1 lipca 2014

Imagin dla Pauliny Cz.III


      Przy stoliku siedział ten koleś, który tak na mnie krzyczał. – Super i ja mam z nim jeść?! – powiedziałam zdenerwowana. Niestety moja opiekunka to usłyszała.
- Coś nie tak? – Zapytała zaniepokojona.
- Nie… tylko.. – Zawahałam się. – Czy to na pewno ten Abraham? – Wskazałam na chłopaka.
- Tak. – Odpowiedziała opiekunka. – No idź. – Popchnęła mnie w jego kierunku. – Nie zje cię!
- nie była bym tego taka pewna. – Odpowiedziałam cichutko.
   Podeszłam do stolika, a chłopak mnie zauważył.
- Nie! – Krzyknął, zaraz po tym jak mnie zobaczył. – To ty! – Wskazał na mnie palcem. – co było nie ładne.
   Milutki. – Stwierdziłam.
- Ta… To ja! – Uśmiechnęłam się i usiadłam.
  Chłopak wstał zawołał jakiegoś chłopaka i zaczął coś tam do niego szeptać. Usłyszałam jedno słowo (słowo które mnie mocno zdenerwował) ,,WARIATKA!”. Przegiął! – Zagryzłam wargi.
- Co powiedziałaś? – Zapytałam udając spokojną.
- O niedosłyszałaś? – Zapytał, a ja zmrużyłam oczy. – To powtórzę. – Uśmiechnął się wrednie. – w-a-r-i-a-t-k-a. – Przeliterował.
- Przeprosiłam za tą beznadziejną koszulę! – Krzyknęłam.
   Cała restauracja zaczęła się gapić na nas.
- Tak? Tyle, że potem zaczęłaś krzyczeć! – Zarzucił mi.
- To ty zacząłeś mnie wyzywać!
- O nie dość, że wariatka to i kłamczucha?!
   Przesadził! Wybuchłam, wzięłam jego sok pomidorowy i wylałam go prosto na niego.
- Coś ty zrobiła!
- Nic. – zrobiłam niewinną minę.
- Nie zamierz z tobą jeść! – Krzyknął.
- O nie! – Udałam przerażoną. – Wielce szanowny pan nie chce ze mną jeść! To Take straszne! – Przewróciłam oczami, obróciłam się na pięcie i wyszłam z restauracji.

******************************
     Nie zdążyłam wejść do pokoju, gdy coś (raczej ktoś) złapał ,Mie za rękę i przytulił.
- Brawo! – To była moja opiekunka.
- Co? – Nie rozumiałam jej.
- Jesteś wielka, mało kto umie postawić się Abrahamowi. – Wypuściła mnie z uścisku i weszłyśmy do pokoju.
- Dziękuję.
- Proszę kotku. – Uśmiechnęła się. – Faktycznie nie miałaś pojęcia kto to. – Zaśmiała się.
- Miałam. – Uśmiechnęłam się. – Mały, zadufany w sobie chłopczyk, który płacze za każdym razem jak coś się stanie jego koszuli. – Powiedziałam, a potem dodałam. - Brzydkiej koszuli! – Podkreśliłam.
   Razem z opiekunką śmiałyśmy się trochę z całej tej sytuacji (naprawdę moja opiekunka, była fajna), potem jeszcze raz mi pogratulowała i poszła do siebie.
******************************
   Była już w póło piątej, więc już nigdzie nie mogłam pójść, więc postanowiłam zadzwonić do Natalii. Nie musiałam długo czekać, po ponad sekundzie już odebrała.
- Hej to ja Paulina.
- Hej! – Odpowiedziała, a potem zapytała.- Jak tam pierwszy dzień?
- O trochę się działo…..
   Opowiedziałam jej wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiła (pewnie dlatego, że odebrało jej mowę), a potem zaczęła paplać jak najęta. Gdy już trochę ochłonęła, zaczęła mi opowiadać o nowym psie (nudy….), a potem paplaliśmy o innych bzdurach.
   Właśnie zaczęła mówić coś o świetnej sukience na wyprzedaży, ale ktoś jej przerwał.
- Tak, tak już kończę mamo! – Krzyknęła, a potem zwróciła się powrotem do mnie. – Sorry muszę iść spać, bo mama narzeka, że jutro będę niewyspana.
- Spoko właściwie ja też powinnam się już kłaść.
- To pa! Słodkich.
- Dzięki i nawzajem. – Powiedziałam i roztańczyłam się.
   Spojrzałam na zegarek.
- Co już dziewiąta?! – Krzyknęłam do siebie. No tak mogłam się spodziewać, byłam mocno zmęczona, postanowiłam nie zwlekać dłużej i położyłam się spać.
******************************
   Gdy się obudziłam i (jak codziennie rano) spojrzałam na zegarek, zdziwiłam się.
- Co to? – Zapytałam sama siebie.
   Na stoliczku gdzie (jeszcze wczoraj) stał zegarek stała jakaś taca. Usiadła, wzięłam tace i podniosłam przykrywkę. To było śniadanie, dokładniej kanapeczki z szynką i serem (moje ulubione), a w samym środku leżała karteczka z napisem: ,,Smacznego”. – Pewnie od opiekunki. – Pomyślałam.
   Zjadłam, przepyszne śniadanie, umyłam się i ubrałam. Właśnie zamierzałam zadzwonić do mamy (o której zapomniałam), gdy usłyszałam pukanie. Podeszłam uśmiechnięta do drzwi i otworzyłam.
   Gdy tylko zobaczyłam, kto to od razu przestałam się uśmiechać i szybko zatrzasnęłam drzwi przed nosem mojemu gościowi. –A mógłby być to taki miły poranek.– Pomyślałam i westchnęłam.
****************************************************************************************************
     Hej następną część i prawdo podobnie ostatnią, dodam jutro ;)

2 komentarze:

  1. Masz talent do pisania, czekam na następną część, jednym słowem wszystkie Twoje imaginy są CUDOWNE

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wasze komentarze ;)