__________________________
Abraham
Odkąd widziałem
Ją w święta, nie spotkaliśmy się więcej. Mimo że znaliśmy się od niedawna,
brakowało mi Jej. Próbowałem wymazać Ją z pamięci, ale nie potrafiłem.. Gdy
tylko zamykam oczy widzę Jej twarz…
Teraz szykuję
się do Sylwestrowego koncertu. Wszystko jej zapięte na ostatni guzik.
Przynajmniej tak wszyscy sądzą. Ja wciąż jeszcze nie skupiłem się…
- Abraham, wchodzisz za dziesięć minut! – poinformował mnie
dźwiękowiec.
- Ok. – odpowiedziałem – Skup się! – nakazałem sam,
sobie.
Wziąłem głęboki
wdech i zamknąłem oczy. Próbowałem
doprowadzić się do porządku. Musiałem odsunąć wszystko co mnie trapiło. To jest
ważny koncert i muszę być w idealnej formie! Ostatnie poprawki i wyszedłem z
garderoby. Gdy prowadzący mnie zapowiadał, podskoczyłem parę razy by wejść w
dryg koncertowy.
- A teraz Abraham Mateo! – krzyknął prowadzący, a
widzowie zaczęli piszczeć i krzyczeć.
Wybiegłem na
scenę, a wtedy moje fanki zaczęły krzyczeć jeszcze głośniej!
- Wydajcie kochaniii!!! – przywitałem się.
Zaczęła grać
melodia do Señority i zacząłem śpiewać. Tak właśnie rozpoczął się koncert…
Po około
trzydziestu minutach przyszedł czas na piosenkę ,,Me gustas”. Jak zwykle tą
piosenkę dedykuje jakiejś fance, którą proszę na scenę. Fanki wiedziały co
teraz będzie dlatego zaczęły przekrzykiwać siebie nawzajem, by zwrócić moją
uwagę. Podszedłem bliżej do fanów i rozejrzałem się.. Wtedy moją uwagę zwróciła
jedna, bardzo szczególna osoba.
(T.I)
Nie powinnam tu przychodzić, ale musiałam!
Musiała zobaczyć Go, ostatni raz! Poza tym Mikołaj obraził by się, gdybym nie
wykorzystała prezentu.
Na koncercie jest bardzo czadowo! Abraham
jest cudowny! Słuchałam jego piosenek w internecie, ale to nie to samo co, na
żywo… Nagle fanki zaczęły piszczeć,
nieznośnie głośno, a Abraham podszedł bliżej widowni. Zaczął się rozglądać. Co
on robi?
- Zobaczył mnie.. – szepnęłam,
prawie bez głośnie do siebie.
Nasze spojrzenia się zetknęły. Mimowolnie
uśmiechnęłam się.
- A teraz na scenę zapraszam, panienkę w brązowej bluzce, ze świecącym kołnierzykiem! – krzyknął, wszystkie światła zostały skierowane na
mnie.
O matko?! Podeszła do mnie jakaś pani i
poprosiła bym poszła z nią. Zrobiłam o co prosiła. Kobieta wprowadziła
mnie za kulisy, a potem na.. Na scenę!!
Serce waliło mi tak mocno.. Miałam wrażenie, że zaraz mi wyskoczy. Podeszłam do
Abraham, który cały czas uśmiechał się do mnie. Złapał mnie za rękę.
- Spokojnie… - szepną, ciepłym
uspokajającym tonem.
Przełknęłam ślinę i również uśmiechnęłam się
do niego. Abraham posadził mnie na stołeczku i zaczął śpiewać mi ,,Me gustas”.
Ojejku…
To było takie niesamowite..
- Poczekaj za kulisami… - znów
szepną.
Kiwnęłam głową i zeszłam ze sceny. Abraham
zaśpiewał jeszcze jedną piosenkę i zakończył swój występ. Zszedł za kulisy i
szybko podbiegł do mnie. Po czym przytulił i zakręcił dookoła siebie.
- Jak się cieszę, że jesteś!
- Ja też się cieszę. Dziękuję
za piosenkę.
Uśmiechnął się łobuzersko.
- Wszystko co ci zaśpiewałem
jest prawdą. – wziął mnie za rękę – Nie potrafię się z tobą rozstać.
- Ale mówiłam ci…
- Cii… - zasłonił mi usta
palcem – Znalazłem na to rozwiązanie.
- Jakie?
- Pojadę z tobą do Polski.
- Co? – zamrugałam.
- No tak… Mam prywatnego
nauczyciela, więc nauka nie stanowi problemu. A mój menager powiedział, że to
dobry pomysł. Zrobię parę występów w Polsce i będę bardziej rozpoznawalny.
- Naprawdę?
- Tak.
Byłam taka szczęśliwa, że rzuciłam mu się na
szyję.
- Jak się cieszę! –
krzyknęłam.
- Chodź.. – złapał mnie za
rękę i poprowadził w głąb kuli – Spójrz
w górę. – poprosił.
Wykonałam jego prośbę. U góry wisiał jakiś
krzaczek. Wydawał się bardzo znajomy..
- Czy to jemioła… - spojrzałam
na Abrahama.
- Tak.. – powiedział
uśmiechając się łobuzersko – A wiesz co trzeba zrobić gdy się stanie pod
jemiołą?
Znając siebie na 100% albo i na 200% byłam
czerwona jak burak.
- Co? – zapytałam udając, że
nie wiem.
Abraham ponownie obdarzył mnie uśmiecham i
podszedł bliżej.
- To.. – wyszeptał i pocałował
mnie.
Spojrzałam mu głęboko w oczy.
- To najlepsze Święta i Sylwester w moim życiu.
- No ja myślę!
Zaśmialiśmy się.
- Cieszę się, że cię
spotykałam.
- Ja też.. A tak właściwie,
jak trafiłaś na koncert? – zapytał.
- Prezent od Mikołaja..
Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniał
go.
- Ah, ta magia świąt..
- Za chwile odliczamy! –
wrzasnął prowadzący ze sceny.
Dlatego Abraham poprowadził mnie bliżej,
abyśmy lepiej słyszeli.
- Dziesięć, dziewięć… -
zaczęli wszyscy - ..dwa, jeden, zero! – wrzasnęliśmy i wtedy odpaliły się
fajerwerki.
Zaczęto też otwierać szampana. A Abraham,
złapał mnie w talii i ponownie pocałował, tym razem bardziej namiętnie, objęłam
go…
Tego wieczoru zostaliśmy parą, już
oficjalnie… na zawsze. Nic nas już nie rozdzieli!