Cześć!
O to kolejna część imagina :D Mam nadzieje, że się wam spodoba ;) Jutro postaram się napisać kolejny fragment ;)
I znowu wam przypominam o akcji: klik
Oraz założyłam aska dla bloga na nim możecie mnie pytać o co chcecie ;) Ask.fam
PS.Chce wam się wracać do szkoły? XD Bo mi nie :( Zwłaszcza, że zaczynam kolejną :/ i nikogo tam nie znam :( Masakra...
Pozdrawiam
i
miłego czytania :*
______________________________________________
Mariola:
Cały tydzień błądziłam samotnie po
korytarzu. Na początku spoglądałam na Niego. Sądziłam, że może zmienił zdanie.
Byłam skłonna mu wybaczyć. Niestety on nawet nie zwracał na mnie uwagi. Z
czasem przekonałam się, że to co było już nigdy nie wróci....
Na wspólnych lekcjach, zawsze się jakoś
ustawił. że siedział daleko ode mnie. A gdy nie miał jak zmienić miejsca, po
prostu uciekał z lekcji.
Czy on jest świadom jak bardzo
mnie rani? Jasne, że nie! On niczego nie jest świadom! Chodzi jak w zegarku, za
tą swoja Dianą! Chociaż.. może, dobrze się stało. Dzięki niej dostrzegłam jego
prawdziwe oblicze. Czy zawsze taki był? A jeśli tak. Jak ja mogłam, tego nie zauważyć.
Czyżby rzeczywiście przyjaźnił się za mną z litości… Był dla mnie jak brat!
Idol do naśladowania! Teraz… teraz jest już nikim! Pora bym Abrahama Mateo, wymazała
ze wspomnień i z życia! Muszę się z tym pogodzić, chodź to trudne i bolesne...
^^^^^^
Abraham:
Odkąd ,,rozstałem” się z Mariolą, minął już
tydzień. Nie żałuje tej decyzji. Gdy tylko widzę uśmiech na twarzy Diany, wiem
że było warto. Ona jest tego warta. To wielka miłość! Wiem, że Ona czuje
dokładnie to samo! Poza tym, pewnie Marta nawet się tym nie przejęła. Nie
wyglądała na wzruszoną gdy rozmawialiśmy. Ale…
Nie wiem czemu czuję jakąś pustkę. Niby
wszystko w porządku.. Jestem w szczęśliwym związku.. Dobrze idzie mi w szkole..
Moja kariera idzie świetnie! Lecz coś jest nie tak. Czegoś mi brakuje.. Czegoś
bardzo ważnego. Tylko czego?
- Witaj skarbie. – Przywitała się
Diana. – Musimy porozmawiać.
- Witaj słońce. A o czym chcesz
rozmawiać?
- Bo widzisz.. – Zaczęła, ale w
tym samym momencie zadzwonił dzwonek.
-Proszę wchodzić na lekcje! –
Krzyknęła pani z Hiszpańskiego.
- Muszę iść potem porozmawiamy. –
Pocałowałam ją w policzek i wszedłem do klasy.
Za plecami usłyszałem tylko: ,,ok”.
Wszystkie ławki były zajęte. Nie maiłem
innego wyjścia. Musiałem usiąść do Mari. Gdyby pani nie było w klasie to
miałbym szanse po cichu się wymknąć.. Ale nie ma szans..
Wziąłem głęboki wdech.
- Diana chyba się nie dowie… A
nawet jeśli nie miałem wyjścia. – Szepnąłem sam do siebie i usiadłem do
Marioli. – Hej. – Przywitałem się z uśmiechem.
^^^^^^^
Mariola:
Chyba Abraham znów nie ma gdzie siedzieć. Eee.. Co mnie to! Pewnie znów
zwieje! Zaraz co on robi?! No nie idzie tu! A może nie do mnie…
Spojrzałam za siebie. Wszystkie ławki były
zajęte. Czyli jednak szedł do mnie. No tak nie ma wyjścia. Już nie wyemigruje z
lekcji. Nie gdy pani Dimza tu jest.
Abraham usiadł i rozpakował się.
- Hej. – Przywitał się jakby
nigdy nic.
Czy on sobie żartuje? I jeszcze ten głupi
uśmieszek! Pf.. Jeśli sądzi, że jestem aż tak zdesperowana, żeby mu wybaczyć, to
się myli! Debil jeden! Co on sobie myśli! Najpierw karze mi spadać, a teraz
co?! ,,Hej”?! O nie! Nikomu nie pozwolę się tak traktować! Naprawdę go nie
rozumiem. A mówią że to kobiety jest ciężko zrozumieć.
Zmierzyłam go wzrokiem i odsunęłam się, aż
na sam koniec ławki. Był środek wykładu pani, więc zaczęłam notować.
Całą lekcję nawet nie spojrzałam na niego.
Nawet gdy zapytał mnie, czy mogę mu pomóc z zadaniem, zignorowałam go.
Zachowywałam się tak, jakby Go tam nie było.
- Dobrze. A na poniedziałek przygotujecie
projekty. Jest to zadanie grupowe. Więc połączcie się.. Albo nie. Pary będą takie
jak dziś siedzicie w ławce. Będzie prościej. Wszystko macie wytłumaczone na
stronie 48.
Wytrzeszczyłam oczy. Przecież to nie może
być prawda. Spojrzałam na Abrahama. – Nieeee! – Krzyczałam w duchu. Muszę to zmieniać!
^^^^^^^^^
Abraham:
Nic nie odpowiedziała. Nie dość, że zmierzyła
mnie wzrokiem to i odsunęła się na sam koniec ławki. A zaraz po tym, zaczęła robić
notatki. Zupełnie nie wiem o co jej chodzi. Ja tu chce być miły, a ona fochy
strzela! Ciekawe za co się obraziła?
Całą trakcje nawet na mnie nie spojrzał. To
do niej nie podobne. Nawet gdy zapytałem ją o coś, związanego lekcją, nawet nie zareagowała! Siedziała i
udawała głuchą.
Spojrzałem na zegarek. Na szczęście do
końca lekcji zostało tylko pięć minut.
- Dobrze. A na poniedziałek
przygotujecie projekty. Jest to zadanie grupowe. Więc połączcie się.. Albo nie.
Pary będą takie jak dziś siedzicie w ławce. Będzie prościej. Wszystko macie wytłumaczone
na stronie 48.
Co takiego? Ja z Nią?! Przecież Diana mnie
zabije! Co tu zrobić.. Już wiem poproszę o zmianę partnerki!
Gdy tylko zadzwonił dzwonek, szybko
poderwałem się miejsca i podszedłem szybkim krokiem do pani.
- Proszę pani.. – Zacząłem.
- Tak?
- Bo ja chciałbym zapytać czy mógłbym
robić ten projekt z kimś innym?
- Nie. Nie ma zmian.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. – Przerwała
mi. – A teraz przepraszam, muszę iść na dyżur.
- Dobrze. – Czyli nici..
^^^^^^^^^^^^^^^
Mariola:
Gdy tylko zadzwonił dzwonek Abraham wstał
jak oparzony i podbiegł do pani. Wiedziałam czemu tak się śpieszył. Po prostu
nie chciał robić go ze mną. Trochę zrobiło mi się smutno. ,,Weź się w garść!’’
Powtarzałam sobie. Poza tym ja też nie chcę robić tego projektu Nim! Podeszłam bliżej i usłyszałam część
rozmowy:
- Nie. Nie ma zmian.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. A teraz
przepraszam, muszę iść na dyżur.
- Dobrze.
Skoro Abraham tu nic nie ugrał, to ja też
nic nie zdziałam.
Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do
Abrahama.
- Słuchaj wiem że nie chcesz
robić ze mną projektu. – o tworzył usta by coś powiedzieć, ale ja mówiłam dalej
– To nic ja z tobą też, nie chce współpracować. Więc skoro nie możemy się z
kimś zamienić, to mamy dwa wyjścia. Albo ja wszystko zrobię a ty się pod tym
podpiszesz. Albo przygotuje informacje, a ty to wszystko złożysz. Co wybieracz?
Abraham zawahał się.
- Mamy jeszcze trzecią opcje. –
Spojrzałam na niego pytająco. – Mogę wpaść do ciebie w sobotę i zrobimy to
razem. Tak jak należy.
Zamrugałam ze zdziwienia.
- Że co? Żartujesz tak?
- Nie..
- Abraham! – Krzyknęła nagle
Diana.
Podskoczyłam.
- To ja już pójdę. – Powiedziałam
i wybiegłam z klasy.
Mega *_*
OdpowiedzUsuńWciągnełam się w twoje opowiadania :D!
Mogłabyś coś kiedy napisać dla mnie ? :D
Była bym wdzięczna.
Będę tu zaglądać regularnie ;)))
Dziękuję :D Jasne że mogła bym napisać coś dla ciebie ;) Wcześniej zgłosiła się inna osoba więc jak skończę te opowiadanie zajmę się imaginem dla niej ;) ale ty jesteś następna ;)
UsuńRozumiem :D
UsuńOczywiście poczekam. Na takie cuda warto :))
Tylko mogłabyś użyć imię Naty i szczęśliwe zakończenie? :D
Jasne, że mogła bym ;)
UsuńDziękuję <3
UsuńProszę ;)
UsuńTak! :D W końcu mam neta na lapku i mogę skomentować! <3
OdpowiedzUsuńPowiem ci szczerze, że zachwyciłaś mnie tą częścią! :D Jest po prostu genialna! ^^
Jak dobrze, że oni muszą razem współpracować! :3 Niech w końcu Abraham przejrzy na oczy! :*
Mam nadzieję, że zostawi tą głupią Dianę i zajmie się Mari, która jest milion razy fajniejsza! <3
Właśnie zauważyłam, że dodałaś czwartą część! :D Lecę czytać i skomentować! <3
http://destronado-am.blogspot.com/
Mam nadzieje, że spełnią się twoje nadzieje ;) I dziękuję za tak długi, pełen pochwał komentarz ;*
Usuń