31 grudnia 2015

Wydanie Sylwestrowe!

Witajcie kochani, za chwile Nowy Rok, więc życzę wam WSZYSTKIM, szczęśliwego roku 2016! Aby spełniły wam się wszystkie najskrytsze marzenia!
__________________________

    Abraham

    Odkąd widziałem Ją w święta, nie spotkaliśmy się więcej. Mimo że znaliśmy się od niedawna, brakowało mi Jej. Próbowałem wymazać Ją z pamięci, ale nie potrafiłem.. Gdy tylko zamykam oczy widzę Jej twarz…
   Teraz szykuję się do Sylwestrowego koncertu. Wszystko jej zapięte na ostatni guzik. Przynajmniej tak wszyscy sądzą. Ja wciąż jeszcze nie skupiłem się…
- Abraham, wchodzisz za dziesięć minut! – poinformował mnie dźwiękowiec.
- Ok. – odpowiedziałem – Skup się! – nakazałem sam, sobie.
   Wziąłem głęboki wdech  i zamknąłem oczy. Próbowałem doprowadzić się do porządku. Musiałem odsunąć wszystko co mnie trapiło. To jest ważny koncert i muszę być w idealnej formie! Ostatnie poprawki i wyszedłem z garderoby. Gdy prowadzący mnie zapowiadał, podskoczyłem parę razy by wejść w dryg koncertowy.
- A teraz Abraham Mateo! – krzyknął prowadzący, a widzowie zaczęli piszczeć i krzyczeć.
   Wybiegłem na scenę, a wtedy moje fanki zaczęły krzyczeć jeszcze głośniej!
- Wydajcie kochaniii!!! – przywitałem się.
   Zaczęła grać melodia do Señority i zacząłem śpiewać. Tak właśnie rozpoczął się koncert…
   Po około trzydziestu minutach przyszedł czas na piosenkę ,,Me gustas”. Jak zwykle tą piosenkę dedykuje jakiejś fance, którą proszę na scenę. Fanki wiedziały co teraz będzie dlatego zaczęły przekrzykiwać siebie nawzajem, by zwrócić moją uwagę. Podszedłem bliżej do fanów i rozejrzałem się.. Wtedy moją uwagę zwróciła jedna, bardzo szczególna osoba.

(T.I)

   Nie powinnam tu przychodzić, ale musiałam! Musiała zobaczyć Go, ostatni raz! Poza tym Mikołaj obraził by się, gdybym nie wykorzystała prezentu.
   Na koncercie jest bardzo czadowo! Abraham jest cudowny! Słuchałam jego piosenek w internecie, ale to nie to samo co, na żywo…  Nagle fanki zaczęły piszczeć, nieznośnie głośno, a Abraham podszedł bliżej widowni. Zaczął się rozglądać. Co on robi?
- Zobaczył mnie.. – szepnęłam, prawie bez głośnie do siebie.
   Nasze spojrzenia się zetknęły. Mimowolnie uśmiechnęłam się.
 - A teraz na scenę zapraszam, panienkę w brązowej bluzce, ze świecącym kołnierzykiem! – krzyknął, wszystkie światła zostały skierowane na mnie.
   O matko?! Podeszła do mnie jakaś pani i poprosiła bym poszła z nią. Zrobiłam o co prosiła. Kobieta wprowadziła mnie  za kulisy, a potem na.. Na scenę!! Serce waliło mi tak mocno.. Miałam wrażenie, że zaraz mi wyskoczy. Podeszłam do Abraham, który cały czas uśmiechał się do mnie. Złapał mnie za rękę.
- Spokojnie… - szepną, ciepłym uspokajającym tonem.
   Przełknęłam ślinę i również uśmiechnęłam się do niego. Abraham posadził mnie na stołeczku i zaczął śpiewać mi ,,Me gustas”. Ojejku…
   To było takie niesamowite..
- Poczekaj za kulisami… - znów szepną.
   Kiwnęłam głową i zeszłam ze sceny. Abraham zaśpiewał jeszcze jedną piosenkę i zakończył swój występ. Zszedł za kulisy i szybko podbiegł do mnie. Po czym przytulił i zakręcił dookoła siebie.
- Jak się cieszę, że jesteś!
- Ja też się cieszę. Dziękuję za piosenkę.
   Uśmiechnął się łobuzersko.
- Wszystko co ci zaśpiewałem jest prawdą. – wziął mnie za rękę – Nie potrafię się z tobą rozstać.
- Ale mówiłam ci…
- Cii… - zasłonił mi usta palcem – Znalazłem na to rozwiązanie.
- Jakie?
- Pojadę z tobą do Polski.
- Co? – zamrugałam.
- No tak… Mam prywatnego nauczyciela, więc nauka nie stanowi problemu. A mój menager powiedział, że to dobry pomysł. Zrobię parę występów w Polsce i będę bardziej rozpoznawalny.  
- Naprawdę?
- Tak.
   Byłam taka szczęśliwa, że rzuciłam mu się na szyję.
- Jak się cieszę! – krzyknęłam.
- Chodź.. – złapał mnie za rękę i poprowadził w głąb  kuli – Spójrz w górę. – poprosił.
   Wykonałam jego prośbę. U góry wisiał jakiś krzaczek. Wydawał się bardzo znajomy..
- Czy to jemioła… - spojrzałam na Abrahama.
- Tak.. – powiedział uśmiechając się łobuzersko – A wiesz co trzeba zrobić gdy się stanie pod jemiołą?
    Znając siebie na 100% albo i na 200% byłam czerwona jak burak.
- Co? – zapytałam udając, że nie wiem.
   Abraham ponownie obdarzył mnie uśmiecham i podszedł bliżej.
- To.. – wyszeptał i pocałował mnie.
   Spojrzałam mu głęboko w oczy.
- To najlepsze Święta i  Sylwester w moim życiu.
- No ja myślę!
    Zaśmialiśmy się.
- Cieszę się, że cię spotykałam.
- Ja też.. A tak właściwie, jak trafiłaś na koncert? – zapytał.
- Prezent od Mikołaja..
   Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniał go.
- Ah, ta magia świąt..
- Za chwile odliczamy! – wrzasnął prowadzący ze sceny.
   Dlatego Abraham poprowadził mnie bliżej, abyśmy lepiej słyszeli.
- Dziesięć, dziewięć… - zaczęli wszyscy - ..dwa, jeden, zero! – wrzasnęliśmy i wtedy odpaliły się fajerwerki.
    Zaczęto też otwierać szampana. A Abraham, złapał mnie w talii i ponownie pocałował, tym razem bardziej namiętnie, objęłam go…
   Tego wieczoru zostaliśmy parą, już oficjalnie… na zawsze. Nic nas już nie rozdzieli!

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Czadooo, super, mega słodkie :) kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię misia bardzo, bardzo jesteś cudowna :)

      Usuń

Dziękuję za wasze komentarze ;)