14 października 2015

,,Wszystko szło źle.." - imagin dla Naty Celeban

Heej!
Przepraszam, że dopiero dziś, ale wczoraj miałam małe zamieszanie z pracą domową XD i wypadłam z rytmu.. :( Nawet porządnego zdania nie potrafiłam sklecić... :/Ah.. Nieszczęście dziś się zebrałam i wyszło mi to chyba nawet nieźle.. ;D Trochę krótkie, ale obiecuję, że następna część będzie dłuższa.. ;)
Jeszcze nie wiem kiedy się pojawi kolejna część, bo zaczną mi się długi weekend i jadę do domu. Niestety nie będę mogła wsiąść ze sobą laptopa, :( dlatego będę musiała liczyć na to, że braciszek udostępni mi swój kumoter, :/ jeśli nie zrobi tego dobrowolnie XD będę musiała o niego walczyć!
Nie martwcie się ;) na pewno do niedzieli
kolejna część będzie już na blogu ;)
Miłego czytania
i
miłej nocki ;*
__________________________
   Nie miałam siły wstać. Po prostu leżałam i płakałam….. Próbowałam powstrzymać łzy, lecz nie potrafiłam. Wciąż spływały mi po policzkach. Nie opierałam się dłużej… Musiałam się wypłakać.. Wypłakać to co ciążyło mi na sercu, może przez to zrobi mi się lepiej...
   Przecież to tylko niewinny pocałunek… Może jak jeszcze raz porozmawiam, szczerze, od serca z Maxem to się pogodzimy…? Może jeszcze nie wszystko stracone…
    Zakryłam twarz dłońmi. Leżałam tak przez jakiś czas..
- Dość! – napomniałam się.
    Przetarłam oczy i po mały zaczęłam wstawać.
- Ałć! – pisnęłam, gdy tylko ustałam na lewej nodze.
  Ponownie opadłam na ziemię. Spróbowałam podnieść się, jeszcze raz. Niestety kolejny raz poczułam okropny bul w kostce. Usiadłam i podgięłam nogawkę spodni. Obejrzałam kostkę.
- Nie jest spuchnięta – oceniłam.
   Wydedukowałam , iż kostka nie jest skręcona, a lekko zbita. Oczywiście nie jestem lekarzem, więc nie mogłam potwierdzić tej tezy. Poprawiłam nogawkę i jeszcze raz spróbowałam powstać. Tym razem wsparłam się prawą nogą. Pomału unosiłam się ku górze. Na moje szczęście rosło obok drzewko, więc mogłam się o nie oprzeć. Delikatnie postawiłam lewą nogę. Tym razem nie poczułam bólu. Odetchnęłam z ulgą..
   Przez sytuację z nogą na chwilę zapomniałam o bólu złamanego serca.. Ale tylko na chwilę.. Łzy znów napłynęły mi do oczu. Postarałam się jednak nie płakać. Bądź silna!
   Rozejrzałam się wokoło. Anie jednej osoby, która mogła by mi pomóc… Może jednak  to dobrze… Nikt przynajmniej nie widzi mnie w tym stanie…
    Zacisnęłam zęby i stanęłam na lewej nodze robiąc jednocześnie krok do przodu. Przeszył mnie ból, ale nie tak silny jak wcześniejszy… Poza tym nic nie boli bardziej, jak złamane serce.. Robiąc małe ostrożne kroczki, pokuśtykałam w stronę wytwórni.
   Unikając konfrontacji z kimkolwiek weszłam od tyłu, a później niepostrzeżenie doczłapałam się do windy. Na szczęście <a to nowość> winda działała. Drzwi się otworzyły i weszłam do środka. Wjechałam na ostatnie piętro, czyli na dach. Odetchnęłam świeżym powietrzem i pomału podeszłam do okienka, gdzie leżał mój kocyk. Dobrze, że ból nogi coraz mniej mi dokuczał… Rozpostarłam kocyk w najmniej widocznym miejscu. Usiadłam i zwinęłam się w kłębek. Następnie zamknęłam oczy…
  Pouczyłam zimny powiew powietrza. Otworzyłam oczy.. Chyba spałam… Podniosłam się i wyjęłam z kieszeni komórkę. Niestety bateria była rozładowana.
- Super…
   Podciągnęłam nogi pod brodę i oparłam się o wentylację. Patrzyłam się gdzieś w odległy punkt. Nie miałam ochoty Tam wracać… Wszystko szło źle.. i nic już nie miało sensu.
- Ogarnij się! – krzyknęłam nagle na siebie.
   Wzięłam wdech… Przecież nie mogę się tu wiecznie chować.. Mama na pewno się martwi. Dla pewności przetarłam jeszcze raz oczy i wstałam. Z uwagi na wciąż dającą o sobie znać nogę, byłam bardzo ostrożne.
   Usłyszałam jakiś niepokojący dźwięk. Podeszłam do krawędzi dachu, w oddali zauważyłam coś dziwnego. Wychyliłam się, by móc To lepiej zobaczyć.. Zapomniałam się i stanęłam na doskwierającej mi lewej nodze. Straciłam równowagę i poleciałam do przodu.
- Uważaj! – krzyknął Abraham.
    Złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie.
- Co ty próbowałaś zrobić? – zapytał z przerażeniem w głosie.
   Jestem w szoku.. Jeszcze chwila i wypadła bym… A teraz, Abraham trzyma mnie w ramionach. Cała się trzęsę. Mówi coś do mnie, lecz szok jest zbyt duży… Widzę, że jego usta się ruszają, ale nic nie słyszę..
  Spojrzałam na jego twarz. Był przerażony.. Wtedy coś we mnie pękło.. Wtuliłam się w niego i zaczęłam, głośno płakać…

3 komentarze:

  1. Świetne <333
    Rozumiem problemy z pracą domową XD
    Nie mogę się doczekać do niedzieli <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialna część! Po prostu genialna! <3
    Z resztą... wszystko co napiszesz jest super! :3
    Nie mogę doczekać się kolejnej! :*
    Praca domowa...Zgroza!
    Kocham! <3 Mocno! :D

    http://destronado-am.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny imagin.
    funclub-amateo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wasze komentarze ;)