Wbiegłam do pokoju, ze łzami w oczach i trzasnęłam drzwiami. – Czemu o
to zrobił?! – Pokręciłam z niedowierzania głową i usiadłam na łóżku. – A myślałam…
To wszystko co powiedział to było kłamstwo, to jedne wielkie kłamstwo! –
Popłakałam się jeszcze bardziej. – Nie! – Powiedziałam stanowczo. – Nie będę
więcej płakała, przez kogoś takiego jak On! – Obiecałam sobie. Otarłam łzy i
poszłam do łazienki, że by się ogarnąć. Uczesałam włosy w koński ogon i poszłam
do opiekunki.
******************************
Zapukałam i weszłam, opiekunka właśnie rozmawiała z kimś przez telefon,
więc chwilę musiałam zaczekać.
- Witaj słonko. – Przywitała mnie z
uśmiechem opiekunka, gdy zakończyła rozmowę telefoniczną.
- Dzień dobry. – Uśmiechnęłam się do
niej.
- Dobrze, że jesteś. – Uśmiechnęła się. –
Mam dla ciebie wiadomość.
- Jąkał? – Zapytałam.
- Zaraz po obiedzie, Abraham w ramach
konkursu, ma cię oprowadzić po Madrycie. – Uśmiechnęła się.
- Właśnie ja w tej sprawie przyszłam. –
Posmutniałam.
- Cos się stało? – Zapytał.
- Nie.. Tylko, czy po Madrycie, mógłby mnie
ktoś inny oprowadzić? – Zapytałam niepewnie.
- Jesteś pewna? – Zapytała, a ja pokiwałam
głową. – No dobrze.
- Dziękuję. – Przytuliłam ją.
- Oj! Proszę skarbie. – Uśmiechnęła się
(ale ona dużo się uśmiecha). – To po obiedzie…
- Nie! – Przerwałam jej. – Czy teraz
mogła bym pozwiedzać?
- Tak bez obiadu? – Zapytała, a ja
zrobiłam minę słodkiego szczeniaczka. – No dobrze, najwyżej zjecie coś na
mieście.
- Dziękuję.
-Przygotuj się, a twój nowy przewodnik,
zaraz po ciebie przyjdzie. – Mrugnęła.
Uśmiechnęłam
się, jeszcze raz ją przytuliłam (to jest najfajniejsza konkursowa opiekunka na
świecie!) i poszłam do siebie.
******************************
Długo nie musiałam czekać mój przewodnik zjawił się szybciutko.
Otworzyłam drzwi i…. I zamurowało. To był ten chłopak, który rozmawiał z
Abrahamem o zakładzie. – Super to Jego kumpel! – Pomyślałam.
- Hej! Jestem Marco. – Uśmiechnął się. –
A ty jesteś Paulina tak?
- Tak. – Uśmiechnęłam się sztucznie.
- Jestem twoim przewodnikiem. – Znów się
uśmiechnął. – Idziemy?
- Jasne. – Odpowiedziałam.
Wzięłam
torebkę, w której był telefon i wyszliśmy.
******************************
- Jej ile tu ciekawych miejsc. –
Powiedziałam, gdy szliśmy do restauracji na obiad.
Zwiedziliśmy dużo ciekawych żeby (Puerta
de Alcalá, katedrę Almudena,
kościół San Pedro el Real , katedrę San Isidoro el Real i klasztor Descalzas Reales), a Marco
wydawał się naprawdę fajny. Może i bym się nabrał, gdybym nie słyszał pewnej
rozmowy……
- Tak, a to co zwiedziliśmy to
jeszcze nie wszystko. – Powiedział uśmiechając się.
Pomimo wszystko, całkiem dobrze czułam się w jego towarzystwie.
Usiedliśmy przy stoliku, a kelnerka zaraz potem podeszła do nas.
- Co państwo zamawiają? –
Zapytała uśmiechając się słoto.
- Ja poproszę Korczaka po Włosku.
– Powiedział Marco. – A ty? – Zapytał mnie.
- Ja proszę to samo. – Nie miałam
pojęcia, co mogę zamówić, więc Wilam to samo.
- Może coś do picia? – Zapytała kelnerka,
zapisując nasze wcześniejsze zamówienie.
- Ja poproszę.. Hm może sok
wiśniowy. – Marco uśmiechnął się do kelnerki.
- A pani? – Zapytała mnie
kelnerka.
- Sok pomarańczowy. – Kelnerka zapisała
to i poszła do kuchni.
Siedzieliśmy i czekaliśmy na obiad, gdy Marco zapytał nagle:
- Dlaczego nie chciałaś, żeby
Abraham cię oprowadził?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć… Przecież nie mogłam Mu powiedzieć, że
wiem o ich zakładzie. Już otworzyłam usta, by mu odpowiedzieć, gdy powiedział:
- Jasne to nie moja spraw. –
Uratował mnie.
Zaraz potem kelnerka przyniosła nam zamówienie.
- Smacznego. – Powiedziała kelnerka,
a potem poszła.
- Smacznego. – Powiedział do mnie
Marco.
- Dziękuję i nawzajem. – Uśmiechnęliśmy
się do siebie.
******************************
Wszystko było takie pyszne, a Marco taki miły,
że prawie zapomniał jaka z niego świnia.
Wracaliśmy pieszo do hotelu (bo restauracja
nie była daleko), gdy nagle pojawił się Abraham. A gdy zobaczył nas (Mnie i
Marco) , od razu podbiegł do nas i chwycił marko za ramię, tak by odsunąć go ode
mnie.
-
Jak mogłeś Marko! – Krzyknął na niego. – Przecież wierz, że… - Przerwał, bo
zdał sobie sprawę, że wszystko słyszę.
- To
nie moja wina! Jej opiekunka mi kazała ciebie zastąpić, bo Ona nie chciała iść
z Tobą! – Krzyknął teraz Marco.
-
Co? Myślałem, że….
Abraham zwrócił się do tym razem do mnie, ale
Mu przerwałam
- Oj
przestań kłamać! – Krzyknęłam ze łzami w och. ***************************************************************************************************************************
Następną i ostatnią część dodam jutro ;)
Piszesz najlepsze imaginy, czekam z niecierpliwością na następny :) <333
OdpowiedzUsuńDzięki :D
Usuń