Rodzice Abrahama z niecierpliwością czekali na przyjście państwa Martinezów (nie znali ich zbyt dobrze, gdyż ich dzieci chodzili ze sobą dopiero dwa tygodnie).
Zadzwonił dzwonek do
drzwi i Antonio otworzył je.
- Dzień dobry. – Przywitali się Martinezowie.
- Dzień dobry. – Antonio również się przywitał.
Na jego twarzy było
widać zdenerwowanie. Mama Niny od razu to zauważyła.
- Co się stało? Coś z Niną? – Zaczęła panicznie wypytywać
pani Martinez.
- Zapraszam do środka. – Powiedział tylko Antonio.
Antonio poprowadził
rodziców Niny do salonu, gdzie siedziała Susana.
- Ok. Przejdę do sedna. – Podniósł telefon i podał go
Martinezom. – Nasze dzieci zostały porwane.
- Co?! – Wykrzyknął ojciec Niny. – To jakiś żart?!
Antonio westchnął.
- Niestety nie. Niech pan patrzy. – Wskazał na zdjęcie telefonie.
Po zobaczeniu
zdjęcia mama Niny zemdlała. Na szczęście upadła na kanapę, gdzie siedziała
Susana.
Zaczęli ją cucić.
- Isabell kotku, słyszysz mnie. – Mówił pan Martinez
do żony, próbując ja ocucić.
Poskutkowało, Isabell się ocknęła.
- Proszę. – Susana podała jej
szklankę z wodą.
- Dziękuję. – Wypiła. – To straszę.
- Powiedziała w kocu. – Jak do tego
doszło?
- Nie wiemy, dostaliśmy tylko
tego SMS-a. Więcej informacji mamy dostać jurto. – Odpowiedział jej Antonio.
- Musimy wezwać policję! –
Stwierdziła Susana.
- Ale przecież.. – Zaczęła Isabell.
- Nie ma żadnego ale. – Przerwał jej
mąż. – Takim bandziorom nie wolno ufać.
- Właśnie nie mamy pewności, że gdy zapłacimy Oni ich
uwolnią. – Powiedział płaczliwie Susana.
- Macie racie to jedyne słuszne wyjście. – Stwierdziła
Isabell.
Mąż przytulił ją.
- Wszystko będzie dobrze. – Pocieszał ją, sam nie dokona wierząc
w swoje słowa.
Antonio wziął komórkę
żony i wybrał numer na Policję.
Odebrano już po drugim
sygnale.
- Komenda główna w Madrycie. Słucham.
- Chciałbym zgłosić porwanie syna i Jego dziewczyny.
- Nazwisko?
- Abraham i Martinez.
- Chodzi o Abrahama Mateo?
- Tak.
- Zaraz ktoś u państwa Będzie! – Powiedziała pani
policjantka i rozłączyła się.
Antonio nie musiał
podawać adresu, bo go wszyscy znali.
- Zaraz przyjedzie policja. – Poinformował wszystkich.
Już po chwili zaczęli
słyszeć policyjne syreny.
Do mieszkania
wkroczyło chyba z dziesięciu policjantów (jak nie więcej) i zaczęli rozstawiać
różne narzędzia typu: podsłuchy w telefonach itp.
- Dzień dobry. Agent Pedro. – Policjant uścisnął dłoń rodzicom.
– Będę zajmował się tą sprawą. Dobrze, to w jaki sposób państwo dowiedzieli się
o porwaniu?
- Dostaliśmy wiadomość z komórki
syna. – Powiedział Antonio.
- Gdzie jest ta Komorka? –
Zapytał Pedro.
- To ta. – Powiedziała Isabell,
podając policjantowi komórkę.
Pedro przeczytał uważnie wiadomość.
- Spróbujcie namierzyć telefon
nadania SMS-a. – Rzucił komórkę do jednego z policjantów – Juro mają wam przekazać
więcej informacji.. Hm.. Spróbujemy ich wtedy namierzyć. – Powiedział to
bardzie do siebie jak do rodziców. – Są państwo wstanie zebrać tą kwotę? –
Zapytał rodziców.
- Oczywiście. – Odpowiedziała Susana.
- Dorze, jeśli nie uda nam się ich
wcześniej namierzyć zastawimy pułapkę.
- Pułapkę? – Dopytywał się
Isabell.
- Tak, będzie ona polegała na tym,
że państwo dostarczał okup na wskazane miejsce przez porywaczy, ale my będziemy
was obserwować z ukrycia. W ten sposób bandyci trafiał za kratki a dzieci wrócą
do państwa. – Wyjaśnił im Pedro.
- A czy to bezpieczne? Czytałem,
że czasami takie akcie kończą się nie powodzeniem. – Wtrącił ojciec Niny.
- Owszem istnieje ryzyko
niepowodzenia, ale trzeba być dobrej myśli. – Pocieszał Pedro.
- Ryzyko… - Wyszeptała płaczliwie
Susana, po czym przytuliła się do męża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wasze komentarze ;)