3 lutego 2016

Pierwszy dzień Cz.I - dedyk dla Wiktorii Drews

Hej!
Tak jak obiecałam dziś zaczynam nową historię, dedykowaną Wiktorii Drews ;) Jeszcze raz przepraszam, że tak długo czekałaś :/ Mam nadzieję, że się wam spodoba ;)
Miłego czytania ;*

__________________________________

     Dziś jest ostatni dzień ferii zimowych. Juro idę do normalnej szkoły. Rodzice uznali, że dobrze zrobi mi przerwa od koncertów. Ostatnio dużo pracuję i jestem trochę zmęczony. Kocham śpiewać i występować dla moich fanów, ale rodzice mają racje, nie mogę się przemęczać. Ja chciałem po prostu zostać w domu i dalej mieć indywidualne lekcje. Jednak według rodziców dobrze mi zrobi liceum. Poza tym, nie chcą by mi tak zwana woda sodowa nie uderzyła do głowy. Według mnie to niemożliwe, alem ich nie przegadasz…
      Z jednej strony chciałbym wrócić do szkoły. Trochę tęsknię za takim normalnym szkolnym życiem… Wygłupy na przerwach i śmieszne incydenty w klasie… Pamiętam jak jednego roku razem z kolegami robiliśmy kawały panu od biologii. Lubiliśmy Go, ale był taki zakręcony, że nie mogliśmy się powstrzymać. Przyklejaliśmy mu kubek do stołu, albo chowaliśmy kredę do tablicy. Takie drobne żarciki.
      Z drugiej strony boję się powrotu. Teraz kiedy jestem sławny, nie będzie już normalnego szkolnego życia… Gdy przechodzę ulicą, zawsze złapie mnie tłum fanów proszących o autograf lub zdjęcie. Boje się, że w szkole też tak będzie. Wątpię by traktowali mnie jak normalnego licealistę. Już słyszę te piski dziewczyn…

***

- Czy naprawdę muszę iść jutro do szkoły? – zapytałem z nadzieją, że rodzice zmienili zdanie.
- Tak. – odpowiedzieli chórem.
- Eh… - westchnąłem i wróciłem do jedzenia owsianki.
- Kochanie zrozum, że kontakt z rówieśnikami dobrze ci zrobi. – powiedział mama.
- Poza tym obiecaliśmy dyrektorowi, że poprowadzisz konkurs śpiewu i tańca.
- A więc o to wam chodziło! - oburzyłam się.
     Czemu zawsze dowiaduje się o wszystkim ostatni?!
- Po części  tak, ale… - zaczęła mama.
- Miałem odpocząć! – przerwałem jej.
- Abraham! Odpoczniesz. To mały konkursik, poza tym jest pod koniec roku szkolnego. – wyjaśnił tata.
    Westchnąłem.
- No, ok. Ale następnym razem, zanim obiecacie coś, mnie zapytajcie o zdanie. – poprosiłem.
- Dobrze. – mama uśmiechnęła się do mnie – Wiesz przecież, że robimy wszystko z myślą o tobie.
- Wiem… - wstałem od stołu i podszedłem przytulić ją – A teraz przepraszam, idę przygotować się do szkoły. – poinformowałem rodziców.
     Oboje uśmiechnęli się, więc poszedłem do siebie.

***

     Na szczęście z moim prywatnym nauczycielem jesteśmy na bieżąco, dlatego nie muszę zaliczać żadnych testów. Niestety będę musiał wziąć się za systematyczną naukę, bo w liceum nie podziałają moje piękne oczy…
    No cóż juto mam siedem lekcji: matematyka, angielski, chemia, hiszpański, biologia, W-F i fizyka. Moje ,,ulubione” lekcje, no może z wyjątkiem W-F, hiszpańskiego i angielskiego, te lekcje naprawdę lubię. A ze resztą niezbyt przepadam. Kto wie, może nauczyciele zmienią moje podejście do nich…
    Włożyłem książki do plecaka, a następnie zająłem się strojem na W-F. Na stronie szkoły pisało, że na W-F obowiązują białe podkoszulki oraz czerwono-żółte spodenki <są to barwy szkolne>. Gdy plecak był spakowany, udałem się do łazienki by przygotować się do snu…

***


    Budzik obudził mnie punktualnie o siódmej.  Szybko wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do łazienki, poranna toaleta i na śniadanie. Gosposie przygotowała mi kanapki z szynką i serem na teraz i do szkoły. Zjadłem szybko, a drugie śniadanie wziąłem ze sobą do pokoju. Włożyłem kanapki do plecaka i ubrałem się. Założyłem zielony T-shirt z Nike, na to czarną kamizelkę i ciemne spodnie. Na głowie nie mogło oczywiście zabraknąć jednaj z moich czapeczek. Założyłem zegarek na rękę i byłem gotowy. Na szczęście było ciepło i nie musiałem się zbyt ciepło ubierać. Mój szofer już stał przed domem, więc gdy tylko wyszedłem ruszyliśmy. Na dotarcie do szkoły mieliśmy równie piętnaście minut.
    Moja nowa szkoła nie jest zbyt daleko i spokojnie wyrobiliśmy się przed ósmą. Gdy zajechałem pod szkolny parking usłyszałem ICH! Przełknąłem ślinę – nie będzie tak źle – powtarzałem w duchu. Kierowca otworzył drzwi. Ledwo wysiadłem, a ONI już się na mnie rzucili. Owszem lubiłem jak fani proszą o zdjęcia i autografy, jednak gdy są zbyt nachalni przestaje mi się to podobać…
- Z drogi! – krzyknął jakiś chłopak, przeciskając się w moim kierunki – No już zostawić go w spokoju! – krzyknąłem i nagle zapanowała cisza – Cześć jestem Federico. – przedstawił się – Będę cię oprowadzał po szkole, oraz robił za twojego ochroniarza. – szepną ostatnią część zdania.
    Zaśmiałem się.
- Przyda mi się ochroniarz i ktoś do pomocy.
-  Dobra ludzie, na lekcje! – krzyknął Federico.
    Cały tłum bez jednego zająknięcia, grzecznie powędrował do szkoły.
- Jak ty to zrobiłeś? – zapytałem, zakładając plecak na ramię.
- Jestem synem dyrektora. – wyjaśnił.
- Aha… Czyli dlatego się ciebie boją.
- Ok, pierwszą lekcję ci dziś odpuścili. A przy okazji i mi, bo mam cię zapoznać ze szkołą.
- Nie ma matmy? Ekstra! – krzyknąłem radości.
- Ooo.. Widzę, że nie tylko ja nie jestem fanem matmy. – zaśmiał się – Już cię lubię.
- Dzięki… To co idziemy zwiedzać?
- Tak, chodź.

***

    Federico pokazał mi całą szkołę, mimo wszystko wolę nie ruszać się nigdzie bez niego. Chociaż, nawet jeśli znałbym szkołę dobrze, to nie ruszył bym się bez niego.  W końcu jest moim ochroniarzem. W między czasie zwiedzania, mogliśmy sobie pogadać. Okazało się, że On też ,,kocha” muzykę, tyle że dla niego to tylko Hobby… W sumie to fajny z niego gość. Myślę że się zaprzyjaźnimy. Dobrze, że traktuje mnie jak zwyczajnego chłopaka, a nie jak gwiazdę.
    Lekcja minęła strasznie szybko i zanim się obejrzeliśmy była już przerwa. A wokoło mnie znalazło się mnóstwo ludzi… Tym razem nie byli tak nachalni i łagodniej prosili o autografy.
- Cześć. – przywitała się jakaś dziewczyna.
- Hej. – odpowiedziałem ze swoim łobuzerskim uśmiechem.
    Dziewczyna była bardzo ładna… Brunetka, niebieskie oczy, wysoka, ładna figura.
- Jestem Ángela. - przedstawiła się.
- Ja jestem Abraham.
- Wiem kim jesteś. - zachichotała.
    Matoł!! - skarciłem się w duchu.
 - Jesteś w mojej klasie. – powiedziała nagle.
- Naprawdę? To fajnie.
- Chcesz ze mną siedzieć na angielskim? -  zapytała ze słodkim uśmiechem.
- Jasne… - wybełkotałem.
- To chodź. – wzięła mnie za rękę i poprowadziła na pierwszą lekcję…

4 komentarze:

  1. No przecudowny początek ja pierdziu boskie, kosmos normalnie Te Amo misia. Mam pytanie ta Angel to ja ? Jak tak to fajna ze mnie laska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi to nie ty :( Ale zapewniam cię, że ty będziesz równie atrakcyjna jak i Ona ;)

      Usuń
  2. Dobra SPK mam nadzieje, że ona mi go nie odbije ? ;) czekam na dalsze części tego imaginu KC misia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super mam nadzieje, że ona mi go nie odbije kc czekam na dalsze ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wasze komentarze ;)