I znów nie wyrobiłam się przed północą X( Eh... (Cóż przyjmijmy, że jest jeszcze niedziela XD). Tak więc jest to już ostatnie wydanie Świąteczne, gdyż Święta się skończyły :( Trochę szkoda... Jak wam minęły Święta? Bo mi trochę nudno :/
__________________________________
Zakończenie
Abraham
- Ja… Ale ja nie mogę z tobą iść. – zatrzymała się.
- Dla czego?
- Bo. Bo nie wiem gdzie mnie ciągniesz! A co jeśli mnie
porwiesz?
Spojrzałem jej
w oczy.
- Serio sądzisz, że byłbym w stanie coś ci zrobić?
Dziewczyna
przyjrzała mi się badawczo.
- Nie…
- Więc w czym tak naprawdę tkwi problem? – złapałem ją za
drugą rękę.
- Bo tata.. – spuściła wzrok – Powinnam już wracać.
- Rozumiem. Ale chyba możesz mi poświęcić jeszcze trochę
czasu? – zapytałem z nadzieją.
- No… Mogę.. – uśmiechnęła się.
- To chodź!
Tym razem nie
sprawiała już problemów, zaprowadziłem ją do ,,mojej” Sali prób.
- O to cały ja! – wskazałem na salę pełną instrumentów i
luster.
- To znaczy? – spojrzała na mnie.
Zaśmiałem się.
- Jestem artystą. – ukłoniłem się i pocałowałem ją w dłoń
– Abraham Mateo. Do Pani usług. – uśmiechnąłem się łobuzersko.
- To nazwisko coś mi mówi… - zamyśliła się - To sąsiedzi
taty! – powiedziała nagle.
- Serio? – zdziwiłem się – Nic, więcej ci to nie mówi?
- Nie.. A powinno?
- Tak. Jestem dość znany w Hiszpanii…
- No chyba nie dość, skoro cię nie znam. – założyła rękę
na rękę.
- Zgrywasz się?
- Nie? A czekaj.. Pewnie powinnam teraz polecieć na to,
co? Ale wiesz co zawiodę cię.
- Nie, nie oto chodzi. Wiesz, w sumie to fajnie, że mnie
nie kojarzysz.
(T.I)
Z
każdą chwilą zaczynało być coraz dziwniej. Nie miałam zielonego pojęcia o co mu
chodzi.. Ja chce stąd iść!
- Wiesz co.. Ja już pójdę. –
powiedziałam nieśmiało.
- Musisz?
- Tak.
- Ok, to cię odprowadzę.
- Nie! – powiedziałam,
automatycznie – Sama się przejdę.
- Ok.
- To pa! – pożegnałam się i
wyszłam.
Gdy tylko wyszłam na zewnątrz spadł mi
kamień z serca. Owszem lubię go, jeśli to można tak nazwać… Ale jest… Dziwny!
Może nie powinnam się z nim więcej widywać?
Wchodząc do domu przywitałam się z tatą i
ciocią, i pobiegłam do siebie. Otworzyłam laptopa, a w wyszukiwarkę wpisałam:
,,Abraham Mateo”. Wyskoczyło mi mnóstwo Jego zdjęć! To był ON! Weszłam w Wikipedie.
Oczy mało nie wyskoczyły mi z orbity, gdy zaczęłam czytać informacje o Nim.
Jejku, ile On już osiągnął?! Ok. Teraz rozumiem o co mu chodziło… Wiem już
chyba wszystko.
- Można? – od laptopa
odciągnął mnie głos taty.
- Jasne. – zamknęłam komputer
i odłożyłam na bok.
- Rano byłem tak zakręcony, że
zapomniałem przekazać ci prezent od Mikołaja. – mrugną do mnie.
Zaśmiałam się.
- Oh. Dziękuję! Będę musiała,
Mu podziękować.
- Wystarczy, że mnie
przytulisz, a ja mu przekażę podziękowania.
- Jasne! – wyściskałam tatę, a
on dał mi paczuszkę.
Już miałem otworzyć, gdy poczułam wibracje
telefonu.
- To mama… - wyszeptałam.
- Odbierz.. – uśmiechną się i
wyszedł.
- Cześ mamuś.
- Wesołych Świąt, słoneczko!
- Dziękuję i nawzajem. – odłożyłam
prezent na biurko - Jak ci mijają
święta?
- Dobrze. A tobie?
- Też…
- Coś nie słyszę przekonania w
twoim głosie. Coś się stało? – zaniepokoiła się.
- Nie.. No skąd. – uspokoiłam
ją – Dopiero co wróciłam ze spaceru i jestem trochę zajęta.
- Na pewno? – zapytała
podejrzliwym głosem.
- Tak.. A co u Fredo?
- A dobrze wiesz jaki ostatnio
numer wyciął…. – no i się rozgadała.
Zawsze gdy mama zaczyna mnie wypytywać o coś
schodzę na temat psa, to zawsze działa i
ratuje mnie z opresji..
Rozmawialiśmy prawie dwie godziny, kiedy już
się rozłączyła, myślałam że ręka mi odpadnie! Zawsze tak jest.. Gdy jestem w
domu rozmawiamy góra dziesięć minut, a gdy już się roztajemy, ahh… Mogła by
gadać ze mną godzinami. Rozumiem ją.. Jestem jej jedyną córeczką i się martwi..
Z obolałą ręką zeszłam na dół, by coś zjeść.
Otworzyłam lodówkę i wyjęłam kurczaka. Podgrzałam go, a następnie zjadłam razem
z sałatką.
- Zgłodniałaś? – zapytała
Alisa wchodząc do kuchni.
- Troszeczkę.. – wyszczerzyłam
się.
- Smacznego.
- Dziękuję.
- Późny obiad czy wczesna
kolacja?
- To i to.. – powiedziałam
przełykając kawałek kurczaka.
2 Dzień Świąt
Zjedliśmy śniadanie, a następnie oglądaliśmy
wspólnie jakąś komedie hiszpańską. Ja i Alisa chcieliśmy komedie romantyczną,
ale tata się nie zgodził. Musieliśmy więc zadowolić się zwykłą komedią. Przynajmniej
przez półtorej godziny śmialiśmy się w niebo głosy. Tuż przed końcem filmu,
zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam od telewizora i podeszłam do
drzwi.
Abraham
- Abraham?! – powiedziała zdziwiona
(T.I)
- Hej. Nie przeszkadzam?
- To to? – ze środka dobiegł
męski głos, chyba jej taty.
- Nikt, pomyłka! – krzyknęła i
zwróciła się do mnie – Idź, proszę. – poprosiła błagalnie.
- Ok, jeśli obiecasz, że spotkasz
się ze mną, za trzydzieści minut, pod drzewem.
- Ee… Ok, tylko już idź. – i zatrzasnęła
drzwi.
Ale była zdenerwowana… To pewnie coś
związanego z Jej tatą..
- Cześć! – przywitała się –
Sorry, za to wcześniej…
- Spoko. Mogę cię o coś
zapytać?
- Pytaj.
- Obiecujesz, że odpowiesz szczerze?
Zawahała się.
- Obiecuję.
- Przestraszyłem cię wczoraj?
- Trochę.. Ale poczytałam
trochę w necie i uznałam, że nie jesteś taki zły. – uśmiechnęła się.
- Naprawdę?
- Tak..
- To.. Teraz chyba mnie znasz.
– wziąłem ją za rękę.
- Za to, ty nie znasz mnie.. –
spojrzała mi w oczy.
- Z miłą chęcią cię poznam…
Usiedliśmy pod ,,naszym” drzewem i zaczęła się
rozmowa.. Dowiedziałem się, że jej ulubiony kolor to wszystkie, bo nie chce
urazić żadnego… Że lubi słuchać wszystkiego co wpada w ucho, że ma psa i wielu
innych rzeczy…
(T.I)
- Zupełnie jakbym cię znała od
dawna.. – stwierdzałam – Fajnie mi się z tobą gada. – oparłam głowę o jego
ramie.
- A mnie z tobą.
- Abraham, bo wiesz ja ci
jednej rzeczy nie powiedziałam…
- Niech zgadnę.. Jesteś
aniołem i przyfrunęłaś z nieb!?
Zaśmiałam się.
- Nie.. Nie jestem też
Hiszpanką, tylko Polką. – wydusiłam to w końcu.
- Wiedziałem, że nie jesteś z
Hiszpanii, masz dziwny akcent. Ale nie rozumiem, czemu to takie ważne..
- Bo ja tu nie mieszkam.. –
odsunęłam się od niego.
- Jak to, przecież twój tata..
- On tu mieszka, ale ja nie. –
przerwałam mu.
-Oł…
Spojrzałam na niego.
- Po sylwestrze wracam do
Polski.
- Przecież istnieje coś
takiego jak Internet. – uśmiechnął się pocieszająco – Jest wiele sposobów na
utrzymanie kontaktu.
- Wiem, że związki na
odległość nie mają sensu.
- Związki? – zapytał z iskrą w
oku.
- Tak, bo.. – spojrzałam mu w
oczy – bo ja cię chyba kocham.
Abraham uśmiechnął się i przytulił mnie. W
tym momencie właśnie tego potrzebowałam… Jednak musiałam to przerwać. Nie mogę się
do Niego przywiązać…
Wyplątałam się z objęć i wstałam.
- Co się stało? – zapytał.
- Mówiła ci, to nie ma sensu.
- Ale..
- Nie! Prędzej czy później rozstaniemy
się. Wiem, że odległość rozbija wszystko, zwłaszcza że jesteś sławny… A ja nie
chce cierpieć. – poczułam coś mokrego na policzku.
Czy to łza?
- Chodź to boli, to rozumiem
twoją decyzję.
- Pa, Abraham! – pocałowałam go
w policzek na pożegnanie i poszłam do domu.
Zrobiłam dobrze?
Przed domem wytarłam oczy i dopiero wtedy
pociągnęłam za klamkę. Weszłam po cichu, by nikt nie usłyszał. Udało się…
Weszłam na palcach po schodach do pokoju. Siadając na łóżku dostrzegłam prezent
od ,,Mikołaja”. Wzięłam go i odwinęłam kokardę. Delikatnie zdjęłam papier i
otworzyłam pudełeczko. Zajrzałam do środka. Siedziała tam kartka papieru.
- Teraz wiem, czemu tym razem
zostaję do sylwestra….
____________________________
Jesteście ciekawi co było w paczce?
Przeczytajcie Wydanie Sylwestrowe ;)
Pozdrawiam ;*
Super zakończenie choć bym wolała by byli razem :). Gdzie jest to wydanie sylwestrowe ? Bo nwm nie mogę go znaleźć: ( a chciałabym wiedzieć co dalej :)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie ma XD Będzie w Sylwestra ;)
UsuńAaa spk thx misia no dobra sorki mój błąd. :D
OdpowiedzUsuń