7 sierpnia 2014

Porwanie Abrahama CZ. III


   Rodzice Abrahama z niecierpliwością czekali na przyjście państwa Martinezów (nie znali ich zbyt dobrze, gdyż ich dzieci chodzili ze sobą dopiero dwa tygodnie).
   Zadzwonił dzwonek do drzwi i Antonio otworzył je.
- Dzień dobry. – Przywitali się Martinezowie.
- Dzień dobry. – Antonio również się przywitał.
   Na jego twarzy było widać zdenerwowanie. Mama Niny od razu to zauważyła.
- Co się stało? Coś z Niną? – Zaczęła panicznie wypytywać pani Martinez.
- Zapraszam do środka. – Powiedział tylko Antonio.
   Antonio poprowadził rodziców Niny do salonu, gdzie siedziała Susana.
- Ok. Przejdę do sedna. – Podniósł telefon i podał go Martinezom. – Nasze dzieci zostały porwane.
- Co?! – Wykrzyknął ojciec Niny. – To jakiś żart?!
    Antonio westchnął.
- Niestety nie. Niech pan patrzy. – Wskazał na zdjęcie telefonie.
   Po zobaczeniu zdjęcia mama Niny zemdlała. Na szczęście upadła na kanapę, gdzie siedziała Susana.
   Zaczęli ją cucić.
- Isabell kotku, słyszysz mnie. – Mówił pan Martinez do żony, próbując ja ocucić.
   Poskutkowało, Isabell się ocknęła.
- Proszę. – Susana podała jej szklankę z wodą.
- Dziękuję. – Wypiła. – To straszę. -  Powiedziała w kocu. – Jak do tego doszło?
- Nie wiemy, dostaliśmy tylko tego SMS-a. Więcej informacji mamy dostać jurto. – Odpowiedział jej Antonio.
- Musimy wezwać policję! – Stwierdziła Susana.
- Ale przecież.. – Zaczęła Isabell.
- Nie ma żadnego ale. – Przerwał jej mąż. – Takim bandziorom nie wolno ufać.
- Właśnie nie mamy pewności, że gdy zapłacimy Oni ich uwolnią. – Powiedział płaczliwie Susana.
- Macie racie to jedyne słuszne wyjście. – Stwierdziła Isabell.
   Mąż przytulił ją.
- Wszystko będzie dobrze. – Pocieszał ją, sam nie dokona wierząc w swoje słowa.
   Antonio wziął komórkę żony i wybrał numer na Policję.
   Odebrano już po drugim sygnale.
- Komenda główna w Madrycie. Słucham.
- Chciałbym zgłosić porwanie syna i Jego dziewczyny.
- Nazwisko?
- Abraham i Martinez.
- Chodzi o Abrahama Mateo?
- Tak.
- Zaraz ktoś u państwa Będzie! – Powiedziała pani policjantka i rozłączyła się.
   Antonio nie musiał podawać adresu, bo go wszyscy znali.
- Zaraz przyjedzie policja. – Poinformował wszystkich.
   Już po chwili zaczęli słyszeć policyjne syreny.
   Do mieszkania wkroczyło chyba z dziesięciu policjantów (jak nie więcej) i zaczęli rozstawiać różne narzędzia typu: podsłuchy w telefonach itp.
- Dzień dobry. Agent Pedro. – Policjant uścisnął dłoń rodzicom. – Będę zajmował się tą sprawą. Dobrze, to w jaki sposób państwo dowiedzieli się o porwaniu?
- Dostaliśmy wiadomość z komórki syna. – Powiedział Antonio.
- Gdzie jest ta Komorka? – Zapytał Pedro.
- To ta. – Powiedziała Isabell, podając policjantowi komórkę.
   Pedro przeczytał uważnie wiadomość.
- Spróbujcie namierzyć telefon nadania SMS-a. – Rzucił komórkę do jednego z policjantów – Juro mają wam przekazać więcej informacji.. Hm.. Spróbujemy ich wtedy namierzyć. – Powiedział to bardzie do siebie jak do rodziców. – Są państwo wstanie zebrać tą kwotę? – Zapytał rodziców.
- Oczywiście. – Odpowiedziała Susana.
- Dorze, jeśli nie uda nam się ich wcześniej namierzyć zastawimy pułapkę.
- Pułapkę? – Dopytywał się Isabell.
- Tak, będzie ona polegała na tym, że państwo dostarczał okup na wskazane miejsce przez porywaczy, ale my będziemy was obserwować z ukrycia. W ten sposób bandyci trafiał za kratki a dzieci wrócą do państwa. – Wyjaśnił im Pedro.
- A czy to bezpieczne? Czytałem, że czasami takie akcie kończą się nie powodzeniem.  – Wtrącił ojciec Niny.
- Owszem istnieje ryzyko niepowodzenia, ale trzeba być dobrej myśli. – Pocieszał Pedro.
- Ryzyko… - Wyszeptała płaczliwie Susana, po czym przytuliła się do męża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wasze komentarze ;)