdę do domu się przebrać.
- O nie pozwolę paradować ci po mieście w brudnych ubraniach!
   Ola zachichotała.
- Przecież to niedaleko.. Poza tym w co niby mam się przebrać.
- Hm… - podrapałem się po brodzie – Spodnie nie wyglądają tak źle, ale ta bluzka… Dawaj! – zażądałem.
- Co?! Nie oddam jej! To moja ulubiona!
   Zmierzyłem ją wzrokiem.
- Przecież ci jej nie zabiorę. – obróciłem się w stronę szafy i wyjąłem granatową koszulę – Zróbmy wymianę, ty dajesz bluzkę, a ja ci koszulę.
    Po krótkiej dyskusji, Ola w końcu ustąpiła i założyła moją koszulę.
- O nie, nie zapinaj! – krzyknąłem łapiąc ją za ręce.
- Przecież jest za duża, jak to będzie wyglądać?
- Oh.. Masz białą bokserkę, więc  możesz koszulę związać.
- Co?
    Nie jestem dobry w tłumaczeniu takich rzeczy, więc wziąłem końcówki koszuli i związałem je z przodu w mały supełek. A jej białą bokserkę pociągnąłem bardziej do dołu. Potem chwyciłem ją za ramiona i poprowadziłem do lustra.
- Wiedziesz teraz nie widać, że to męska. – wyszczerzyłem się dumnie.
    Ola przyjrzała się.
- Przecież widać…
- Nic nie widać! – przerwałem jej.
- No dobra nie jest tak źle..
- Nie tak źle?! Pf.. – udałem obrażonego.
- No, dobra. Jest fajne. – uśmiechnęła się do mnie.
- Ok, wybaczam ci. – i zaczęliśmy się śmiać.
- Abraham.. Czy my nie powinniśmy już wychodzić? – zauważyła.
   Spojrzałem na zegarek.
- O kurczę?! Spóźnię się! – tym razem to ja chwyciłem Olę za rękę i wybiegliśmy z domu.
   Zaraz po wyjściu przypomniało mi się, że zapomniałem gitary z parku. Poprosiłem Olę, by po nią poszła i przyniosła mi ukradkiem na moją randkę, sam natomiast poszedłem po Emmę.
- Cześć piękna! – dałem Emmie buziaka w policzek.
- Hej.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
- To co idziemy?
- Tak. – uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłem go.
   Wziąłem od niej koszyk i złapałem za rękę. Po jakichś piętnastu minutach byliśmy już w parku.
- To będzie dobre miejsce. – powiedziałem stawiając koszyk nie daleko stawu.
    W którym dziś się kąpałem, razem z Olą.
- Masz rację, pięknie tu.
   Rozłożyłem koc, a Emma wyjęła jedzenie.
- Zadbałaś o wszystko. – chwyciłem ją za rękę.
- Chyba tak…
    Zobaczyłem jak Ola ukradkiem pomachała do mnie i wskazała na gitarę w krzakach. No to żyję!
- Mam dla ciebie niespodziankę! Poczekaj chwilkę. – wstałem i podszedłem do krzaków, gdzie siedziała Ola – Dzięki! – szepnąłem biorąc gitarę. – Ola pościła mi oczko.
    Z wielkim uśmiechem wróciłem do Emmy i usiadłem naprzeciwko niej.
- Skąd ta gitara się tam wzięła? – zapytała zdziwiona.
- Ukryłem ją tam. – skłamałem.
- Po co? – drążyła.
 - Żeby była większa niespodzianka! – powiedziałem – Dobrze, a teraz skupmy się na niespodziance. – uśmiechnąłem się łobuzersko.
   Próbowałem zagrać  moją melodię patrząc Emmie w oczy, ale nie potrafiłem… Nie pamiętałem nut. Czemu gdy patrzyłem na Olę to samo ,, wypłynęło”, a teraz nie potrafię… Co się dzieje.. Poddałem się. Nie mogłem sobie przypomnieć, dlatego zagrałem jej refren ,,Seniority”.
- Pięknie grasz.
- Dzięki.
    Emma podsunęła się bliżej i pocałowała mnie, a ja odwzajemniłem jej pocałunek.
- Kocham cię. – wyszeptała.
- Ja… - przerwałem słysząc jej komórkę.
- Przepraszam, to mama. Muszę odebrać.
- W porządku.
    Emma odebrała komórkę.
- Ale mamo, przecież… No… Dobrze! – Emma westchnęła i rozłączyła się.
   Po jej minie wywnioskowałem, że to nie była bezinteresowna rozmowa.
- Coś się stało? – spytałem.
- Tak, mszę wracać do domu opiekować się kuzynem..
- Czemu?
- Długa historia.. Przepraszam cię.
- Nie, no nic się nie stało. A może pójdę z tobą, co? – zaproponowałem.
- Nie. To zły pomysł.
- Czemu?
- Bo mój kuzyn, nie lubi obcych.
- No dobra… To leć,  a ja tu posprzątam.
- Na pewno się nie gniewasz? – zapytała dla pewności.
- Na pewno. – pocałowała mnie w policzek i pobiegła.
   Westchnąłem i zabrałem się do sprzątania. Już po chwili po naszym pikniku nie było śladu. Wziąłem koszyk, gitarę i ruszyłem w stronę domu. Idąc zauważyłem Olę siedzącą pod drzewem. Siedziała skulona i przygnębiona. Nawet mnie nie zauważyła… Podszedłem do niej.
- Co się stało? – zapytałem.
   Gdy Ola podniosła głowę do góry, dopiero zauważyłem łzy na jej policzkach.
- Nic.. – odpowiedziała wycierając  łzy.
- Przecież widzę.
- Daj mi spokój! – warknęła, chciała odejść, ale złapałem ją za rękę.
- Ej! Nie wiem o co ci chodzi, ale nie traktuj mnie tak! Przecież jestem twoim przyjacielem. Dopiero co było dobrze, a teraz co?
-  Przepraszam. Po prostu… Pogubiona jestem. – przyznała.
- Nie rozumiem..
- Lepiej będzie jeśli nie będziemy się już przyjaźnić. – powiedziała po chwili.

   Te zdanie jak sztylet przebiło moje serce…

3 komentarze:

  1. Świetnie misia!! Dzięki bardzo za dedyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no miśka rozwaliłaś cały system to jest takie mega no po prostu słów mi brakuje by to opisać po prostu cudo kc :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wasze komentarze ;)