23 lipca 2014

Imagin Cz.V (ostatnia)



   Złożyłam nową komórkę i nacisnęłam opcję ,,napisz SMS-a”
- Hej jeśli chcesz możemy się spotkać. Ale to co zrobiłeś to w cale nie jest  ,,Nic takiego”!
   Nacisnęłam ,,wyślij” i SMS został przekazany.
   Nie wiem czy minęła minut, a odpowiedź już była.
-  Już  myślałem, że nie odpiszesz. Spotkajmy się jutro przy Fontanie w parku.
   Machinalnie odpisałam:
- Nie!
   Szybko dostałam odpowiedź:
- Ok. To gdzie chcesz?
   Zastanowiłam się prze chwilę.
- Spotkajmy się w parku, ale przy tym dębie.
   Sprawdziłam godzinę.
- Jej jak późno. – Stwierdziłam.
   Było już po siódmej. Wyjrzałam, przez okno, było strasznie ciemno, nie dlatego, że było już po dziewiętnastej, ale dlatego że niebo było zachmurzone i chyba padało.
    Pip, Pip
   Podskoczyłam i szybko się odwróciłam.
- Ale ze mnie cykor. – Stwierdziłam.
   Przestraszyłam się komórki, zapomniałam, że jest nowa i ma nieco inny dźwięk jak stary telefon.
   Podniosłam komórkę i odczytałam SMS-a
- Ok., odpowiada Ci 11?
- Tak. – Odpisałam.
   Odłożyłam komórkę na biurko i poszłam wziąć prysznic.
   Po wyjściu z łazienki byłam już gotowa do spania, ten dzień był jeszcze bardziej męczący niż poprzedni…
   Położyłam się zamknęłam oczy i ……
***************************
   Obudziłam się strasznie późno, jeszcze później jak wczoraj, bo było już po 10!
- Co się ze mną dzieje? – Zapytałam samą siebie. – To pewnie przez te wszystkie problemy.. – Odpowiedziałam sobie. – O nie! – Przypomniało mi się, że o 11 miałam się spotkać z… z Abrahamem. Posmutniałam.
   Mimo, że byłam spóźniona nie śpieszyło mi się. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki.
  Wyszłam z łazienki i zobaczyłam mamę siedzącą na łóżku. Spojrzałam na nią w stylu ,,Czemu nie pukasz?”. A ona jak by czytała mi w myślach bo odpowiedziała:
- Pukałam, ale nie słyszałaś więc weszłam. – Uśmiechnęła się.
- Aha.
- I co? – Zapytała.
- Nie rozumem? – Mama uniosła jedną brew. – Aaaa.. Tak mam się z nim spotkać o 11.
- To lepiej się pośpiesz bo jest za pięć jedenasta. – Powiedziała mama.
   Westchnęłam.
- Widzę, że nie bardzo ci się śpieszy. – Mama wstała podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu. – Idź i wysłuchaj, co ma Ci do powiedzenie, tylko Mu nie przerywaj! – Nakazała mama.
- Dobrze.
- No idź, bo się spóźnisz!
   Chwyciłam komórkę, wsadziłam ją do kieszeni i wyszłam z pokoju.
***************************
   Gdy doszłam na miejsce zobaczyłam Abrahama siedzącego pod dębem. Był.. był strasznie przygnębiony. – Dziwnie..  – Pomyślałam. Jeszcze nigdy nie widziałam Go tak załamanego.
   Podeszłam bliżej, a gdy mnie zauważył, od razu się uśmiechnął. Wstał i chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam. Posmutniał.
- Już myślałem, że przyjdziesz.
- Zaspałam. – Powiedziałam tylko.
- Dzięki, że przyszłaś.
   Nic nie odpowiedziałam, nie mogłam, miałam wrażenie, że jak tylko otworzę usta od razu się rozpłaczę.
- Wiem powinienem Ci wcześniej powiedzieć. – Westchnął – Ale miałeś dość problemów, a potem wyjechałaś i nie miałem jak. Wczoraj chciałam Ci na spokojnie wyjaśnić, ale ty już wiedziałaś i się strasznie wściekłaś, ja. Ja nie rozumiem, jeśli zerwałaś ze mną bo Cię okłamałem to przepraszam… - Złapał mnie za ramię.
- To nie dlatego! – Zrzuciłam jego ręce i cofnęłam się o krok.
- W takim razie z powodu wyjazdu? Gdybym mógł tobym nie wyjeżdżał, a…
- Zaraz o czym ty mówisz? – Zapytałam. – Jaki wyjazd?
- Do Buenos Aires, gdybym tylko mógł to bym nie pojechał, ale muszę!
   Czyli to była ta tajemnica, czyli mnie nie…
- Abraham. – Powiedziałam przez łzy i przytuliłam go.
   Odwzajemnił uścisk. Spojrzałam mu w oczy.
- A ja myślałam, że… - Urwałam, przypominając sobie o zdjęciu i o tym co zobaczyłam przy Fontanie.
   Wyrwałam Mu się, a On spojrzał na mnie pytająco.
- Nie dlatego z tobą zerwałam. – Spojrzałam Mu w oczy. – Ja widziałam zdjęcie, na którym całujesz się z jakąś dziewczyną…..
- Gdzie? – Zapytał przerywając mi.
- W gazecie. Nie uwierzyłam w to bo to przecież brukowce i chciałam to z tobą wyjaśnić, ale potem dostałam od ciebie SMS-a dziwnego SMS-a i  gdy chodziłam po paku zobaczyłam Cię z tą samą dziewczyną i to w NASZYM MIEJSCU! – Podkreśliłam i znów zaczęłam płakać. – W czasie kiedy miałeś być rzekomo na próbie!
- (T.I) ja… I ty myślałaś, że.. – Nie dokończył, tym razem to on mnie przytulił, a ja nie wyrwałam się.
- W takim razie kto to? – Zapytałam przytulona do Abrahama.
- To córka znajomego taty, niedawno się tu przeprowadziła i jej ojciec poprosił mnie, żebym ją oprowadził. – Złapał mnie pod brodę, tak bym patrzyła Mu w oczy. – Nie widziałem tego zdjęci, lecz to prawda pocałowała mnie.. Ale powiedziałem Jej od razu, że mam dziewczynę. A na naszym miejscu widziałaś Ją i mnie, bo opowiadałem jej, jak się spotkaliśmy. – Pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.
   Wyplątałam się z jego uścisku i uśmiechnęłam się do niego.
- Przepraszam mogłam…
- Ci.. – Uciszył Mnie i wytarł mi ostatnią łzę, która spływała właśnie po policzku. – Na twoim miejscu postąpił bym tak samo.
- Nie gniewasz się?
- A będziesz ZNOWU moją dziewczyną? – Zapytał i uśmiechnął się łobuzersko (tak jak lubiłam).
- Tak. – Powiedziałam.
- W takim razie nie gniewam się. – Pocałował mnie w czoło. – Nie mógłbym gniewać się na moją dziewczynę.- Tym razem ja uśmiechnęłam się do niego.
***************************
   I znowu żyłam jak bajce… Rodzice po mimo rozwodu utrzymywali ze sobą dość dobre stosunki.  A najważniejsze było to, że Abraham mnie kochał, a ja Jego. Może i był  trochę daleko (aż w Buenos Ares), ale  to tylko 3 tygodnie On wytrzymał miesiąc, więc to biedzie pestka…
________________________________________________________________________________
  Tak jak obiecała ostatnią część dodaję dziamdziaj wieczorem ;) Mam nadzieję, że się wam spodoba ;) Jeśli nie to piszcie czemu..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wasze komentarze ;)