Nie przedłużając o to kolejny imagin ;)
__________________________________________
*Abraham*
- Co tam u rodziców? – spytał Tony.
- A dobrze. – odpowiedziała z uśmiechem – Firma taty
prosperuje coraz lepiej. A jak tam z twoją ,,firmą” – palcami zakreśliła
cudzysłów przy ostatnim wyrazie.
Tony roześmiał
się.
- Też prosperuje! – powiedział i zaczęli się śmieć.
Nie no mam tego
dość, zachowują się, jakby mnie tu nie było!
- Eeee .. wybaczcie, że wam przerywam.. – zacząłem – Ale
czy wy się znacie?! – zapytałem.
- Tak. – odpowiedzieli chórem.
- Skąd?
- Tony występował kiedyś na jednym z bankietów
charytatywnych mojego taty. – wyjaśniła Róża.
- Właśnie… - dodał swoje trzy grosze Tony.
- Aha.. –uśmiechnąłem się głupio – Tony, braciszku mogę
cię prosić na moment? – nie czekając na odpowiedzieć szarpnąłem go za rękaw i
poprowadziłem do pokoju obok.
- Co?
- Jak mogłeś mi nie powiedzieć, że Ją znasz?! –
wyszeptałem.
- Nie wiem działem, że ty też ją znasz.
- Bo nie znam.. Znaczy znam.. Poznałem ją wczoraj. – wyjaśniłem.
- Pewnie zawróciła ci w głowie co? – zapytał śmiejąc się.
- Ciszej! Bo cię usłyszy! – zganiłem go.
- Ok.. Spoko, nie stresuj się tak..
- Nie stresuj się?! Wiesz ile ja przeszedłem? – złapałem
się za głowę – Musiałem się męczyć z kupą, wkurzającego futra, żeby Ją znów
spotkać! – mówiłem półgłosem.
- Kupą… - zaśmiał się.
Posłałem mu
gniewne spojrzenie.
- Spoważniej! – upomniałem go – Kto jest tu starzy i
odpowiedzialny?
- Chyba żaden z nas… - stwierdził.
- Ta.. Masz racje.
- Sorry, że przerywam konwersację braterską, ale muszę
już iść. – usłyszeliśmy nagle głos Róży.
- Może cię odprowadzić? – zaproponowałem.
- Nie dzięki.
*Róża*
Abraham jest
naprawdę fajny… Tak bym chciała, żeby mnie odprowadził… Jednak nie mogę się na
to zgodzić. Boję się, że to zabranie za daleko. Przecież ja mam chłopaka! Może
i go nie kocham, ale nie chcę łamać serca Luisowi, nie mogę…
Poczułam pod
prawą ręką, futro psa. Spojrzałam w prawo. Obok stał Fifi i machał ogonkiem.
Psiak spojrzał na mnie i przekręcił łepek. Chciał ode mnie czegoś… I wiem
czego…
- Nie mogę Fifi… - szepnęłam do niego gdy zapinałam mu
smycz.
A tak ogóle to
jakim cudem on się z niej zerwał? A pomyśle nad tym później…
Fifi szczeknął
i podszedł do Abrahama. Zdrajca….
- Co piesku? – Abraham poczochrał go po głowie.
- Fifi! – krzyknął radośnie Tony i zaczął głaskać psa.
Pokręciłam
głową.
- Rozpieścicie mi go.
- To co? – wyszczerzył się Tony.
- To, że będę się musiał z nim męczyć.
- No dobra.. – zrezygnowany wstał – Widzisz jaką masz złą
panią? Nawet nie pozwala cię głaskać.
- Nie jest taka zał. – Abraham uśmiechnął się do mnie.
Odwzajemniłam
jego uśmiech.
- Dzięki Abraham. Dobra, chodź Fifi uciekamy. – Chciałam
wziąć smycz, ale nie pozwolił mi. – Fifi! – zganiłam go.
Co ten pies
wyprawia? O nie.. Podszedł do Abrahama i dał mu swoją smycz! Kiedy on się tego
nauczył? Z każdym dniem, mnie coraz bardziej zaskakuje..
- Jednak muszę iść z wami. – chłopak uśmiechną się
łobuzersko – Nie mogę odmówić kumplowi. – wziął smycz.
- No nie możesz…
Abraham wziął
kurtkę i wyszliśmy z domu. Nie powiem, cieszę się, że jednak z nami idzie. Mimo
wszystko mam złe przeczucia…
- Wiec jak długo znasz Tony’ego? – zapytał nagle.
- Nie wiem… może jakieś dwa lata… Ale ostatni raz
spotkałam go około dwóch miesięcy temu.
- Aha..
- Często opowiadał o tobie.
- Co? – zapytał z przerażeniem w oczach.
- Spokojnie, cały czas wspominał o tobie w pozytywny
sposób. – uspokoiłam go.
- A dokładniej? – drążył.
- Mówiła, że jesteś szalony, ale i poważny… że masz
wielki talent muzyczny.. i taki różane..
- Róża? – zatrzymał mnie.
- Tak?
- Wtedy w parku, jak mnie rozpoznałaś?
- Tony często pokazywał
wasze zdjęcia. Szczerze mówiąc nie byłam pewna czy to ty i strzelałam w
ciemno. – przyznałam.
Po co, on o to pyta?
Do czego zmierza.. Ah.. Jak ja go nie rozumiem.
- A słyszałaś kiedyś moją piosenkę? – zapytał po chwili.
Ponownie ruszyliśmy
w stronę mojego domu.
- Nie, Tony nigdy nie miał jak pokazać mi twojego, ponoć
ogromnego talentu. – uśmiechnęłam się.
- Chcesz zobaczyć mój talent? – zaproponował.
- Teraz? – zdziwiłam się.
- A czemu nie?
Jeju on
naprawdę to zrobił zaczął śpiewać!
- Con
ella puedo reír, soy el más feliz, del universo. Cuando ella no está, no puedo
pensar, no me puedo concentrar and sometimes i lose my mind.
Jeju... Jeju..
Jeju… Jak on bosko śpiewa.. I to jego spojrzenie.
- Tony miał rację. Naprawdę jesteś dobry.
Abraham
uśmiechnął się.
- Bez przesady… - przeczesał włosy palcami.
- Jaka to piosenka?
- Girlfriend, a raczej jej niewielki fragment.
- Fajna.
- Jak chcesz mogę, dla ciebie zaśpiewać całość?
Zaśmiewać dla
mnie… Jasne.. Co? Nie! Ocknij się! Nie wolno ci się zakochać! Nie wolno!
- Wiesz… Ałć! – przerwałam, bo coś wpadło mi do oka.
Zaczęłam
gwałtownie trzeć się, po oku, a smycz
wypadłą mi z ręki.
- Co się stało? – zaniepokoił się chłopak.
- Coś w padło mi do oka..
- Pokarz. – złapał mnie za rękę i spojrzał na oko. –
Spróbuj otworzyć ja. - pomału wykonałam jego prośbę, Abraham wyją chusteczkę i
przetarł mi oko – I wyszło. – powiedział dumnie.
- Dzięki. – uśmiechnęłam się.
- Czekaj…
- Co ty robisz?
Abraham nie
odpowiedział, wziął drugą chusteczkę i przetarł nią mi policzek.
- Popłakała się. – wyjaśnił.
Uśmiechnęłam
się nieśmiało. Ojeju… Chyba wpadłam jak kamień w wodę….
Abraham wciąż,
trzymał mnie za rękę i patrzył w oczy.. Poczułam jak serce bije mi coraz
mocniej. Mam wrażenie, że zaraz mi wyskoczy… Przełknęłam ślinę.
- Róża, mogę cię o coś zapytać?
- O co? – wyszeptał ledwo.
Abraham wziął
wdech, a następnie zaczął pomału się do mnie zbliżać. To nie pytanie… Czy on chce
mnie pocałować? To znaczy, że coś do mnie czuje… Ja również zbliżałam się do niego. Kiedy nasze
usta dzieliły ledwie milimetry w mojej głowie usłyszałam: ,,Luis!”. To mnie
otrzeźwiło. Szybko odsunęłam się od Abrahama.
- Nie mogę.. – wyszeptałam – Wybacz.
Nie czekając na
jego reakcje zgarnęłam smycz psa i pobiegłam czym prędzej w stronę domu.
_________________________________________________
Zapraszam, do wzięcia udziału w konkursie ;)
Pozdrawiam i życzę miłej nocy ;D
super czekam na next :)
OdpowiedzUsuńdużo weny :)
Cudo choć chcę by byli razem :) dużo weny kocham Cię miśka :)
OdpowiedzUsuń