3 lipca 2014

Imagin dla Pauliny Cz.V



   Wbiegłam do pokoju, ze łzami w oczach i trzasnęłam drzwiami. – Czemu o to zrobił?! – Pokręciłam z niedowierzania głową i usiadłam na łóżku. – A myślałam… To wszystko co powiedział to było kłamstwo, to jedne wielkie kłamstwo! – Popłakałam się jeszcze bardziej. – Nie! – Powiedziałam stanowczo. – Nie będę więcej płakała, przez kogoś takiego jak On! – Obiecałam sobie. Otarłam łzy i poszłam do łazienki, że by się ogarnąć. Uczesałam włosy w koński ogon i poszłam do opiekunki.
******************************
   Zapukałam i weszłam, opiekunka właśnie rozmawiała z kimś przez telefon, więc chwilę musiałam zaczekać.
- Witaj słonko. – Przywitała mnie z uśmiechem opiekunka, gdy zakończyła rozmowę telefoniczną.
- Dzień dobry. – Uśmiechnęłam się do niej.
- Dobrze, że jesteś. – Uśmiechnęła się. – Mam dla ciebie wiadomość.
- Jąkał? – Zapytałam.
- Zaraz po obiedzie, Abraham w ramach konkursu, ma cię oprowadzić po Madrycie. – Uśmiechnęła się.
- Właśnie ja w tej sprawie przyszłam. – Posmutniałam.
- Cos się stało? – Zapytał.
- Nie.. Tylko, czy po Madrycie, mógłby mnie ktoś inny oprowadzić? – Zapytałam niepewnie.
- Jesteś pewna? – Zapytała, a ja pokiwałam głową. – No dobrze.
- Dziękuję. – Przytuliłam ją.
- Oj! Proszę skarbie. – Uśmiechnęła się (ale ona dużo się uśmiecha). – To po obiedzie…
- Nie! – Przerwałam jej. – Czy teraz mogła bym pozwiedzać?
- Tak bez obiadu? – Zapytała, a ja zrobiłam minę słodkiego szczeniaczka. – No dobrze, najwyżej zjecie coś na mieście.
- Dziękuję.
-Przygotuj się, a twój nowy przewodnik, zaraz po ciebie przyjdzie. – Mrugnęła.
   Uśmiechnęłam się, jeszcze raz ją przytuliłam (to jest najfajniejsza konkursowa opiekunka na świecie!) i poszłam do siebie.
******************************
   Długo nie musiałam czekać mój przewodnik zjawił się szybciutko.
   Otworzyłam drzwi i…. I zamurowało. To był ten chłopak, który rozmawiał z Abrahamem o zakładzie. – Super to Jego kumpel! – Pomyślałam.
- Hej! Jestem Marco. – Uśmiechnął się. – A ty jesteś Paulina tak?
- Tak. – Uśmiechnęłam się sztucznie.
- Jestem twoim przewodnikiem. – Znów się uśmiechnął. – Idziemy?
- Jasne. – Odpowiedziałam.
   Wzięłam torebkę, w której był telefon i wyszliśmy.
******************************
- Jej ile tu ciekawych miejsc. – Powiedziałam, gdy szliśmy do restauracji na obiad.
   Zwiedziliśmy dużo ciekawych żeby (Puerta de Alcalá, katedrę Almudena, kościół San Pedro el Real , katedrę San Isidoro el Real i klasztor Descalzas Reales), a Marco wydawał się naprawdę fajny. Może i bym się nabrał, gdybym nie słyszał pewnej rozmowy……
- Tak, a to co zwiedziliśmy to jeszcze nie wszystko. – Powiedział uśmiechając się.
   Pomimo wszystko, całkiem dobrze czułam się w jego towarzystwie.
   Usiedliśmy przy stoliku, a kelnerka zaraz potem podeszła do nas.
- Co państwo zamawiają? – Zapytała uśmiechając się słoto.
- Ja poproszę Korczaka po Włosku. – Powiedział Marco. – A ty? – Zapytał mnie.
- Ja proszę to samo. – Nie miałam pojęcia, co mogę zamówić, więc Wilam to samo.
- Może coś do picia? – Zapytała kelnerka, zapisując nasze wcześniejsze zamówienie.
- Ja poproszę.. Hm może sok wiśniowy. – Marco uśmiechnął się do kelnerki.
- A pani? – Zapytała mnie kelnerka.
- Sok pomarańczowy. – Kelnerka zapisała to i poszła do kuchni.
   Siedzieliśmy i czekaliśmy na obiad, gdy Marco zapytał nagle:
- Dlaczego nie chciałaś, żeby Abraham cię oprowadził?
   Nie wiedziałam, co odpowiedzieć… Przecież nie mogłam Mu powiedzieć, że wiem o ich zakładzie. Już otworzyłam usta, by mu odpowiedzieć, gdy powiedział:
- Jasne to nie moja spraw. – Uratował mnie.
   Zaraz potem kelnerka przyniosła nam zamówienie.
- Smacznego. – Powiedziała kelnerka, a potem poszła.
- Smacznego. – Powiedział do mnie Marco.
- Dziękuję i nawzajem. – Uśmiechnęliśmy się do siebie.

******************************
   Wszystko było takie pyszne, a Marco taki miły, że prawie zapomniał jaka z niego świnia.
   Wracaliśmy pieszo do hotelu (bo restauracja nie była daleko), gdy nagle pojawił się Abraham. A gdy zobaczył nas (Mnie i Marco) , od razu podbiegł do nas i chwycił marko za ramię, tak by odsunąć go ode mnie.
- Jak mogłeś Marko! – Krzyknął na niego. – Przecież wierz, że… - Przerwał, bo zdał sobie sprawę, że wszystko słyszę.
- To nie moja wina! Jej opiekunka mi kazała ciebie zastąpić, bo Ona nie chciała iść z Tobą! – Krzyknął teraz Marco.
- Co? Myślałem, że….
  Abraham zwrócił się do tym razem do mnie, ale Mu przerwałam
- Oj przestań kłamać! – Krzyknęłam ze łzami w och. 
***************************************************************************************************************************
 Następną i ostatnią część dodam jutro ;)

2 komentarze:

Dziękuję za wasze komentarze ;)