Jeszcze parę lat
temu byłem zwykłem chłopakiem. A teraz gdzie się nie pokarzę, słyszę piszczące
fanki, które w ciąż żądają moich autografów i zdjęć. ,,Kocham” moich fanów, ale
czasami są strasznie denerwujący. Chciał bym znów, chociaż przez chwilę, poczuć
się normalnie. Stać się znowu zwyczajnym
chłopakiem. I chyba właśnie znalazłem na to sposób….
Długo miałem
wątpliwość ale odważyłem się. Kupiłem w sklepie perukę. Następnie poprosiłem charakteryzatora scenicznego aby mi pomógł i stało się. Byłem
normalnym chłopakiem. Nie piosenkarzem Abrahamem Mateo, w którym ,,kochały”
się wszystkie dziewczyny.
Dzięki
charakteryzatorowi po spojrzeniu w lustro zupełnie się nie poznałem. Założyłem
tylko dla pewności okulary przeciw
słoneczne i ruszyłem w miasto.
Udało się szedłem
sobie po Madrycie i zupełnie nikt mnie nie rozpoznał. Wreszcie byłem wolny!
Wszedłem do sklepu i na spokojnie kupiłem sobie rożka czekoladowo-
truskawkowego.
Właśnie miałem go
zacząć jeść, gdy zderzyłem się z jakąś dziewczyną. A moje lody upadły na
ziemię.
- No nie moje lody! – Powiedziałem smutno.
- Oj bardzo cię przepraszam. Nie zauważyłam cię. Odkupię ci
je, obiecuję. – Powiedziała szybko dziewczyna.
Była bardzo ładna.
Brunetka z lekko pofalowanymi włosami. Miała śliczne brązowe oczy. Była mniej więcej tego samego wzrostu co ja.
- Nie trzeba, w sumie to nic się nie stało.
- Ale nawet pewnie ich nie spróbowałeś.
- Jadłem je już wiele
razy…
- Nie, ja ci je odkupie. Bo będę miała cię na sumieniu i
całą noc oka nie zmrużę.
- Dobrze. Bo w tedy to ja bym miał cie na sumieniu, że prze
zemnie tak się martwisz.
Oboje zaśmialiśmy
się.
Dziewczyna
odkupiła mi lody i przy okazji kupiła sobie takie same. Tym razem dla bezpieczeństwa usiadłem przy
stoliku.
- Siadaj. – Zaproponowałem.
- Właściwie nie…
- Proszę. – Spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem.
- OK, przekonałeś mnie. – Uśmiechnęła się. – O właśnie,
Savana jestem. – Podała mi rękę.
Na poczekaniu
wymyśliłem szybko jakieś imię, bo przecież nie mogłem podać prawdziwego.
- A ja jestem Marco.
- Miło mi.
- Mnie również.
Jedząc nasze lody
rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach. Okazało się że też lubi muzykę. A co najlepsze, gdy spytałem się jej o Abrahama Mateo, czyli o mnie.
Powiedziała, że ma (mam) fajne piosenki, ale za nim samym nie szaleje. To mnie
bardzo ucieszyło. Bo to znaczyło, że na pewno mnie nie rozpoznała.
- Ojej jak późno, muszę wracać do domu. – Powiedział nagle
Savana.
- Może cię odprowadzę?
- Było by bardzo miło. – Uśmiechnęła się.
Chyba między nami
coś zaiskrzyło. Ona jest taka idealna.
Miała, zabawna, urocza, same zalety.
- Może spotkamy się jutro? – Zaproponowałem, gdy staliśmy
przed jej domem.
- Ok, ale pod jednym warunkiem. – Uśmiechnęła się
tajemniczo.
- Jakim? –Zapytałem podejrzliwym głosem.
- Jutro ty stawiasz lody. – Zaśmiał się.
- Nie ma sprawy.
Chwilę się pośmialiśmy, a potem pożegnałem się i wróciłem do domu.
__________________________________________________________
Hejka!
Na początku przepraszam, że wczoraj nic nie dodałam, ale miałem dużo sprzątania i nie miałam czasu XD a we wtorek nic nie dodałam, bo nie było trzech komentarzy :(
Mam nadzieję, że nowy imagin wam się spodoba ;) kolejną część nie wiem kiedy dodam XD ale najpewniej aż w środę ;)
Miłego powrotu do szkoły życzę ;)
Bardzo fajna pierwsza część już nie mogę się doczekać następnej btw bardo ładny wygląd bloga, podoba mi się
OdpowiedzUsuńDziękuje ;) mnie również się podoba wygląd bloga ;) ha ha ha
Usuń