Wstałem zaspany i spojrzałem na zegarek -Co 5 rano! – wrzasnąłem zaskoczony bo nigdy nie zdarzyło mi się wstać o tak wczesnej porze, w ogolę to był cud, jak mama nie musiała mnie za nogi z łóżka ściągać, i to dosłownie. Więc miałem jeszcze dużo czasu. Ledwo zamknąłem oczy by znowu zasnąć ( a przynajmniej tak mi się zdawało ), gdy nagle po całym pokoju rozległo się głośne :
Dingo dong, dingo dong..
Podskoczyłem
i otworzyłem szeroko oczy. – No nie. To już 7?!?– Zasłoniłem sobie twarz poduszką,
na znak protestu. Miałem ochotę zostać w domu i nieść do szkoły, niestety to
nie było możliwe. Bo moja mama pilnowała mnie i jeśli nie byłem ,,umierający” ,,marsz do szkoły i już”. Miałem swego
rodzaju musztrę…
- Abraham pobudka!
– Krzyknęła mama – Mam się pofatygować?!
- NIE!! –
Wrzasnąłem szybko, podrywając się z łóżka.
Ubrałem się
więc i zeszyłem na śniadanie.
- No super –
Szepnąłem pod nosem żeby nikt nie słyszał.
- Hej Bram! –
Wrzasnęła słoto Zuza ( Koleżanka z którą chcieli zeswatać mnie rodzice, według nich
była ,,odpowiednia”, ale tylko dlatego, że była bogata) i uśmiechnęła się.
-Hej, Zuza –
odpowiedziałem na uśmiech – ty znowu tutaj.
- Co?- Nieszczęście
nie usłyszała tego drugiego.
- Nic, mówiłem
tylko, ze miło cię widzieć. – taaa.. ją
miło widzieć tak samo jak miło jest widzieć karalucha w kanapce. (Zaśmiałem się
cichutko) Dokładnie Ona była takim karaluchem. Niby była miła, ale to raczej
typ różowej lalki Barbie. Innymi słowy fuj…. A i stawała się coraz bardziej denerwująca, serio ta jej przesadzona słodycz
typu :
,,Może
ci pomóc Bromciu” lub ,,O to takie
słdzuteńkie prawda Bromciu?”
Fu… i te jej
zdrobnienie no do Brama już się przyzwyczaiłem
(wszyscy mnie tak nazywali) ,ale te jej ,,Bromciu”
?!?! To już była przesada.
- Hej,
Abraham słuchasz? – Wyrwała mnie z rozmyśleń Zuza
- Co? - Zamrugałem gwałtownie.
- Och –
Zaśmiała się, słodycz normalnie z niej ,,tryskała”! – Zaspany?
- Troszeczkę. – wymigałem się i spojrzałem na
zegarek – O rany! Zaraz się spóźnię muszę jechać. – chwyciłem za kluczyki
samochodu i już chciałem wyjść..
- Podwieziesz
naszego gościa co? – Zapytała mama, a Zuza zamrugała uroczo. Myślała, że to
działa na mnie ( na innych może i owszem ale na mnie NIE!). Ale nie mogłem
odmówić mamie.
- Jasne. Chodź
Zuza – Uśmiechnąłem się ponuro.
- Dziękuję
to uroczę, z twojej strony.
- Uroczee
jasnee.. – powiedziałem szeptem i zaśmiałem
się oschle równie cichutko.
Jadąc do szkoły nie rozmawialiśmy. Ja
jechałem skupiając się na drodze a Ona robiła te swoje maślane oczka do minie.
Kolejny raz powtórzę FUJ. Na moje
nieszczęście trafiliśmy na korki, musieliśmy czekać aż 15 minut. Nie może
powiem tak : O 15 MINUT DŁUŻEJ MUSIAŁEM
SIEDZIEĆ Z ZUZĄ!
- TAK! – krzyknąłem
– W końcu zielone – szczerzyłem się jak głupi.
- Tak się
cieszysz z powodu zielonego światła? – Zapytała, mrugając słodko ( Czy ona
inaczej nie umie?!?!)
- Tak – Nie, naprawdę to się cieszę dlatego, że w końcu
się od ciebie uwolnię , z chęcią bym tak odpowiedział, ale no cóż… nie
mogłem jej zranić. Nacisnąłem pedał gazu skręcając w stronę szkoły
- Tak się cieszysz,
że już zaraz będziesz w szkole? – Uniosła jedną brew do góry.
- Tak, bo
nie lubię się spóźniać, a poza tym jestem pilny uczeń. – wyszczerzyłem się i spojrzałem
na nią.
- Uważaj! –
Krzyknęła z przerażeniem.
Odwróciłem się szybko w stronę drogi i zacząłem
gwałtownie hamować......
Ocknąłem się w szpitalu ,wszystko mnie bolało
a w szczególności głowa i ręka zauważyłem, że mam ją w gipsie. Nic, a nic nie
pamiętałem no może z wyjątkiem tych, okropnych pisków opon i naszych krzyków. Gdy
otworzyłem oczy zobaczyłem rodziców i spojrzałem na nich pytająco:
- Co się
stało? – Zapytałem
-Ci.. –
Uciszyła mnie mama ze łzami w oczach – ty i Zuza mielicie wypadek……
Zaczęła tak rozwlekać i szlochać, że
zrozumiałem tylko tyle: Wjechał we mnie jakiś
pijany kierowca, który jechał z naprzeciwka. Jak zwykle ,,głupi ma zawsze
szczęście’’ (oczywiście Mu ( pijakowi )nic
się nie stało) nawet zadrapania. Z
tego co mama mówiła zrozumiałem, że nie mogłem nic zrobić i że gliny nie będą
się mnie czepiać, ale i mój samochód został skasowany. W sumie nie było tak źle
samochodu i tak nie lubiłem, a głowa – wyzdrowieje, ręka – zrośnie się.
-Zaraz – I wtedy
mnie olśniło – A co z Zuzą? – Zapytałem z przerażeniem, przez całą opowieść
mama mówiła tylko o mnie, a o Zuzie nawet nie wspomniała. – Nic jej nie jest? –
Dobra nie lubiłem jej, ale Nie chciałbym żeby jej się coś stało.
Rodzice popatrzyli na siebie i po krótkim
czasie mama zaczęła ( od razu zrozumiałem, że coś jest nie tak) :
- Pamiętaj
to nie twoja wina, nic nie mogłeś zrobić… - zaczęła przeciągać, więc jej
przerwałem
- Co z Zuzą?
– Zapytałem coraz bardziej przerażony – Coś jej się stało czemu mi nic nie chcecie
powiedzieć?!!?- byłem wściekły na rodziców. Czy
coś przede mną ukrywają?- Zapytałem sam siebie.
Tata już coś chciał powiedzieć, ale wszedł
doktor:
- On musi
odpocząć. Tyle dzisiaj przeszedł. – Doktor uśmiechnął się do rodziców, a on
odwzajemnili to.
- Doktor ma
racje. – Przytaknął tata.
-Tak kotku –
Uśmiechnęła się mama – Wrócimy jak odpoczniesz.
- Ale co z
Zuzą! – Krzyknąłem przerażony, ale oni nawet się nie odwrócili. Po prostu wyszli,
a razem z nimi doktor.
Byłem zdenerwowany - wszyscy wiedzieli co się z nią dzieje tylko nie Ja. Czemu? Czy ona….
Nie to nie możliwe.. Nie! – Nawet nie chciałem o tym myśleć.
Wtedy weszła do Sali pielęgniarka – Witaj. –
uśmiechnęła się – Widzę, że nie czujesz się najlepiej co?
kiwnąłem tylko głową, bo nie miałem siły odpowiedzieć
– Co się ze mną działo?
- Zaraz coś
na to poradzimy. – Pielęgniarka znowu się uśmiechnęła i poczułem lekkie ukucie.
Chciałem zapytać co się dzieje, ale nie mogłem, nie mogłem się nawet ruszyć. I
nagle poczułem się taki senny……
********************************************************
Otworzyłem oczy. Wszystko było takie
rozmazane. Gwałtownie zamrugałem.
- Wstawaj
śpioszku – Niemożliwe, ale jednak. TAK! To była Ona. Zuza pochylała się nadepnął
i trzymała mnie za rękę.
- Zuza? –
zapytałem, choć i tak wiedziałem, że to byłam Ona.
- Tak –
Zaśmiała się, ale inaczej… Inaczej w dobrym sensie. Nie jak wcześnie z
nadmiarem słodycz ( FUJ ) , tylko tak… tak…, Az brak mi słów..
Przyjrzałem się jej bliżej, niby wyglądała
tak samo, ale jednak zmieniła się – na leprze. Już tan nadmiar ,,słodyczy nie
tryskał z niej’’.
- Wow –
wyrwało mi się.
- Coś nie
tak? – Zapytała, wyczułem w jej głosie lekkie podenerwowanie.
- Nie. –
uspokoiłem jął szybko. – Myślałem, że coś ci się stało, bo wszyscy….. – Nie dała
mi dokończyć bo szybko powiedziała:
- Tak.
- Co tak? –
nie rozumiałem.
- Bo byłam w
śpiączce. – posmutniała
- Co??
- A wszyscy
myśleli, że się nie obudzę więc byli smutni. – Zauważyła, że dalej nic nie rozumiem
więc dodała. – Z tobą było też niezbyt dobrze więc nie chcieli cię denerwować –
co nie chcieli mnie denerwować?!?! Przez to,
że nic nie wiedziałem byłem kłębkiem nerwów!! – Podali ci więc lekarstwa,
ale dziwnie na nie zareagowałeś i… i sama nie wiem co się stało, bo jak ja się
obudziłam powiedzieli mi tylko, że z tobą jest niedobrze więc jak tylko
pozwolili, od razu przyszłam tu. – Uśmiechnęła się – Gdy tylko weszłam ty od
razu wybrudziłeś się.
- Ma się te
wyczucie. – Mrugnąłem do niej, a ona się uśmiechnęła.
Wtedy zauważyłem, że nikogo prócz nas nie ma
w sali. Podniosłem się (dziwne nic mnie nie bolało) i spojrzałem jej w oczy:
- Dziękuję.
-Z co? –
Zapytała, chyba chciała coś jeszcze dodać, ale jął pocałowałem i nie zdążyła.
Nigdy sobie nie wyobrażałem, żeby mój
pierwszy pocałunek odbył się na szpitalnym łóżku, ale mimo wszystko BYŁO CUDNIE! (Zachowuję się jak dziecko).
- Za to –
Powiedziałem jak tylko wypuściłem ją z obcięć, nic nie powiedziała tylko się
uśmiechnęła (nie dostałem w twarz!) i ja się uśmiechnęła.
Nagle weszli rodzice, a gdy zobaczyli że
trzymamy się za ręce uśmiechnęli się. Mama szturchnęła tatę w ramię wysyłając
mu porozumiewawcze spojrzenie, a tata udał, że nagle zaczęła go boleć głowa i
poszli poszukać lekarza. Oczywiście Zuza też zauważyła, że to buł tylko
pretekst by zostawić nas samych. Gdy tylko drzwi się zatrząsnęły wybuchliśmy
śmiechem, a potem -tym razem ona- pocałowała mnie.
***************************************
Hej! Przepraszam, że tak późno ale wcześniej nie mogłam. ;) Mam nadzieję, że się wam podoba :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wasze komentarze ;)