23 lipca 2014

Imagin Cz.IV



- Co, jak to? Ale…
- Nie ma żadnego ale Abraham! – Przerwałam Mu.
    Próbował mnie złapać za rękę, ale odsunęłam się.
- Zostaw mnie! – Krzyknęłam nie patrząc na niego.
    Wzięłam torebkę (która leżała pod dębem) i odeszłam. Najgorsze było to, że nie próbował mnie powstrzymać (i tak bym nie została), ale to oznaczało,  że Mu na mnie nie zależało i to wszystko (nasz związek) to była jedna wielka ściema!
***************************
   Wróciłam zrozpaczona do domu (na szczęście nikt mnie nie zauważył), moja bajka zamieniła się w koszmar! Straciłam wszystko! Wszystko! Najpierw szczęśliwą rodzinę, a teraz chłopaka. Chłopaka który nawet mnie nie kochał! A może kochał….?
- Nie! – Krzyknęłam. – Musisz o Nim zapomnieć! – Nakazałam sobie. – Ale czy potrafię? – Zapytałam sama siebie.
   Nie umiałam odpowiedzieć sobie na te pytanie…
   Naglę moja komórka zaczęła wibrować, wyjęłam ją  i zobaczyłam, że dzwoni tata. Szybko uspokoiłam się (a raczej próbowałam się uspokoić. – Nie wiem czy mi się to udało.) i odebrałam.
- Hej tato.
- Hej skarbie. Słuchaj dziś mi się nie uda wyrwać, ale jutro przyjadę po ciebie z samego rana. Ok.?
- Jasne. – I tak nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, nie dość że czułam się okropnie to jeszcze równie okropnie wyglądam.
- To nie zabrzmiało zbyt optymistycznie. Coś się stało, czy się gniewasz? – Zapytał podejrzliwie.
- Nie skąd tato. – Zaśmiałam się. – Nic się nie stało, a już na pewno się nie gniewam.
- Na pewno?
   Kurcze nie nabrał się. – Pomyślałam. Wzięłam głęboki oddech (tak, by niczego nie słyszał i powiedział optymistycznie:
- Na pewno. – Wyjrzałam przez okno, niebo strasznie pociemniało. – Poza tym widzisz jak niebo się zachmurzyło? Pewnie będzie padać. A to by wszystko po psuło.
- No tak. – Chwila ciszy. – Przepraszam skarbie muszę kończyć. Pa!
- Pa tato! – Rozłączyłam się. – Dzięki Ci zła pogodo. – Uśmiechnęłam się. – Uratowałaś mnie. – Wiem to głupie ale gadałam z… właściwie to sama nie winem z kim.. lub z czym…. - Ja zwariowałam! – Pomyślałam.
    Prawie zapomniałam o zdarzeniu w parku… Ach.. ale tylko prawie, może i bym o tym zapomniała (a przynajmniej na jakiś czas), gdyby nie przyszedł SMS od Abrahama.
   Trzymałam komórkę w ręku. – Przeczytać… czy nie przeczytać…?  - Westchnęłam. Postanowiłam to jednak przeczytać SMS.
- Nie rozumiem dlaczego tak się zdenerwowałaś, przecież to nic takiego…. Ale skoro podjęłaś taką decyzję… muszę to uszanować. Ale proszę cię spotkaj się ze mną.
- Nic takiego! – Powtórzyłam. – Zdrada według niego to nic takiego?! – Wrzasnęłam. – Nie spotkam się z nim już nigdy więcej! Abraham Mateo dla mnie już nie istnieje! -Zdenerwowana rzuciłam telefonem, który uderzył o ścianę i rozleciał się. – O nie! – Krzyknęłam, gdy dotarło do mnie, co zrobiłam.
   Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę! – Zawołałam.
- (T.I) co to za hałas? – Zapytała mama wchodząc do pokoju.
- To tylko telefon. – Wskazałam brodą na roztrzaskaną komórkę.
- Zdenerwowałaś się? – Zapytała, a ja pokiwałam tylko głową.
   Mama zamiast nawrzeszczeć na mnie podeszła i przytuliła mnie.
- Co się stało? – Spojrzała mi w oczy.
   Wiedziałam, że mogę Jej powiedzieć wszystko.
- Abraham. – Powiedziałam tylko, bo zaczęłam płakać.
- Ci.. – Przytuliła mnie mocniej. A po krótkiej chwili dodała. – Co ci napisał, że komórce się oberwało? – Zapytała.
   Uśmiechnęłam się, ale dalej łzy spływały mi po policzku. Mama wytarła je.
- Dzięki mamo. – Przytuliłam ją mocno.
- Nie ma za co. No więc mogę zobaczyć tego SMS?
- Jasne. – Wyplątałam się  jej objęć i podeszłam do ściany, gdzie leżała komórka.
   Przykucnęłam i podniosłam wszystkie części, a potem usiadłam na łóżku. Starannie złożyłam komórkę.
- Działa!- Krzyknęłam zadowolona i uśmiechnęłam się. Niestety moja radość była zbyt wczesna. – No prawie działa. – Poprawiłam się.
- Jak to? – Zapytała mama i usiadła obok mnie.
- Można ją włączyć, ale ekran jest zepsuty.
- Pokaż. – Podałam jej telefon.
- Ale SMS-a można odczytać.
- Ale nic pyzatym. – Powiedziałam zrezygnowanym tonem.
- Nie martw się karta jest dobra. – Odłożyła komórkę. – Zaczekaj. – Powiedziała i wyszła z pokoju.
    Długo nie musiałam na nią czekać, wróciła z jakimś pudelkiem.
- Proszę. To taki mały prezent ode mnie i od taty.  –Wręczyła mi pudełko. – Miałam Ci to dać już wcześniej, ale po prostu zapomniałam. – Wzruszyła ramionami.
   Otworzyłam pudełko.
- Jej! – Pisnęłam. – To nowy iPhone s5! Dzięki! – Rzuciłam się jej na szyję.
- Nie ma za co. To teraz zobaczmy co Cię tak zdenerwowało.
   Przeczytała SMS-a na głos:
,,Nie rozumiem dlaczego tak się zdenerwowałaś, przecież to nic takiego…. Ale skoro podjęłaś taką decyzję… muszę to uszanować. Ale proszę cię spotkaj się ze mną ostatni raz.”
- Nie rozumiem? Jaką podjęłaś decyzję? – Zapytała mnie mama.
- Zerwałam z  nim. – Radość z powodu nowej komórki odpłynęła w dal..
- Ok, wiem to twoje życie i nie powinnam się wtrącać, ale uważam, że powinnaś się z nim spotkać.
- Masz rację nie powinnaś się wtrącać! – Burknęłam, ale zaraz dodałam. – Przepraszam.
   Mama uśmiechnęła się pocieszająco  i przytuliła mnie.
- Nie wiem o co wam poszło, ale przed tym jak z nim zerwałaś dałaś mu się wytłumaczyć, czy coś...?
   Już miałam powiedzieć, że: ,,widziałam wszystko i nie musi mi już niczego wyjaśniać”, ale po dłuższym zastanowieniu powiedziałam tylko:
- Nie. – Westchnęłam. – Masz rację. Muszę z nim pogadać jeszcze raz.
   Mama uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
- Powodzenia. – Pościła do mnie oko i wyszła z pokoju
_______________________________________________________________________________
   Hej jednak to nie była ostatnia część..... Jeszcze dziś wieczorem dodam kolejną i już na pewno ostatnią część ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wasze komentarze ;)