21 lipca 2014

Imagin Cz.I



        Moje życie przypomina bajkę. Mam kochających rodziców,  mieszkam w domu, który przypomina zamek (jest naprawdę duży, a mieszka w nim tylko trzy osoby), a w dodatku moim chłopakiem jest Abraham Mateo, poznałam go niedługo po tym jak przeprowadziłam się do Hiszpanii - to było przypadkowe spotkanie w parku, On uciekał przed fankami, a ja zwiedzałam i zgubiłam się. Wpadliśmy na siebie i tak to się zaczęło...
     Niestety moja bajka pomału zaczynała się psuć.... Zaczęło się od informacji, że moi rodzice rozwodzą się. To było dla mnie naprawdę trudne, dobrze że miałam Abrahama (On zawsze wiedział jak mnie pocieszyć).  Krótko po rozwodzie, rodzice zaproponowali mi wyjazd do dziadków do Polski (spotkanie ze starymi znajomymi itp.) bym odpoczęła. Więc się zgodziłam.
******************************
    Było wspaniale. Dziś już wracam do Hiszpanii, w Polsce byłam cały miesiąc, więc bardzo stęskniłam się za rodzicami, a zwłaszcza za Abrahamem ( dziadkowie nie mają Internetu i na dodatek jest zły zasięg. – więc nie często kontaktowałam się z Nim).
   Pod lotniskiem czekał już na mnie nasz kierowca. Na szczęście przyjechał po mnie Mercedesem CLA a nie limuzyną - rozmawiałam z nim parę razy na ten temat i w końcu zrozumiał. Sukces! Uśmiechnęłam się i pomachałam mu (mimo wszystko lubiłam Go ), odmachał.
-Hej Tom! – Powiedziałam wsiadając do tylnej części mercedesa.
- Witam panienko. - Nienawidzę jak ktoś tak do mnie mówi, ale no cóż…. Byłam tak zmęczona podróżą, że nie chciało mi się już z nim kłócić, a i tak zapewne bym nic  nie osiągnęła.
   Westchnęłam, a Tom się uśmiechnął.
- A gdzie walizki? – Zapytał.
- Lotnisko..
- Aha. – Przerwał mi.
Zapalił samochód i ruszyliśmy. Byłam naprawdę zmęczona, powieki same mi się zamknęły.
******************************
Obudziłam się, gdy byliśmy już pod domem.
- No i jesteśmy. – Zakomunikował Tom.
- Wiem. – Wymamrotałam wysiadając z samochodu.
- Miłego dnia życzę panienko!
- Dziękuję! – Odpowiedziałam Mu grzecznie (choć zdenerwowało mnie tym ,,Panienko” – Czy On kiedyś  przestanie!) i weszłam do domu.
   Powiesiłam torebkę w korytarzu i nieśmiało weszłam do salonu. Dużo się zmieniło zniknęły wszystkie figurki taty (Lub jak nazywała je mama ,,rupiecie”) i nasze wszystkie zdjęcie. No niezupełnie zostało kilka moich zdjęć i wszystkie zdjęcia, na których byłam tylko z mamą.
- Co się stało z…
- Zabrał je. – Przerwała mi mama, która właśnie weszła do pokoju. – Nie przejmuj się. – Przytuliła mnie. – Już rozmawialiśmy o tym. Pamiętasz? – Zapytała.
   Oczywiście, że pamiętam w końcu ta rozmowa tak jakby rozwaliła moją ,,bajkę” , a przynajmniej jej część!
- Tak. – Odpowiedziałam tylko.
- A jak tam podróż? – Zapytała nagle.
- Dobrze. – Uśmiechnęłam się. – Tylko troszkę jestem zmęczona, czy mogła bym iść do pokoju odpocząć? – Zapytałam.
   Mama zaśmiała się.
- Oczywiście kochanie.
   Już byłam prawie na górze,  gdy usłyszałam głos mamy.
- A kochanie, była bym zapomniała! Abraham dzwonił strasznie nie mógł się doczekać twojego przyjazdu! – Zaśmiał się. – Zadzwoń do niego, bo jeszcze w depresje biedny wpadnie. – Ponownie się zaśmiała (mama strasznie lubiła żartować).
   Nawet gdyby mama mi tego nie powiedziała, to i tak bym do niego zadzwoniła. W końcu nie rozmawiałam z nim miesiąc. Miesiąc! Strasznie za nim tęskniłam.
   Weszłam do pokoju, usiadłam na łóżku i wyjęłam komórkę. Wybrałam numer do Abrahama i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał  już po drugim sygnale.
- Halo?
- Hej Abraham to Ja.
- Hej (T.I.)! W końcu przyjechałaś! To.. To cudownie!
- Tak właśnie…
- Słuchaj sorry naprawdę nie mogę teraz rozmawiać. Przykro mi.
- Jasne.. – Powiedziałam zrezygnowanym tonem. – Rozumiem.
- Wpadnij do mnie jutro koło 12 musimy.. – Zawahał się. – Musimy porozmawiać. Pa! – Rozłączył się.
________________________________________________________________________________
    Hej mam nadzieje, że ten imagin wam się spodoba ;) Następna część będzie wieczorem ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wasze komentarze ;)