10 listopada 2014

Porwanie Abrahama Cz. XI



    W domu Abraham jeszcze raz opowiedział mamie i tacie co się stało w szpitalu.
- No to już wiecie. – Powiedział smutno, a potem ziewnął.
- Musisz się położyć i odpocząć. – Stwierdziła mama.
- Już ci mówiłem, że nie jestem zmęczony! – Zaprotestował i znowu ziewnął.
- Tak…. Właśnie widzę…
   Abraham westchnął.
- No dobra może jestem. – Przyznał. – To dobranoc. – Powiedział i poszedł do siebie.
***
   Byłam w jakimś białym korytarzu. Nagle zgasło światło, zacząłem biec. Chciałem jak najszybciej wybiec stamtąd. Biegłem przed siebie, lecz nadal nic nie widziałam. Coś złapało mnie za rękę, a potem tak, że nie mogłem się ruszyć. Byłem sparaliżowany. Wytężyłem wzrok, ale było za ciemno.  Miałem zaczęć krzyczeć ,, pomocy’’, ale to coś nie pozwalało mi…..
   Gdy straciłem nadzieję światła rozbłysły. Znów mogłem się ruszać i mówić. Rozejrzałem się  po pomieszczeniu.
- Znam to miejsce… - Powiedziałem cicho.
  Nie wiadomo jak, znalazłem się w domu Niny. Byłem zdezorientowany. Wszedłem na górę i już miałem wchodzić do pokoju Niny, gdy ktoś zaczął wołać.
- Abraham!!!
***
   Abraham otworzył oczy. Rozejrzał się po pokoju.
- To był sen. – Powiedział z ulągł.
- Abraham! – Głos znów zawołał.
- To ty mamo? – Zapytał z niepewność Abraham.
   Po takim śnie niczego nie był pewien. Wo gule niczego nie był pewien.
- Nie, święty mikołaj! Oczywiście, że to ja! – Powiedziała mama wchodząc do pokoju. – Wstawaj, rozumiem, że byłeś zmęczony, ale to już chyba przesada.
- Co? – Zapytał lekko zaspanym głosem.
- Jest po dwunastej, a przecież masz jechać do Niny.
- Co? Już tak późno?! – W ciągu jednej sekundy Abraham zapomniał o dziwnym i jednocześnie trochę strasznym śnie.
   Zerwał się z łóżka i pobiegł do toalety ,,ogarnąć się”. Mama natomiast nic nie mówiąc zaszła na dół zrobić mu śniadanie.
   Abraham zszedł już ,,ogarnięty” na dół.
- To ja wychodzę! – Krzyknął.
- A śniadanie? – Zapytała mama wychodząc z kuchni.
- Eee… Nie jestem głodny.
- Nie wyjdziesz mi z domu, dopóki nie zjesz śniadanie. – Zagroziła.
- Chyba obiadu! – Wtrącił śmiejący się tata z salonu.
- Dobra. – Westchnął i posłusznie poszedł do jadalni zjeść śniadanie.
     Trzydzieści minut później Abraham był już pod domem Niny.
- Dzień dobry. – Powiedział grzecznie Abraham do matki Niny.
- Witaj, a już myśleliśmy, że się rozmyśliłeś.
- Nie.. Po prostu trochę dłużej dziś spałem. – Wytłumaczył się. 
Kobieta uśmiechnęła się do niego.
- A gdzie… - Zaczął lecz Izabell mu przerwała.
- W ogrodzie.
- Dziękuję.
   Uśmiechnęła się i poszła do kuchni, a Abraham do ogrody.
   Rodzice Niny mieli piękny duży ogród. Nawet ogród Abrahama, który był projektowany przez specjalnych ludzi, nie był tak piękny jak Ich. 
   Nina i jej tata siedzieli przy fontannie.
- Dzień dobry. – Powiedział Abraham tacie Niny.
- O Abraham! Witaj. – Uścisnęli sobie dłonie.
- Cześć Nina.
- Hej. – Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. – Sorry za wczoraj. – Przeprosiła.
- Nie masz za co przepraszać, nic nie zrobiłaś. – Usiadł obok. – To ja przepraszam, chyba nieźle cię wystraszyłem.
- To ja was zostawię, porozmawiajcie. – Powiedział ojciec Niny i poszedł do domu.
- Może trochę…. – Przyznała. – Ale rodzice mi wszystko wyjaśnili.
- A co dokładnie ci powiedzieli?
- Że zareagowałeś tak bo się o mnie martwiłeś.
- No, w sumie to wszyscy się o ciebie bali.
   Nastała niezręczna cisza. Abraham nie wiedział co powiedzieć. Wiedział, że Nina pamięta go, ale nie wiedział czy pamięta to, że są razem. Po dłuższej chwili, postanowiła przerwać ciszę.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. – Uśmiechnęła się.
- Aha. A jak tam twoja pamięć? – Zapytał niepewnie.
- Przypomniałam już sobie dużo rzeczy. – Odparła i po chwili dodała. – I ciebie…. – Znów się uśmiechnęła
   Abraham odpowiedział uśmiechem. Od razu poprawił mu się humor.
- To bardzo dobre wiadomości. – Stwierdził.
- Mam pytani?
- Słucham.
- Mam takie przebłyski pamięci, ale nie mogę sklecić ich w logiczną całość, rodzice też mi nie umieją pomóc. To może ty mi pomożesz?
- Po to tu przyjechałam.
    Nina uśmiechnęła się do niego, a potem przytuliła.
- Wiedziałam, że mój najlepszy przyjaciel mnie nie zawiedzie! - Powiedziała radośnie.
- Przyjaciel…. – Powtórzył Abraham.
__________________________________________________
  Witam po dość długiej przerwie :D Mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy i spodoba wam się mój imagin ;) W końcu znalazłam trochę czasu na napisanie go :) Pewnie napiszę jeszcze tylko jedną część( i tak odbiegłam dość daleko od porwania XD ) Postaram się ją dodać jutro ;)
   + Moje modlitwy zostały wysłuchane i zgłosiła się Ada do pomocy :D za co jej dziękuję. Więc teraz pewnie częściej coś się będzie tu pojawiało ;)
 Jeśli macie jakieś prośby o dedykacje to piszcie na mój e-mail : violettacpa@wp.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wasze komentarze ;)