Hej :D
Przepraszam, że wczoraj nie wstawiłam imaginu :( Miałam małe problemy z internetem i po prosu nie mogłam ;( Na szczęście problem rozwiązany i internet działa jak trzeba :D
A teraz nie przedłużając....
_____________________________
Już po chwili byłem w salonie.
- Co
się stało? – zapytałem.
-
Dopadli cię. – powiedziała.
- Co? –
kompletnie nic nie zrozumiałem, więc mama pokazała wiadomości.
- O
super….
Na co drugim kanale pokazywali moją nową
szkołę. Masakra… Przed nimi chyba nic się nie ukryje. Spodziewałem się, że to w
końcu się wyda… No ale nie, że aż tak szybko! Teraz to już na pewno nie będę
miał spokoju. Chociaż.. Raczej na teren szkoły nie będą mieli wstępu. Z Panem
Karterem <dyrektorem> jestem w dobrych stosunkach, więc myślę, że powinno
być dobrze.
Przyjrzałem się osobom, które udzielały
wywiadu. No tak… Jedna trzecia osób, była z mojej klasy. Oczywiście, chwalili
się tym iż mnie ,,znają” i są teraz moimi ,,przyjaciółmi”. Im dłużej ich
słuchałem tym bardziej miałem ich dość. W końcu nie wytrzymałem i wyłączyłem
telewizor.
- Nie
ma się co przejmować. Dyrektor na pewno nie da im wejścia do szkoły… -
pocieszyłem mamę.
- Ale
mogą czekać na ciebie pod szkołą. – mama spojrzała na mnie.
- Oj
tam… - machnąłem ręką – Parę reporterów nic mi nie zrobi. Poza tym, to nie
potrwa długo. Za jakieś dwa tygodnie znajdą sobie ciekawszy temat i mnie zostawią.
Pamiętasz jaką aferę robili, jak zacząłem się przyjaźnić z Anno? –
przypomniałem jej - Myśleliśmy, że nigdy nie dadzą nam spokoju.
- Tak…
Pamiętam.
- Nie
potrzebnie się tym przejmujesz. – uśmiechnąłem się pocieszająco – Jadłaś dziś
obiad? – szybko zmieniłem temat.
- Nie…
- To
musisz szybko zajść! Pani Barra zrobiła mi świetne naleśniki, tobie też zrobi!
– wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do kuchni.
Gdy mama jadła, ja opowiedziałem jej cały
dzień w szkole. No może nie cały… Ominąłem fragment z Ángelą, Wiktorią i
,,wściekłym” tłumem. Skłamałem też trochę, mówiąc że wszyscy nauczyciele są
mili. Chociaż… Jakby się tak zastanowić, to pani z chemii nie jest aż taka
straszna. Na początku lekcji, nawet się uśmiechnęła! No może nie całkiem, ale
te wykrzywienie wyglądało na uśmiech. No i prawie wcale nie krzyczała…
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mamy.
- A
dużo masz lekcji? – zapytała wstawiając talerz do zmywarki.
- Nie
tylko… – tonę – troszkę. – uśmiechnąłem się.
- To
idź je odrób. – pocałowała mnie w czoło – Dobrze, że szkoła ci się spodobała. –
powiedziała obdarzając mnie jej słodkim maminym uśmiechem.
- Też
tak myślę. – odwzajemniłem uśmiech – A kiedy tata wróci? – zapytałem po chwili.
- Dziś
nie wróci. Pojechał razem z Tonym… - zamyśliła się – W sumie to nie wiem. W
każdym razie wrócą jutro. Chyba koło dziewiątej. – poinformowała mnie.
- Aha… Ok,
to ja lecę do lekcji. – powiedziałem i poszedłem do siebie.
Po kolei przeglądałem książki… Spojrzałem
na zegarek. Jest piąta, może jak się teraz zgarnę to skończę przed północą?
Jejku… Pierwszy dzień, a już jest piekło. To co będzie potem??
Westchnąłem i zabrałam się najpierw do
angielskiego…
***
Gdy skończyłem była dopiero siódma.
-
Brawo! – pochwaliłem się.
W sumie to nie było, aż tak źle. Zerknąłem
na plan. Ok… Jutro mam matmę, biologię, hiszpański, fizykę, muzykę i taniec.
Czyli tylko sześć lekcji! Tak! Przeżyję!
Spakowałem odpowiednie książki i włożyłem
jej do plecaka. Następnie położyłem go na podłodze. Gdy tylko wziąłem telefon,
ktoś zaczął do mnie dzwonić. Nie znałem tego numeru, mimo to odebrałem.
- Tak
słucham?
- Hej.
– odezwał się znajomy damski głos.
- Z kim
mam przyjemność? – zapytałem.
-
Z Ángelą. – przedstawiła się.
-
Ooooo. – mimowolnie się uśmiechnąłem – A skąd masz mój numer? – zapytałem
zdziwiony.
- A ma
się znajomości.
-
Do prawy…
- Wiesz
dzwonię, żeby cię poinformować, iż jutro nie ma tańca.
- Jak
to? Federico nic mi nie mówił…
- Eh…
Ta ciamajda ciągle o czymś zapomina. Jeszcze przed feriami pani mówiła, że jej
nie będzie.
- Aha…
W takim razie spoko. Dzięki, że mnie informujesz.
- Mam
jeszcze jedną sprawę.
- Jaką?
-
Wyjrzyj prze okno. – poprosiła.
- Co?
Po co? Chyba tu nie przyszłaś?! – dziewczyna zaczęła się śmieć, a ja szybko
podbiegłem do okna.
________________________
PS. Proszę o oddanie głosu
w ankiecie ;)
/Z góry dziękuję ;)
Rewalycjny rozdział no po prostu zaskakujesz mnie coraz bardziej ekstra KC misia. Tej Angeli to nie lubie jakoś nie jestem do niej przekonana no, ale cóż zobaczymy co dalej. :) mam nadzieję, że Abe mnie przeprosił haha kc jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny *
OdpowiedzUsuńDobra... W końcu znalazłam czas, żeby nadrobić zaległości w czytaniu twojego bloga! <3 Tak... jestem bardzo szybka...
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nowy imagin bardzo mi się podoba! <3 Jest super!
Dobrze, że nie zrobiłaś z Abrahama takiego Świętego, który od razu pobiegnie do Wiki i prawdopodobnie jako jedyny będzie się z nią przyjaźnił! :3 Nie lubię, gdy akcja dzieje się za szybko! :3
Tak ogólnie, to piszesz coraz lepiej! I twoje imaginy to cudeńka! ^-^
Obiecuję, że będę komentować na bieżąco! Tak, żebyś jakąś tam motywację ode mnie miała... <3
Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na kolejną część! :3
Kocham! Mocno! :*