23 grudnia 2014

Historia bez hepi endu.. Cz. III



   Biegłem przed siebie, sam nie wiedząc właściwie dokąd. Biegłem coraz szybciej i szybciej aż w końcu wpadłem na coś. A właściwie to na kogoś.
- Przepraszam. – Wybełkotałem.
- Nic się nie stało. – Dziewczyna orzekała się i wstał. Przyjrzała mi się. – Chwila, no nie ty to mnie chyba śledzisz!? – Zarzuciła mi.
   Teraz dopiero dostrzegłem że to ,,moja” brunetka. Uśmiechnąłem się.
- Hej! – Przywitałem się.
   Nic nie odpowiedziała. Zmarszczyła tylko czoło odwróciła się na pięcie i już chciała odejść, ale złapałem ja za rękę.
- Poczekaj chwilę. – Przystanęła, ale się nie odwróciła. – Proszę.
   Westchnęła i się odwróciła twarzą do mnie.
-Nie odczepisz się co? – Zapytała.
- Nie. – Powiedziałem z uśmiechem.
   Dziewczyna już otworzyła usta by coś powiedzieć, ale ją uprzedziłem.
- Zanim się zezłościsz, zdepczesz mnie, czy co ty mi zamierzasz zrobić posłuchaj mnie. – Spojrzałem jej w oczy, na jej twarzy był widoczny lekki uśmieszek. – Jak ty się nazywasz? – Zapytałem powoli.
- (Ti)
    Uśmiechnąłem się do niej.
- Ładnie. – Powiedziałem.
- Dziękuję. – Odwzajemniła mój uśmiech.
   Tak! Jest moja! – Krzyczałam w duchu z radości – Raz kozi śmierć. – pomyślałem.
- Umówisz się ze mną? – Zapytałem nie pewnie.
    Uniosła jedną brew do góry. Już byłem przygotowany na kolejne zdeptanie mojej nogi gdy usłyszałam.
- Tak.
    Czy ona powiedziała ,,Tak”? Tak, ona to powiedziała! – Pomyślałem szczęśliwy. Popatrzyłem na nią. – Jak ona słodko się uśmiecha. – stwierdziłem.
- Ale pod jednym warunkiem. – Powiedziała nagle.
    Mam się bać…..
- Jakiem? – Zapytałem.
- Nie będziesz mnie więcej śledził i stał przez cały dzień pod moim domem.
- To dwa warunki. – Stwierdziłem.
- Czyli się nie zgadzasz?
- Nie no jasne, że się zgadzam. – Uśmiechnąłem się łobuzersko. – Dla ciebie wszystko.
    (Ti) przewróciła oczami, ale i dostrzegłam nie wieli uśmiech.
- To co jutro o trzynastej w….
- Tamtej kawiarence. – dokończyła wskazując palcem na budynek obok.
- Ok.
    Pożegnaliśmy się i wróciłem do domu.

****

    Czas leciał tak wolno. Ale w końcu nadeszła wyczekiwana trzynasta. Ubrałem granatowy T-shirt w podłużne paski i swoje ulubione jeansy.
    Przyszedłem trochę wcześniej <nie chciałem się spóźnić> i myślałem, że będę musiał czekać, ale ku mojemu zdziwieniu (Ti) przyszła punktualnie o trzynastej.
- Hej. – Przywitałem się.
- Hej.
- Jak punktualnie. – Pokazałem jej zegarek, była równo trzynasta.
   Wzruszyła ramionami.
- Nie lubię się spóźniać.
- Ja też. – Uśmiechnąłem się do niej.
   Otworzyłem drzwi do kawiarenki i weszliśmy.
    Ależ ona piękna. – Pomyślałem gdy siedzieliśmy już przy stoliku.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
    Ubrana była w błękitną sukienkę z białym paskiem. Naprawdę wyglądała w tym pięknie.
    Podeszła kelnerka i złożyliśmy zamówienie. Ja zamówiłem sok wiśniowy, a ona sok pomarańczowy.
    Gdy dostaliśmy nasze soki piliśmy w milczeniu, a ja parzyłem się jej prosto w oczy,
- Przestań. – Ciszę zagłuszył jej głos.
- Co mam przestać? – Zapytałem. Nie wiedziałem o co jej chodzi.
- Patrzeć się tak na mnie. – Poprosiła, lekko zawstydzona.
   Popatrzyłem na nią, a potem wybuchłem śmiechem.
- Nie wieżę ty się wstydzisz! – Powiedziałem śmiejąc się.
- Nie prawda… Po.. po prostu nie lubię gdy ktoś się tak ciągle na mnie patrzy….
- Ok. Sorry… Już nie będę. – Obiecałem.
    Uśmiechnęła się słodko do mnie, a ja odwzajemniłem jej uśmiech.
    Reszta naszego spotkania była jak ze snu. A dokładnie z mojego snu. Było tak cudownie….
    Dopóki nie usłyszeliśmy jakiś pisków.
- Aaaaaa! To Abraham Mateo!
- No nie! – Powiedziałem.
    Nie minęły 3 sekundy, a nasz stolik był okrążony przez piszczące panny.
- Mogę prości o autograf! – Zaczęły krzyczeć jedna przez drugą.
    Nie umiałem im odmawiać więc zacząłem podpisywać im płyty, moje zdjęcia itp. Niestety to im nie wystarczyło. Dosłownie wyciągnęły mnie ze stolika i zaczęły pstrykać sobie ze minął zdjęcia. Na początku nawet mi się to podobało, ale potem uświadomiłem sobie, że nie byłem tu sam. Zacząłem się nerwowo rozglądać. Niestety straciłem ,,moją” dziewczynę z pola widzenia. Próbowałem wydostać się z tego tłumu ,,potworów” , ale nie udało mi się. Nie miałem wyboru.
    Po 20 minutach udało mi się jakoś od nich uwolnić. Jednak kiedy wróciłem do stolika Jej już nie było…
__________________________________________________________________

Heej ^^
Dziś też nie zawiodłam was (a raczej mam taka nadzieję) i dodałam kolejną część ;) Mam zamiar napisać jeszcze tylko jedną, ale że piszę to na bieżąco więc nie wiem dokładnie XD może to ulec zmianie XD
Juto chciała bym dodać kolejną część, ale nie wiem czy będę miała czas :( ale spróbuję się zmobilizować i napisać coś dla was jutro ;)
PS. Dzięki za komentarz ;) teraz gdy wiem, że ktoś to czyta milej mi się pisze i mam większą chęć dodawania postów ;)  

Pozdrawiam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wasze komentarze ;)