Złożyłam nową komórkę i
nacisnęłam opcję ,,napisz SMS-a”
- Hej jeśli chcesz możemy się spotkać. Ale to co zrobiłeś to w cale nie
jest ,,Nic takiego”!
Nacisnęłam ,,wyślij” i SMS został
przekazany.
Nie wiem czy minęła minut, a odpowiedź już
była.
- Już myślałem, że nie odpiszesz. Spotkajmy się
jutro przy Fontanie w parku.
Machinalnie odpisałam:
- Nie!
Szybko dostałam odpowiedź:
- Ok. To gdzie chcesz?
Zastanowiłam się prze
chwilę.
- Spotkajmy się w parku, ale przy tym dębie.
Sprawdziłam godzinę.
- Jej jak późno. –
Stwierdziłam.
Było już po siódmej. Wyjrzałam, przez okno,
było strasznie ciemno, nie dlatego, że było już po dziewiętnastej, ale dlatego
że niebo było zachmurzone i chyba padało.
Pip, Pip
Podskoczyłam i szybko się
odwróciłam.
- Ale ze mnie cykor. –
Stwierdziłam.
Przestraszyłam się komórki, zapomniałam, że
jest nowa i ma nieco inny dźwięk jak stary telefon.
Podniosłam komórkę i odczytałam SMS-a
- Ok., odpowiada Ci 11?
- Tak. – Odpisałam.
Odłożyłam komórkę na biurko i poszłam wziąć
prysznic.
Po wyjściu z łazienki byłam już gotowa do
spania, ten dzień był jeszcze bardziej męczący niż poprzedni…
Położyłam się zamknęłam oczy i ……
***************************
Obudziłam się strasznie późno, jeszcze później
jak wczoraj, bo było już po 10!
- Co się ze
mną dzieje? – Zapytałam samą siebie. – To pewnie przez te wszystkie problemy.. –
Odpowiedziałam sobie. – O nie! – Przypomniało mi się, że o 11 miałam się
spotkać z… z Abrahamem. Posmutniałam.
Mimo, że byłam spóźniona nie śpieszyło mi
się. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam mamę siedzącą
na łóżku. Spojrzałam na nią w stylu ,,Czemu nie pukasz?”. A ona jak by czytała
mi w myślach bo odpowiedziała:
- Pukałam, ale
nie słyszałaś więc weszłam. – Uśmiechnęła się.
- Aha.
- I co? –
Zapytała.
- Nie rozumem?
– Mama uniosła jedną brew. – Aaaa.. Tak mam się z nim spotkać o 11.
- To lepiej
się pośpiesz bo jest za pięć jedenasta. – Powiedziała mama.
Westchnęłam.
- Widzę, że
nie bardzo ci się śpieszy. – Mama wstała podeszła do mnie i położyła mi rękę na
ramieniu. – Idź i wysłuchaj, co ma Ci do powiedzenie, tylko Mu nie przerywaj! –
Nakazała mama.
- Dobrze.
- No idź, bo
się spóźnisz!
Chwyciłam komórkę, wsadziłam ją do kieszeni
i wyszłam z pokoju.
***************************
Gdy doszłam na miejsce zobaczyłam Abrahama
siedzącego pod dębem. Był.. był strasznie przygnębiony. – Dziwnie.. – Pomyślałam. Jeszcze nigdy nie widziałam Go
tak załamanego.
Podeszłam bliżej, a gdy mnie zauważył, od
razu się uśmiechnął. Wstał i chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
Posmutniał.
- Już
myślałem, że przyjdziesz.
- Zaspałam. –
Powiedziałam tylko.
- Dzięki, że
przyszłaś.
Nic nie odpowiedziałam, nie mogłam, miałam wrażenie,
że jak tylko otworzę usta od razu się rozpłaczę.
- Wiem
powinienem Ci wcześniej powiedzieć. – Westchnął – Ale miałeś dość problemów, a
potem wyjechałaś i nie miałem jak. Wczoraj chciałam Ci na spokojnie wyjaśnić,
ale ty już wiedziałaś i się strasznie wściekłaś, ja. Ja nie rozumiem, jeśli zerwałaś
ze mną bo Cię okłamałem to przepraszam… - Złapał mnie za ramię.
- To nie
dlatego! – Zrzuciłam jego ręce i cofnęłam się o krok.
- W takim
razie z powodu wyjazdu? Gdybym mógł tobym nie wyjeżdżał, a…
- Zaraz o czym
ty mówisz? – Zapytałam. – Jaki wyjazd?
- Do Buenos Aires,
gdybym tylko mógł to bym nie pojechał, ale muszę!
Czyli to była ta tajemnica, czyli mnie nie…
- Abraham. –
Powiedziałam przez łzy i przytuliłam go.
Odwzajemnił uścisk. Spojrzałam mu w oczy.
- A ja
myślałam, że… - Urwałam, przypominając sobie o zdjęciu i o tym co zobaczyłam
przy Fontanie.
Wyrwałam Mu się, a On spojrzał na mnie
pytająco.
- Nie dlatego
z tobą zerwałam. – Spojrzałam Mu w oczy. – Ja widziałam zdjęcie, na którym
całujesz się z jakąś dziewczyną…..
- Gdzie? –
Zapytał przerywając mi.
- W gazecie.
Nie uwierzyłam w to bo to przecież brukowce i chciałam to z tobą wyjaśnić, ale
potem dostałam od ciebie SMS-a dziwnego SMS-a i
gdy chodziłam po paku zobaczyłam Cię z tą samą dziewczyną i to w NASZYM
MIEJSCU! – Podkreśliłam i znów zaczęłam płakać. – W czasie kiedy miałeś być rzekomo
na próbie!
- (T.I) ja… I
ty myślałaś, że.. – Nie dokończył, tym razem to on mnie przytulił, a ja nie
wyrwałam się.
- W takim
razie kto to? – Zapytałam przytulona do Abrahama.
- To córka
znajomego taty, niedawno się tu przeprowadziła i jej ojciec poprosił mnie,
żebym ją oprowadził. – Złapał mnie pod brodę, tak bym patrzyła Mu w oczy. – Nie
widziałem tego zdjęci, lecz to prawda pocałowała mnie.. Ale powiedziałem Jej od
razu, że mam dziewczynę. A na naszym miejscu widziałaś Ją i mnie, bo
opowiadałem jej, jak się spotkaliśmy. – Pocałował mnie w czoło i mocno
przytulił.
Wyplątałam się z jego uścisku i uśmiechnęłam
się do niego.
- Przepraszam
mogłam…
- Ci.. –
Uciszył Mnie i wytarł mi ostatnią łzę, która spływała właśnie po policzku. – Na
twoim miejscu postąpił bym tak samo.
- Nie gniewasz
się?
- A będziesz
ZNOWU moją dziewczyną? – Zapytał i uśmiechnął się łobuzersko (tak jak lubiłam).
- Tak. –
Powiedziałam.
- W takim
razie nie gniewam się. – Pocałował mnie w czoło. – Nie mógłbym gniewać się na moją
dziewczynę.- Tym razem ja uśmiechnęłam się do niego.
***************************
I znowu żyłam jak bajce… Rodzice po mimo
rozwodu utrzymywali ze sobą dość dobre stosunki. A najważniejsze było to, że Abraham mnie
kochał, a ja Jego. Może i był trochę
daleko (aż w Buenos Ares), ale to tylko
3 tygodnie On wytrzymał miesiąc, więc to biedzie pestka…
________________________________________________________________________________
Tak jak obiecała ostatnią część dodaję dziamdziaj wieczorem ;) Mam nadzieję, że się wam spodoba ;) Jeśli nie to piszcie czemu..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wasze komentarze ;)