- Nie obwiniaj się. – Powiedział
ojciec Niny, który najwyraźniej wrócił i usłyszał Abrahama.
- Ale to jest moja wina, to prze zemnie ona… - Nie dokończył, a
łza spłynęła mu po policzku. – Gdybym poszedł prosto do szkoły…. To by się nie
stało! – Dodał i wskazał brodą na nieprzytomną dziewczynę.
Zaczął się obwiniać.
- Hej! – Powiedział ojciec Niny i
wziął go za ramiona. – Uspokój się! – Potrząsnął nim lekko. – To nie twoja
wina! Słyszysz, przestań się obwiniać.
Pan Martinez może mówić sobie
co chce, ja i tak wiem, że to moja wina! Moja…! – Pomyślał Abraham.
Z rozmyśleń wyrwał go męski głos.
- Więc? Już rozumiesz dlaczego to
nie twoja wina? – Zapytał ojciec Niny.
Abraham nie chciał z nim już o tym
rozmawiać, więc przytaknął mu.
Lecz nic nie było w stanie zmienić jego
zdania. – Może sobie mówić co chce… - Pomyślał.
Nagle w sali zaczęło coś się dziać – coś
niedobrego, więc Abraham pobiegł po lekarza.
- Nina! Coś się dzieje! –
Krzyknął przerażony, gdy wpadł do gabinetu lekarskiego.
Lekarze nic mu nie odpowiedzieli pobiegli od razu do sali.
Abraham razem z ojcem poszkodowanej próbowali zobaczyć przez szybę co
się dzieje w środku, niestety lekarze zasłonili ją – nie pozostało im nic
więcej jak tylko czekać.
Pan Martinez poszedł powiedzieć zonie co się stało, a Abraham usiadł na
krześle przed salą i zakrył twarz dłońmi.
Nagle na drugim końcu korytarza usłyszał jakieś krzyki – okazało się, że
to pani Martinez nie zniosła tego wszystkiego i zemdlała. Oczywiście Abraham
przejdą się tym, ale wiedział, że jej nic nie będzie, więc wrócił przed sale
swojej dziewczyny.
Wrócił w momencie gdy lekarze i pielęgniarki opuszczali salę.
- Co się stało? – Zapytał
lekarza.
- Już wszystko w porządku. –
Odpowiedział lekarz.
- Ale… - Abraham czół, że lekarz ukrywa coś ważnego.
- Ale nie wiadomo jak długo
pozostanie w śpiączce. – Odpowiedział ze smutkiem lekarz.
- Co…?
- Przykro mi. – Powiedział lekarz
i odszedł.
Zdruzgotany Abraham usiadł. – Co jeśli się nie wybudzi?
– Abraham znał takie przypadki z telewizji. – Nie, nie wolno mi tak myśleć! – Upomniał się.
*****
Miną miesiąc od postrzału Niny, a ona dalej
była nieprzytomna. Abraham siedział przy niej cały czas – już w drugim tygodniu
lekarze pozwolili wejść mu do sali – mimo że rodzice wielokrotnie mówili
Abrahamowi, że to bez sensu tak siedzieć, on ich nie słuchał. Rodzice nie
chcieli się z nim kłócić więc przestali go o to prosić.
***
Abraham siedział przy łóżku Niny, gdy nagle jej powieki drgnęły.
- Nina! – Krzyknął szczęśliwy Abraham.
– Budzi się! – Krzyknął szczęśliwy.
Dziewczyna otworzyła oczy i rozejrzał się po sali.
- Gzie ja jestem? – Zapytała nieśmiało.
- W szpitalu. – Odpowiedział Abraham.
Nina spojrzał na niego.
- Kim ty jesteś? –Zapytała.
- Nie pamiętasz? – Zapytał.
Chciał podejść bliżej, ale ona krzyknęła:
- Nie! Nie znam Cię! Co tu
robisz?!
Zobaczył w jej oczach przerażenie. –Ona
się mnie boi? – Zapytał sam siebie.
- Ty.. ty… Naprawdę nie
pamiętasz? Przecież mnie znasz! – Krzyknął Abraham. Niestety to był błąd - zrozumiał go, gdy spojrzał jej w oczy. Patrzyła na niego z przerażeniem - Na prawdę nie wie kim jestem...
________________________________________________
Hej!! Plecaki spakowane? Mój już tak ;) Następna cześć ukaże się być może jurto, ale niczego nie obiecuję ;)
Wspaniały imagin!!! Ciekawe co będzie dalej?? Już nie moge sie doczekać następnej części <33
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak bardzo ci się podoba ;) i następna część pojawi się najpewniej aż w piątek
Usuń